https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziennik Polski i IPN przypominają. Bezpieka w krainie łagodności. SB a Jerzy Harasymowicz

Michał Wenklar
Cerkiew w Usciu Ruskim
Cerkiew w Usciu Ruskim NAC
Narodowość: ukraińska. Nie pracuje. Zainteresowania osobiste: pisanie wierszy. Takimi słowami SB podsumowywała Jerzego Harasymowicza, rozpoczynając pod koniec lat 70. inwigilację poety.

Jeden z pięciu

Wystartował z hukiem. Dwa i pół roku po śmierci Stalina w kraju rozpędza się odwilż, łagodząc niektóre rygory totalitarnej dyktatury. Między innymi te dotyczące literatury. Socrealizm przestaje obowiązywać, mogą wyjść z cienia poeci, którzy nie ulegli ideologicznej formie. Krakowskie „Życie Literackie” publikuje 18 grudnia 1955 r. słynną kolumnę pod tytułem Prapremiera pięciu poetów – wiersze pięciu twórców, dwudziesto- i trzydziestolatków, z których żaden nie wydał jeszcze swojego tomiku. Zbigniew Herbert, Miron Białoszewski, Bohdan Drozdowski, Stanisław Czycz oraz – najmłodszy z nich – Jerzy Harasymowicz. Każdemu z piątki towarzyszy wprowadzenie uznanego już poety bądź krytyka. Harasymowicza wprowadza Mieczysław Jastrun. Porównuje go do Rimbaud, kończąc wzniosłym stwierdzeniem: Wierzcie mi, Muza, siostra miłosierna poetów, położyła ręce na jego ramionach.

Pojedyncze wiersze Harasymowicza pojawiały się w prasie już wcześniej – w „Życiu Literackim”, „Nowej Kulturze” czy „Twórczości”. Nie był jednak szczególnie hołubiony, bo – jak pisał Jastrun – redaktorzy w tym czasie od poezji świeżej jak dzwonki łąkowe woleli grzmiące tyrady na tak zwany wielki temat. Odwilż otwiera szerzej drzwi dla twórców określanych później mianem Pokolenia ‘56. W 1956 r. wychodzi pierwszy tomik Harasymowicza – Cuda, w kolejnym Powrót do kraju łagodności. I tak dalej, regularnie. Jeden z najpłodniejszych poetów, w PRL wyda 33 tomiki wierszy.

Nastoletni Jerzy wysyłany był do szkół z internatem. Uczył się w technikum leśnym w Limanowej, miał praktyki w beskidzkiej Muszynie. Oprócz niepięknych doświadczeń z internatu, doświadcza też piękna przyrody, gór, lasów i łąk. Te wrażenia będą stale obecne w jego poezji. Z kilkoma jeszcze twórcami założy w 1957 r. grupę poetycką „Muszyna”, bliską formom baśniowym i związaną z przyrodą. Zainteresowanie Harasymowicza opustoszałymi po akcji „Wisła” terenami Beskidu Niskiego skieruje na niego uwagę bezpieki.

Prawdopodobnie literat

Elegie łemkowskie, Gościna u Łemków, Wdowa z Beskidu – motywy łemkowskie często wracają w jego poezji. Niektóre wiersze bywają zatrzymywane przez cenzurę. Czasem cenzura dotyka też innych tematów. Z miesięcznika „Znak” usunięto poemat Rezerwat o powstaniu styczniowym. Cenzora musiała wystraszyć wizja Rezerwatu chronionej pamięci, która nie daruje nikomu, i skojarzeń, jakie może przywołać poetycki obraz rosyjskiego żołdaka, który biegł dudniąc buciorami przez dworku pokoje. Oprócz tematów beskidzko-łemkowskich, w kolejnych tomikach pojawiają się bowiem nowe odniesienia – sarmackie, szlacheckie. Harasymowicz sam doda sobie do nazwiska drugą, rycerską część: Broniszyc. O korzeniach powie w jednym z wywiadów: Babka Niemka, ojciec ze wschodu, przodkowie bojarzy.

