Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś mecz Polska - Mołdawia. Tylko wygrana przedłuża szanse na mundial

Krzysztof Kawa
Reprezentacja przed meczem z Liechtensteinem
Reprezentacja przed meczem z Liechtensteinem Andrzej Banaś
Nie ma już starego stadionu w Kiszyniowie, na którym polscy piłkarze rozprawili się z reprezentacją Mołdawii przed 16 laty, aplikując jej trzy gole. Wciąż żywe są jednak nadzieje, że w kwestii hierarchii w europejskim futbolu jest status quo i biało-czerwoni znów bezdyskusyjnie pokonają rywala znacznie niżej notowanego w rankingu FIFA. Andrzej Juskowiak, zdobywca owych goli sprzed lat żartuje, że jeśli Robert Lewandowski będzie miał kłopot ze skompletowaniem swojego hat tricka, to on jest gotów go wesprzeć.

Odstawiając żarty na bok, wolelibyśmy się nie odwoływać do wspominanych z sentymentem przez byłego snajpera reprezentacji czasów w polskim futbolu - o wiele bardziej siermiężnych i, co tu dużo mówić, sportowo fatalnych. "Jusko" kojarzy nam się pozytywnie w kontekście reprezentacji olimpijskiej, która zdobyła medal igrzysk w Barcelonie, ale już nie z kadrą skrzykniętą przez Janusza Wójcika pod hasłem "Zmieniamy szyld i jedziemy dalej". Bo tamta drużyna narodowa, choć bezproblemowo ograła Mołdawię, niczego wartościowego nie zwojowała.

Szesnaście lat temu, triumfując w Kiszyniowie, nie mieliśmy już żadnych szans na awans do mistrzostw świata w 1998 roku. Teraz jeszcze pali się iskierka nadziei, że zagramy na mundialu w Brazylii, aczkolwiek strata czterech punktów do drugiej Anglii i aż sześciu do liderującej w grupie H Czarnogóry, zamiast rozpalać ogień entuzjazmu, dusi go w zarodku. A przecież jest jeszcze nie mniej głodna sukcesu Ukraina, której ulegliśmy w lutym 1:3, pozwalając złapać drugi oddech i dogonić nas w tabeli dorobkiem ośmiu punktów. Mołdawia już się nie liczy, ale czy to pociecha, że presja będzie pętać nogi tylko jednej drużynie?

- Odkąd pamiętam zawsze w czerwcu mieliśmy "pod górkę" - kracze były reprezentant Polski i gracz Wisły Kraków Tomasz Kłos. - Zmęczeni sezonem ligowym, niektórzy poobijani, inni myślami na wakacjach bądź przy zmianie klubów. W dodatku tak się układało, że zazwyczaj graliśmy na wyjazdach i to często w miejscach, gdzie aura bardzo nam nie sprzyjała.

Na wymienione problemy nakładają się te związane z przebudową drużyny. Wydaje się, że z każdym meczem Waldemar Fornalik ma coraz więcej niewiadomych. Ratując remisy w Czarnogórze (2:2) i na Stadionie Narodowym z Anglią (1:1), uwierzył, że ma niemal gotową drużynę. Uległ złudzeniu, że katastrofalny występ podczas turnieju Euro 2012 nie był odzwierciedleniem prawdziwej wartości reprezentacji, a jedynie dotkliwą wpadką. Porażki w meczach towarzyskich z Urugwajem (1:3) i Irlandią (0:2) po raz kolejny odarły kibiców ze złudzeń. Ale nie selekcjonera, który publicznie je bagatelizował, zakładając, że w meczach o punkty piłkarze bardziej przyłożą się do swoich obowiązków. Okazało się, że magiczne "koncentrowanie się", o jakim z uporem mówią piłkarze przed każdym meczem, jest najzwyklejszym przerostem formy nad treścią. Po Ukrainie usłyszeliśmy bowiem, że... "zabrakło koncentracji".

Z koncentracją czy bez niej - Mołdawię trzeba pokonać i już. Nie potrzeba do tego hat tricka Lewandowskiego, wystarczy, że piłka, po przypadkowym zagraniu mołdawskiego obrońcy, odbije się od pleców miejscowego bramkarza. Mało prawdopodobne? Ale czy naprawdę mniej prawdopodobne od trzech goli dla reprezentacji w jednym meczu napastnika Borussii Dortmund?

Lewandowski od dawna skąpi kadrze bramek, zostawiając całą energię na występy w Bundeslidze (24 gole w minionym sezonie) i w Lidze Mistrzów (10 trafień i także tytuł wicekróla rozgrywek). Nic dziwnego, że występ w Krakowie przeciw Liechtensteinowi uznał za zbyteczny. Wiadomo, jego zdrowie w przededniu polskiego transferu stulecia ma teraz wymierną cenę, liczoną w dziesiątkach milionów euro.

Mecz w Mołdawii jest w fatalnym terminie, ale to już wiemy - nie tylko dla Lewandowskiego, ale dla całej naszej kadry. No, ale ktoś terminarz rozgrywek układał i ktoś go akceptował. A teraz ktoś tę żabę musi zjeść.

Przypuszczalny skład Polski

: Boruc - Bereszyński, Jędrzejczyk, Komorowski, Wawrzyniak - Krychowiak, Polanski - Błaszczykowski, Mierzejewski, Rybus - Lewandowski.

Potrzebujemy każdego, kto ma wysokie umiejętności
Rozmowa z Jakubem Błaszczykowskim, kapitanem kadry

Czuje Pan presję przed meczem z Mołdawią?
Nazwałbym to raczej świadomością wagi spotkania. Świetnie zdajemy sobie sprawę, iż w tym meczu musimy zdobyć trzy punkty. W sytuacji, jaka powstała w naszej grupie eliminacyjnej, to oczywiste, że musimy wygrać i jesteśmy przygotowani na walkę.

Nie zagrał Pan we wtorkowym spotkaniu z Liechtensteinem. Czy ten mecz cokolwiek dał naszej kadrze?
Spodziewaliśmy się z Robertem Lewandowskim, że nie zagramy. Ale zespół tworzymy wszyscy razem, a był problem związany z tym, że niektórzy kończyli rozgrywki ligowe dwa tygodnie wcześniej, niektórzy tydzień temu, a inni grali jeszcze mecze w miniony weekend. To jest w pewnym sensie problem, ale wydaje mi się, że trener robi wszystko, żeby go rozwiązać. Dlatego właśnie mecz z Liechtensteinem był bardzo pomocny dla trenera.

Nowicjusze wkupili się już w łaski starszyzny?
W kadrze nie ma hierarchii, każdy jest mile widziany. Tak też jest z chłopakami, którzy teraz przyszli do drużyny. Widać, że mają bardzo duże umiejętności. Musimy zrobić wszystko, by te umiejętności pokazali podczas meczów.

W spotkaniu z Liechtensteinem miał Pan komfort oglądania z boku gry nowych kadrowiczów. Jak wypadli?
Nie jestem od oceniania, ale uważam, że zaprezentowali się pozytywnie. Szczególnie podobało mi się podanie Piotrka Zielińskiego do Bartka Bereszyńskiego przy bramce na 1:0. Widać, że chłopaki mają duży potencjał.

Potrzebowaliście kogoś tak kreatywnego w środku jak Zieliński?
Potrzebujemy każdego zawodnika, który posiada wysokie umiejętności, a niewątpliwie Piotrek takie ma. Ale to młody chłopak, więc spokojnie, nie przesadzajmy z zachwytami po jednym zagraniu i po jednej bramce. Po prostu dajmy chłopakowi się rozwijać.

Czy wyparowało już zmęczenie po finale Ligi Mistrzów?

Bardziej to było zmęczenie psychiczne niż fizyczne. Niewątpliwie, jeśli człowiek przegrywa mecz, to ciężej jest mu się zregenerować. Ale minęło już sporo czasu od spotkania z Bayernem na Wembley, więc doszliśmy do siebie i jesteśmy gotowi do gry przeciw Mołdawii.

Czy to prawda, że w tym spotkaniu pod trykotem Borussii Dortmund miał Pan podkoszulek "Wierność", by go pokazać po zdobyciu Pucharu Europy?
A skąd to pytanie?

Na forach internetowych krakowskiej Wisły pojawiły się takie informacje.

Oczywiście, kibicuję Wiśle, ale nie miałem na sobie takiej koszulki.

Rozmawiał Krzysztof Kawa

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska