ZIKiT odpowiadał za to, z czym wszyscy krakowianie mają na co dzień do czynienia. Każdy korzysta z dróg, chodników, tramwajów, autobusów. Każdy korek powoduje więc frustrację i szukanie winnych. A naczelnym kozłem ofiarnym, najczęściej zasłużenie, od lat był ZIKiT. I oto, po 10 latach, urząd ten w końcu przestaje istnieć. Oficjalnie 1 listopada zastąpią go Zarząd Dróg Miasta Krakowa i Zarząd Transportu Publicznego.
Jan Tajster to słynny były urzędnik (kierujący Zarządem Dróg zanim powstał ZIKiT), nad którym ciąży kilkanaście zarzutów prokuratorskich, w tym za molestowanie. Jacek Majchrowski w połowie 2015 roku powołał Tajstera na stanowisko dyrektora ZIKiT-u. Ten piastował urząd kilka dni, bo fala oburzenia, jaka przelała się przez miasto spowodowała, że prezydent Tajstera odwołał.
Kończy się więc pewna epoka. A czy teraz na drogach będzie lepiej, zależy od nowych urzędów i tego, kto nimi pokieruje. Choć mieszkańcy z jednej strony cieszą się, że ZIKiT przestaje istnieć, to jednocześnie dodają, że nic się nie zmieni, jeśli nie dojdzie do przewietrzenia magistratu, a na stanowiskach nie pojawią się nowi, kompetentni ludzie.
Likwidacja ZIKiT-u - tuż przed wyborami samorządowymi - jasno wskazuje, że to element gry prezydenta o ponowną wygraną. Podobnie jak odwołanie wiceprezydent Elżbiety Koterby, która mieszkańcom kojarzyła się głównie z „betonowaniem” miasta. Czy były to przemyślane ruchy, które przyniosą jakościową zmianę, przekonamy się dopiero po wyborach. Na razie trudno je postrzegać inaczej niż jako element wyborczej taktyki.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!