Bartłomiej Bałut, ojciec Benia, przez przypadek poznał dramatyczną historię chłopca walczącego z nowotworem, dla którego wielką szansą jest leczenie w Niemczech. Jednak żeby do niego przystąpić, trzeba zebrać ok. 120 tys. euro.
- Sam jestem rodzicem i stwierdziłem, że w jakiś sposób muszę im pomóc w uzbieraniu tej astronomicznej kwoty - opowiada. W głowie tarnowianina rodziły się różne pomysły. Artysta i wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w końcu skierował myśli ku swojej zawodowej pasji - malarstwu.
- Za pędzel i farby złapał mój syn Bernard. Wykonał pierwsze prace, które mnie zaskoczyły. Znajomi malarze podkreślają spontaniczność wykonania, niczym nieskrępowaną zabawę i naturalność - tłumaczy pan Bartłomiej. Pomysłowy ojciec nie poprawia obrazów syna, jedynie je kadruje, oprawia i wystawia na Allegro, gdzie można je licytować u użytkownika o nicku "babec".
- Obrazy pokazuję Beniowi. Wypowiadane przez niego słowa są dla mnie inspiracją przy nadawaniu tytułów pracom - dodaje. W taki sposób można zakupić prace o wdzięcznych nazwach: "Bałała!" (bałwan), "Lulik" (królik), "Mimak ma rohi" (ślimak ma rogi), czy "Dedam" (księżyc). Niektóre tytuły jak np. "Wyspa szczęśliwa" powstają w głowie dorosłego Bałuta.
- W ten symboliczny sposób chcę przekazać rodzicom światełko nadziei. To wyraz wsparcia. Pierwsze dwie prace zostały już zakupione przez pewne małżeństwo - kończy.
Pan Bartłomiej spotkał się już z rodziną Tryków. Benio jeszcze nie, ale wie, że chłopiec, dla którego maluje, potrzebuje pomocy.
- Misio jest ory. - A jaki urośnie? - Taaaki! - odpowiada wesoły i niezwykle zapracowany artysta.
Równie radosnym dzieckiem jest pochodzący z Rzeszowa półtoraroczny Michał Tryka. Nowotwór złośliwy został u niego wykryty, gdy miał 5 miesięcy. Guza udało się usunąć. Niestety, w lipcu 2012 roku nastąpił nawrót choroby, która zaatakowała oczodół i węzły chłonne.
- Jesteśmy młodymi rodzicami. Mam 25 lat. Choroba synka całkowicie zmieniła nasze życie. Szpital stał się naszym drugim domem - mówi Magda Tryka.
W Polsce wyczerpały się możliwości leczenia choroby Michałka. Jedyna nadzieja leży w kuracji przeciwciałami w Niemczech. Do tego potrzeba jednak aż 120 tys. euro. - Leczenie zwiększa szanse na wieloletnie przeżycie o 20 procent. Mało tego, daje szansę na całkowite wyleczenie - podkreślają rodzice, którzy nie dysponują tak wielkimi pieniędzmi. Rzeszowianie pokładają nadzieje w ludziach dobrej woli - takich jak tarnowska rodzina Bałutów. - Każdy pomysł na zdobycie środków na leczenie jest dla nas bezcenny. Ten jest nietypowy. Z tego co wiem, aukcje cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Wierzymy, że uda się uratować Misia - z nadzieją kończą Trykowie.
Jak pomóc Michałkowi
Wpłata na konto fundacji - "Wyspy Szczęśliwe", ul. Wielicka 265, 30-663 Kraków. Numer konta: 83 1020 2892 0000 5302 0150 8522. W tytule należy umieścić "Michał Tryka". 1 proc. podatku - nr KRS: 0000225443, cel szczegółowy - Fundacja "Wyspy Szczęśliwe" - Michał Tryka.
Strona internetowa - michaltryka.pl.
Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!