Angelika była w domu z rodzicami, kiedy nagle spostrzegła, że z mamą i tatą dzieje się coś niepokojącego. Tracili równowagę, mdleli. Dziewczynka zdążyła zadzwonić pod numer 112 i opisać sytuację, po czym sama zasłabła. To dzięki jej telefonowi cała trójka ocaliła życie.
Okazało się, że w mieszkaniu był niesprawny piecyk, z którego ulatniał się tlenek węgla. Rodzina trafiła do szpitala z powodu zatrucia czadem.
- Mamę bolała głowa i było jej duszno. Tata się wywrócił. Poprosił mnie jeszcze, żebym zadzwoniła po pogotowie, co zrobiłam - opowiada dziewczynka.
Z kolei 9-letni Łukasz, uczeń wadowickiej podstawówki uratował ponad trzydzieści osób przed śmiercią w płomieniach lub w wyniku zaczadzenia. Pożar wybuchł w bloku na jednym z osiedli mieszkaniowych. Dym najpierw pojawił się na poddaszu, zaraz potem zaczął wydobywać się z kolejnych lokali.
Dzięki temu, że chłopiec zachował zimną krew i w porę wezwał pomoc, nikt nie zginął. Strażacy w ostatniej chwili ugasili pożar.
- Akurat w tym momencie przechodziłem przez osiedle do babci, która mieszka obok, gdy zauważyłem dym w bloku naprzeciwko - opowiada Łukasz.
Chłopiec najszybciej jak potrafił pobiegł do swojej babci, chwycił za telefon i wykręcił numer do straży pożarnej, czyli 998. Zdał błyskawiczną relację i podał adres, pod który powinni strażacy dotrzeć z pomocą. Swoim opanowaniem zaimponował ratownikom, którzy niejedno już przecież widzieli.
- Nie dość, że powiadomił nas jako pierwszy, zanim ktokolwiek zauważył dym, to zrobił to w sposób, którego nie spodziewalibyśmy się nawet po dorosłych, którzy często są spanikowani - zaznacza bryg. Jerzy Leśniakiewicz, dowódca strażaków z Wadowic. - Podał nawet drogę dojazdu. Zuch chłopak!
Minister spraw wewnętrznych i administracji, Mariusz Błaszczak, podczas czwartkowej wizyty w Małopolsce uhonorował tę dwójkę dzielnych dzieciaków. Angelika i Łukasz otrzymali unikalny, numerowany medal „Młodego Bohatera”. Zostali również wpisani do zaszczytnego, ogólnopolskiego rejestru młodych bohaterów na stronie internetowej ministerstwa.