Informacje o Harasymowiczu docierały do bezpieki już w latach sześćdziesiątych. Np. w 1965 r. TW „Dwojan” donosił, że Harasymowicz lubiany jest w środowisku za baśniowe skojarzenia, życiowo niezaradny, lubuje się w starociach, psach i kotach, a na tematy polityczne wypowiada się niechętnie. Poważniejsze donosy pojawiły się w połowie lat siedemdziesiątych i dotyczyły jego łemkowskich kontaktów.

Marzec 1974 r. – milicja z Gorlic melduje, że Harasymowicz odwiedza Piotra Szafrana w Hańczowej (działacza Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, UTSK), jeździ z nim po okolicznych wsiach i fotografuje łemkowskie kapliczki. Listopad 1978 r. – SB z województwa nowosądeckiego alarmuje Kraków, że Harasymowicz jeździ do Pawła Stefanowskiego z Bielanki i wspólnie odwiedzają nacjonalistycznych obywateli narodowości ukraińskiej, m.in. Teodora Gocza. O kontaktach Harasymowicza – prawdopodobnie literata według słów funkcjonariusza – ze Stefanowskim i Goczem informuje też krośnieńska SB. Stefanowski był etnografem i działaczem łemkowskim w UTSK. Gocz, twórca muzeum łemkowskiego w Zyndranowej, był figurantem sprawy krypt. „Pomnik”, wszczętej w związku z wysadzeniem przez władze postawionego samowolnie pomnika krasnoarmiejców padłych w bitwie dukielskiej. Władze obawiały się, że za pośrednictwem Harasymowicza Gocz chce przekazać na Zachód informacje o sytuacji Łemków.

Esbek czyta wiersze

Naprawdę jednak zaniepokoiła bezpiekę informacja o kontaktach Harasymowicza z Emilem Mazurykiem. Znali się jeszcze ze szkoły. Mazuryk pochodził z Brzeżawy na Pogórzu Przemyskim. Studiował na krakowskiej ASP, a w 1964 r. wyjechał do Francji i odmówił powrotu do kraju. Skończył w Paryżu Szkołę Sztuk Pięknych, w malarstwie odwoływał się również do tematów łemkowskich. W 1980 r. paryska „Kultura” informowała o wystawie jego obrazów i ikon w Art Forum International w Paryżu. Zdaniem SB Mazuryk był w kontakcie z ukraińskimi środowiskami nacjonalistycznymi we Francji.

Harasymowicz od lat starał się o wydanie szerokiego poematu o przeszłości łemkowskiej. Nie było to możliwe, ze względu na kontekst akcji „Wisła” i – jak to określała bezpieka – przejaskrawienie niektórych spraw. Pod koniec 1978 r. jeden z informatorów SB doniósł, że rękopis tego tomu widział w Paryżu u Mazuryka. Pojawił się domysł, że Harasymowicz celowo mu to przekazał, by opublikować poemat na Zachodzie. W tej sytuacji Wydział III SB w Krakowie wszczął 22 stycznia 1979 r. Sprawę Operacyjnego Sprawdzenia o krypt. „Bieszczady”, później przemianowaną na krypt. „Redaktor”. Zaczęto zbierać informacje dotyczące poety. Osobiste – o rodzicach, o zmianie przez ojca w 1947 r. nazwiska z Harasymow na Harasymowicz. O kontaktach z UTSK. Informatorzy SB donosili, że ojciec poety to Ukrainiec, a matka Żydówka. Że jest krytyczny wobec cenzury i uważa, że swobody obywatelskie istnieją w Polsce tylko teoretycznie. Że w dyskusjach zajmuje pozycje nacjonalistyczne (chodzi o rzekomy nacjonalizm ukraiński). Do akt sprawy dołączano wycinki z gazet z „łemkowskimi” wierszami poety.

