https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Narodowej Ściemy

Marek Lubaś-Harny
Wiece, młodzieżowe zloty i wojskowa grochówka były nieodłącznym elementem obchodów święta 22 Lipca
Wiece, młodzieżowe zloty i wojskowa grochówka były nieodłącznym elementem obchodów święta 22 Lipca Z WIECZOREK
Klątwa wisząca nad datą 22 lipca działa nadal nawet po upadku PRL. Nauczeni doświadczeniem, powinniśmy tego dnia unikać jakiejkolwiek aktywności, nawet małżeńskiej, bo nie wiadomo, co się potem narodzi.

W gruncie rzeczy to bardzo ciekawe, dlaczego akurat 22 lipca został wybrany jako data symboliczna dla epoki słusznie minionej? Przecież tego dnia nic ważnego się nie stało. Tekst Manifestu PKWN został zredagowany wcześniej, a najwyższy autorytet, czyli Józef Stalin, opatrzył go w Moskwie swym podpisem 20 lipca. Zgodnie z wersją propagandową, członkowie PKWN mieli go 22 lipca podpisać w Chełmie. Tyle że wówczas ich w tym mieście nie było. Dopiero 27 lipca dotarli z Moskwy do Lublina.

O co więc chodziło? Może o to, że liczba 22 wydała się ówczesnym decydentom ładniejsza niż 20 czy 27? Nie można sądzić, że komuniści byli niewrażliwi na piękno i nie rozumieli wagi symboli. Stalin był przecież niespełnionym poetą, a i Wanda Wasilewska miała ambicje literackie. Zamysł był więc może i sensowny, ale czas pokazał, że skutki przyniósł opłakane. Niewinne z pozoru w momencie poczęcia kłamstewko okazało się chorobą przewlekłą, obciążyło cały okres PRL. Podniosłe w zamysłach Święto Odrodzenia Polski już do końca pozostało Dniem Narodowej Ściemy.

Gorące cegły
Propagandyści minionych czasów bardzo się starali, aby z datą 22 lipca wiązać wydarzenia, które im wydawały się szczególnie doniosłe. Z perspektywy lat wygląda to jednak całkiem na odwrót. Weźmy Nową Hutę. Budowa kombinatu metalurgicznego pod Krakowem była prowadzona w rytmie kolejnych lipcowych rocznic. Pierwszą o tym wzmiankę możemy znaleźć w kronice Tadeusza Gołaszewskiego już w roku 1949.

"Po raz pierwszy załoga budowniczych Nowej Huty czci Święto Wyzwolenia Narodowego. Partia, wykorzystując zbliżający się dzień 22 lipca, przeprowadziła akcję polityczno-propagandową, w wyniku której załogi budujące miasto i linie komunikacyjne podjęły zobowiązania o przedterminowym wykonaniu zadań."

Przedterminowe wykonywanie zadań i przekraczanie planów stało się obsesją tamtych czasów. Dzisiejsza młodzież może się dziwić, czy nikomu nie przyszło do głowy, że skoro plany dają się tak powszechnie przekraczać, a zadania są wykonywane przed terminem, to albo plany są do kitu, albo to wszystko pic na wodę. Ależ oczywiście, że przyszło! Bo czyż można było poważnie traktować podobne przedstawienia? Oddajmy jeszcze raz głos Gołaszewskiemu: "Właściwe uroczystości zaczęły się około południa. Od strony Bieńczyc nadjechał pierwszy parowóz. Udekorowany był zielenią, a jego front zdobił portret Prezydenta Bieruta. Na platformie za parowozem usadowiła się załoga PPRK nr 1, która zwycięsko wykonała zobowiązanie."

Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że to ściema. Choć niektórzy urządzili sobie z bicia rekordów swego rodzaju sport. Do najlepszych zawodników należał Piotr Ożański, murarz z Nowej Huty, pierwowzór Mateusza Birkuta z filmu Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru". Ożański doskonale rozumiał symbolikę dat. Dla uczczenia Święta Odrodzenia Polski 22 lipca 1950 roku podjął udaną próbę pobicia rekordu trójki murarskiej z warszawskiego Muranowa. W ciągu dniówki ułożył 34 728 cegieł, wykonując 525,5 procenta normy. Można by to uznać za dowód miłości ojczyzny, gdyby nie fakt, że kilka miesięcy później pobił własny rekord niemal dwukrotnie, układając 66 333 cegły. A uczynił to na chwałę 33. rocznicy Rewolucji Październikowej. Może więc słusznie ktoś podłożył mu gorącą cegłę?

Miłość klasy robotniczej
Kiedy Hutę Lenina uroczyście otwarto w roku 1954, uczyniono to również 22 lipca, w X rocznicę powstania PRL. Uroczystość była huczna, jednak co bardziej wnikliwi zaobserwowali, że po symbolicznym spuście surówki jeszcze przez wiele tygodni usuwano niedoróbki. Tworzenie symboli jest zajęciem niebezpiecznym, skutki łatwo mogą się okazać odwrotne do intencji. Tak było i z Hutą Lenina. Po latach uznana została za symbol sowieckiego zniewolenia.

