W piątek wieczorem na Rynku Głównym zgromadzili się obrońcy dzikich zwierząt. Organizatorami protestu w Krakowie byli Klub Gaja, Polskie Towarzystwo Etyczne, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i Krakowski Ruch Antyłowiecki.
- O co w tym wszystkim chodzi? Oficjalnie mówi się, że zabicie dzików spowoduje wstrzymanie ASF. Wielu weterynarzy mówi jednak, że to nie jest do końca tak. W innych krajach, tam gdzie padł dzik z ASF, to jego truchło było palone. Bo każdy z nas może przenieść tę chorobę. To człowiek może powstrzymać chorobę. Od polityków chcemy prawdy, co możemy zrobić. Dlaczego 75 proc. polskich ferm, jak podaje NIK, w ogóle nie używa bioasekuracji? Jak zwykle jesteśmy w kraju, w którym wszyscy mają wszystko w "dziku" - mówił jeden z uczestników protestu.
12 stycznia ma się zacząć odstrzał dzików w Polsce. Docelowo ma być zabitych 210 tysięcy zwierząt. - Wielkoobszarowy odstrzał będzie prowadzony w formie masowych i skoordynowanych polowań zbiorowych na terenie całej Polski. Oznacza to de facto całkowitą i dosłowną eksterminację gatunku - informują organizatorzy piątkowego protestu w Krakowie.
Oficjalną przyczyną rzezi jest rzekoma walka z Afrykańskim Pomorem Świń. - Natomiast specjaliści od dawna dowodzą, że polowania na dziki przynoszą wręcz odwrotny skutek - chorobę ASF roznosi człowiek. Głównym źródłem choroby są przemysłowe hodowle trzody oraz sami myśliwi. Hodowcy unikają regularnych inspekcji weterynaryjnych, a zakażone martwe świnie nie są utylizowane, lecz nielegalnie zakopywane.
Dziki mogą zjadać zarażoną padlinę, lecz to sami myśliwi przenoszą krew zwierząt. Jak pokazują przykłady innych krajów, autentycznie skuteczną metodą zapobiegania chorobie nie jest zabijanie dzików, ale zmiana sposobu hodowli świń oraz faktyczna bioasekuracja - tłumaczą organizatorzy protestu.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: "Dzik jest dziki, PiS jest zły". Protest przed Sejmem przeciwko odstrzałowi dzików
Źródło: TVN24/x-news