W grudniu 1980 r. wezwano Harasymowicza na rozmowę operacyjną. Jej celem było przede wszystkim ostrzeżenie poety przed próbą wywozu z kraju wrogich materiałów. Harasymowicz musiał tłumaczyć, że jest Polakiem. Że owszem, interesował się kulturą ukraińską, opublikował kilka wierszy na ten temat, niektóre przedrukowało pismo Ukraińców w Polsce „Nasze Słowo”, stąd był zapraszany na spotkania i nawet traktowany jak Ukrainiec. Wyjaśniał, że Mazuryka znał i nawet miał mu przekazać jakieś wiersze do publikacji na zachodzie, ale tak Mazuryk, jak i całe środowisko ukraińskie odwróciło się od niego, po opublikowaniu wiersza Jesienny Chwaniów, w którym wspominał zbrodnie UPA. Twierdził też, że nie ma większych kontaktów ze środowiskiem literackim, zwłaszcza po odmowie przystąpienia do „Solidarności”.

Bezpieka postanowiła stwierdzić, czy faktycznie Harasymowicz jest w sporze ze środowiskiem ukraińskim. Tajni współpracownicy potwierdzili – poeta naraził się wierszami potępiającymi UPA, nie przychodzi już do UTSK, nie publikują jego wierszy w „Naszym Słowie”. Dla SB było to wystarczające. Sprawa krypt. „Redaktor” została zamknięta.

W ZLePie

W latach osiemdziesiątych Harasymowicz nie wspierał „Solidarności”. Nie przyłączył się do bojkotu w czasie stanu wojennego, wstąpił za to do reaktywowanego przez władze, koncesjonowanego Związku Literatów Polskich, zwanego potocznie ZLePem. Cieszył się, że wciąż ukazują się jego tomiki w państwowych wydawnictwach. Postawa ta nie przysporzyła mu, co zrozumiałe, sympatii środowiska.

Z drugiej strony oddalał się od środowisk ukraińskich. Zwłaszcza dlatego, że uznawał Łemków za odrębny naród, a z Ukraińcami wiązał zbrodnie UPA. Po uroczystościach Szewczenkowskich z czerwca 1986 r. wyrażał na łamach „Gazety Krakowskiej” zdziwienie, że Łemkowie hołdują Szewczenkę i czują się Ukraińcami. Ubolewał, że znany mu zespół „Łemkowyna” do pieśni łemkowskich dodaje nienaturalne im dumki kozackie i ostro konstatował, że jak się ktoś przyznaje do ukraińskości, to musi się też przyznać do UPA. Niektórzy widzą w tej postawie udział w kierowanej przez władze próbie rozbijania społeczności łemkowskiej. W części co najmniej wynikało to z jego własnych doświadczeń i poglądów. Zresztą społeczność łemkowska była, i jest do dziś, podzielona w kwestii relacji z narodem ukraińskim. W 1987 r., ponad dwadzieścia lat od napisania, ukazał się wspomniany poemat o Łemkowszczyźnie, pod tytułem Lichtarz ruski. Niestety, dodano do niego posłowie „wyjaśniające” kontekst historyczny zgodnie z propagandą PRL, a więc usprawiedliwiające akcję „Wisła”.

Jeszcze w okresie przemian, w lipcu 1989 r., Harasymowicz brał udział w dyskusji postulując w głośnym artykule Łemkom pod rozwagę budowę łemkowskiego regionu na południe od Gorlic. Jednoznacznie pisał, że Łemkowie winni mieć swoje symbole i sztandary, a tych uznających się za Ukraińców uznawał za zdrajców narodu łemkowskiego. Takie stanowisko ściągało na niego wiele krytyki.

Niezależnie od tych dyskusji i niepochlebnej postawy w okresie stanu wojennego, Harasymowicz pozostaje przykładem postalinowskiej odwilży w literaturze, symbolem pewnego nurtu w poezji i muzyce, od tytułu jego tomiku określanego czasem Krainą łagodności. Był rzeczywistym prekursorem w przypominaniu poprzez poezję o istnieniu Łemkowszczyzny. Opustoszałej i przemijającej – a z jakich powodów, czytelnik wierszy sam się domyślał. Te właśnie tematy ściągnęły na niego na przełomie lat 70. i 80. uwagę bezpieki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kulinaria

Polecane oferty
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska