Zgodnie z przewidywaniami nie była to łatwa przeprawa dla liderów, którzy po pierwszej połowie przegrywali pięcioma punktami. W drugiej odsłonie podkręcili jednak tempo i odnieśli pewne zwycięstwo, inkasując punkt bonusowy. Starcie zakończyło się wynikiem 23:42.
Początek rundy wiosennej nie jest łatwy dla krakowskich "Smoków". Po sensacyjnej przegranej z Arką Gdynia i stratą punktów na własnym terenie i na własne życzenie w meczu z Pogonią Siedlce, również starcie w Łodzi początkowo nie układało się po myśli Juvenii. Budowlani po znaczących wzmocnieniach w zimowym oknie transferowym, sprawiają kłopoty każdemu przeciwnikowi i zdecydowanie przestali być „chłopcami do bicia”.
- Gospodarze bardzo twardo się nam postawili. Mieliśmy zdecydowanie więcej atutów w tym meczu, ale oni zagrali z ogromną ambicją i determinacją. Kilka naszych błędów w pierwszej połowie i strata punktów po nieupilnowaniu zawodników przy przegrupowaniu – na co z resztą uczulałem drużynę podczas czwartkowego treningu – sprawiły, że to Budowlani prowadzili do przerwy – komentował trener Konrad Jarosz.
Po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 13:8, ale Juvenia szybko zabrała się za odrabianie strat, po przerwie zdobywając aż sześć przyłożeń. Po zaledwie dwudziestu minutach drugiej odsłony prowadziła już 32:13, ale wówczas nastąpiło lekkie rozprężenie. Gospodarze dwukrotnie znaleźli drogę na pole punktowe liderów tabeli i wydawało się, że choć z pewnością nie odbiorą krakowianom zwycięstwa, mogą pozbawić ich punktu bonusowego.
"Smoki" najwyraźniej lubią jednak pełne napięcia końcówki. Tym razem wygrali grę nerwów. W ostatniej akcji Riaan van Zyl, wyprowadził na czystą pozycję Patryka Sakwę. Obrońca Juvenii zdobył swoje drugie przyłożenie w tym meczu, które jednocześnie zapewniło jego zespołowi zwycięstwo za pięć punktów.
- Zagraliśmy w sumie 30 minut drugiej połowy i to dziś wystarczyło, ale musimy coś jeszcze odblokować. Przed nami trzytygodniowa przerwa od gry. Takie pauzy między meczami raczej nie służą żadnej drużynie, ale z pewnością pozwolą nam doleczyć wszystkie urazy i po raz pierwszy tej wiosny zagrać z Ogniwem w optymalnym zestawieniu. Teraz cieszymy się z przełamania i zaczynamy przygotowania do trzech kluczowych spotkań – zakończył Konrad Jarosz.
Trener krakowian miał na myśli m.in. Arseniego Pastuchowa, który w meczu z Pogonią Siedlce złamał nos, ale również Marcina Siemaszko, który nie wrócił jeszcze do pełnej sprawności po skręceniu stawu skokowego.
Za tydzień Juvenia otrzyma pięć punktów za zwycięstwo walkowerem z Budo 2011 Aleksandrów Łódzki, którzy wycofali się z rozgrywek. Oznacza to, że pozostanie na szczycie tabeli bez względu na wyniki pozostałych spotkań. Kolejny mecz czeka ją 5 maja na wyjeździe z Ogniwem Sopot. Będzie to prawdopodobnie bezpośrednie starcie o miejsce w finale.
Budowlani WizjaMed Łódź - Juvenia Kraków 23:42 (13:8)
Pukty: Palamarczuk 8, Madej 5, Tiueti 5, Owczarek 5 - Mouton 10, Sakwa 10, Van Zyl 7, Van Wyk 5, Draghoender 5, Janeczko 5.
Juvenia: Buekes, Vorster (76 Głowacki), Matsiuk (50 Siemaszko), Gola (41 Dorywalski), Van Wyk, Draghoender, Morus, Mouton, Gołębiowski, Van Zyl, Janeczko, Polakiewicz, Jurczyński, Lewicki (63 Rapacz), Sakwa.