Według nowej mitologii, hutę zbudowano, aby ukarać niepokorny Kraków z jego niezłomną inteligencją, budując mu pod bokiem miasto bez Boga. Trujące wyziewy z kombinatu miały zniszczyć prastare zabytki, a wyrafinowana krakowska kultura utonąć w zalewie chamstwa. I choć, na zdrowy rozum, Stalinowi groziły wówczas większe niebezpieczeństwa niż garstka krakowskiego mieszczaństwa, ten nowy mit trafił już nawet do podręczników szkolnych.

Jeszcze większa niechęć otacza dziś kolejny symbol, oddany do użytku 22 lipca roku 1955. To Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Na uroczystości jego otwarcia premier Józef Cyrankiewicz powiedział: "Dziś Pałac Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina jest swoją strzelistą sylwetką nierozerwalnie włączony w obraz naszego ukochanego miasta, wzbogaca ten obraz. Setki tysięcy warszawiaków i ludzi z całej Polski mają już obraz nowej, wzbogaconej pałacem Warszawy". Lepiej zapewne nie zgadywać, co dzisiaj warszawiacy i ludzie z całej Polski myślą o obrazie stolicy, wzbogaconym przez ową strzelistą sylwetkę.

Inną symboliczną budowlę Warszawa otrzymała kilka lat wcześniej, 22 lipca roku 1950, kiedy to miał miejsce pierwszy seans w kinie Moskwa przy ulicy Puławskiej. Minister kultury Stefan Dybowski nie krył uniesienia: "Nie jest przypadkiem, że to nowe, piękne kino otrzymało zaszczytne imię Moskwa! To było życzenie ludzi pracy. Ich życzenie to wyraz przywiązania i miłości klasy robotniczej do państwa socjalizmu. Do państwa przodującego w walce o szczęście całej ludzkości, w walce o pokój i sprawiedliwość społeczną - do Związku Radzieckiego".

Przywiązanie i miłość klasy robotniczej nie uratowały ani socjalizmu, ani kina Moskwa. Po roku 1990 podzieliło los niegdysiejszej cerkwi przy placu Saskim. Zostało rozebrane, a w jego miejscu wzniesiono symbol nowych czasów - galerię handlową. To, że Pałac Kultury i Nauki nie poszedł w ślady kina Moskwa, można tłumaczyć chyba tylko tym, że rozbiórka jego konstrukcji byłaby uciążliwa i kosztowna.

Koniec świata?
Feralna data nie przyniosła pecha chyba tylko Zakładom Przemysłu Cukierniczego im. 22 Lipca d. E. Wedel, przez okres PRL występującym pod taką podwójną nazwą. Wbrew czarnej legendzie produkowały pyszne słodycze, ze słynnym ptasim mleczkiem na czele. Dopiero później, po wykupieniu przez pewien imperialistyczny koncern, który narzucił własne zwyczaje, wyraźnie popsuł smaki, przynajmniej dla polskiego podniebienia, co trzeba było z mozołem naprawiać.

Poza tym klątwa wisząca nad datą 22 lipca działa nadal po upadku PRL. Może aż nie wypada o tym wspominać, ale 22 lipca 2002 roku przyszedł Lew Rywin do Adama Michnika, co stało się początkiem najsłynniejszej afery III RP. Spełniło się proroctwo Jerzego Urbana, który przewidział, że wywoła to: "krach, który może wstrząsnąć Polską i formację rządzącą strącić w niebyt". W wyniku przekleństwa 22 lipca upadł rząd Leszka Millera, a SLD już się po tym ciosie nie podniósł. Wykreowany został za to, jako gwiazdor sejmowej komisji śledczej, Zbigniew Ziobro. Najgorsze jednak, że straciliśmy jedynego polskiego producenta filmowego, który naprawdę wiedział, jak to się robi.

Nauczeni smutnym doświadczeniem, powinniśmy tego dnia unikać jakiejkolwiek aktywności, nawet małżeńskiej, bo nie wiadomo, co się potem narodzi. Na szczęście, wzięli to pod uwagę organizatorzy Euro 2012, planując rozegranie meczu finałowego Mistrzostw Europy już 1 lipca. W ten sposób zdążą przed końcem świata. Bo jeśli katastroficzne przepowiednie mają się spełnić, koniec ten nastąpi niechybnie właśnie 22 lipca.

Wybrane dla Ciebie

Kibice Puszczy pożegnali ekstraklasę w Niepołomicach

Kibice Puszczy pożegnali ekstraklasę w Niepołomicach

Kibice Cracovii byli z zespołem do końca. Nie zawiedli się

Kibice Cracovii byli z zespołem do końca. Nie zawiedli się

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska