https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieła dwulatka na pieluszce. Zysk trafia do ciężko chorego chłopca

Łukasz Jaje
Bernard Bałut codziennie tworzy nowe obrazy na aukcje...
Bernard Bałut codziennie tworzy nowe obrazy na aukcje... fot. archiwum
Malolaś omblas: dedam, wewa, misia, mym. To nie żaden szyfr, tylko tytuły "dzieł" stworzonych przez zupełnie wyjątkowego artystę. Dwuletni Benio Bałut mówi w ten sposób, że maluje obraz, na którym są: księżyc, drzewa, miś i dym. Prace malarza w pieluszce trafiają na Allegro i - co najważniejsze - znajdują nabywców. Bo zysk z ich sprzedaży trafia do rodziców ciężko chorego półtorarocznego Michała.

Bartłomiej Bałut, ojciec Benia, przez przypadek poznał dramatyczną historię chłopca walczącego z nowotworem, dla którego wielką szansą jest leczenie w Niemczech. Jednak żeby do niego przystąpić, trzeba zebrać ok. 120 tys. euro.

- Sam jestem rodzicem i stwierdziłem, że w jakiś sposób muszę im pomóc w uzbieraniu tej astronomicznej kwoty - opowiada. W głowie tarnowianina rodziły się różne pomysły. Artysta i wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w końcu skierował myśli ku swojej zawodowej pasji - malarstwu.

- Za pędzel i farby złapał mój syn Bernard. Wykonał pierwsze prace, które mnie zaskoczyły. Znajomi malarze podkreślają spontaniczność wykonania, niczym nieskrępowaną zabawę i naturalność - tłumaczy pan Bartłomiej. Pomysłowy ojciec nie poprawia obrazów syna, jedynie je kadruje, oprawia i wystawia na Allegro, gdzie można je licytować u użytkownika o nicku "babec".

- Obrazy pokazuję Beniowi. Wypowiadane przez niego słowa są dla mnie inspiracją przy nadawaniu tytułów pracom - dodaje. W taki sposób można zakupić prace o wdzięcznych nazwach: "Bałała!" (bałwan), "Lulik" (królik), "Mimak ma rohi" (ślimak ma rogi), czy "Dedam" (księżyc). Niektóre tytuły jak np. "Wyspa szczęśliwa" powstają w głowie dorosłego Bałuta.

- W ten symboliczny sposób chcę przekazać rodzicom światełko nadziei. To wyraz wsparcia. Pierwsze dwie prace zostały już zakupione przez pewne małżeństwo - kończy.

Pan Bartłomiej spotkał się już z rodziną Tryków. Benio jeszcze nie, ale wie, że chłopiec, dla którego maluje, potrzebuje pomocy.
- Misio jest ory. - A jaki urośnie? - Taaaki! - odpowiada wesoły i niezwykle zapracowany artysta.

Równie radosnym dzieckiem jest pochodzący z Rzeszowa półtoraroczny Michał Tryka. Nowotwór złośliwy został u niego wykryty, gdy miał 5 miesięcy. Guza udało się usunąć. Niestety, w lipcu 2012 roku nastąpił nawrót choroby, która zaatakowała oczodół i węzły chłonne.

- Jesteśmy młodymi rodzicami. Mam 25 lat. Choroba synka całkowicie zmieniła nasze życie. Szpital stał się naszym drugim domem - mówi Magda Tryka.

W Polsce wyczerpały się możliwości leczenia choroby Michałka. Jedyna nadzieja leży w kuracji przeciwciałami w Niemczech. Do tego potrzeba jednak aż 120 tys. euro. - Leczenie zwiększa szanse na wieloletnie przeżycie o 20 procent. Mało tego, daje szansę na całkowite wyleczenie - podkreślają rodzice, którzy nie dysponują tak wielkimi pieniędzmi. Rzeszowianie pokładają nadzieje w ludziach dobrej woli - takich jak tarnowska rodzina Bałutów. - Każdy pomysł na zdobycie środków na leczenie jest dla nas bezcenny. Ten jest nietypowy. Z tego co wiem, aukcje cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Wierzymy, że uda się uratować Misia - z nadzieją kończą Trykowie.

Jak pomóc Michałkowi
Wpłata na konto fundacji - "Wyspy Szczęśliwe", ul. Wielicka 265, 30-663 Kraków. Numer konta: 83 1020 2892 0000 5302 0150 8522. W tytule należy umieścić "Michał Tryka". 1 proc. podatku - nr KRS: 0000225443, cel szczegółowy - Fundacja "Wyspy Szczęśliwe" - Michał Tryka.
Strona internetowa - michaltryka.pl.

Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska