Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emilewicz: Unijne miliardy przeznaczymy na rozwój i inwestycje, m.in. w Nowej Hucie, a nie na doraźną pomoc dla firm w tarapatach

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Czy pandemia koronawirusa to katar, z którego wyjdziemy w kilka miesięcy, czy też potop, po którym świat trzeba będzie zbudować od nowa? Czy kilkadziesiąt miliardów z unijnego funduszu odbudowy przeznaczymy na doraźną pomoc firmom przeżywających dramat, np. w branży turystycznej, czy też na przyspieszenie modernizacji Polski? Jak może na tym skorzystać Małopolska, w tym Kraków? Czy unijne pieniądze pozwolą szybciej zbudować wymarzoną Nową Hutę przyszłości? Na te i inne pytania liderów organizacji gospodarczych oraz szefów samorządów wspierających biznes odpowiadała w redakcji Dziennika Polskiego i Gazety Krakowskiej wicepremier Jadwiga Emilewicz. Dziś druga część pytań i odpowiedzi.

- Jak długo potrwa kryzys i jak silnie dotknie Polskę? – pytało wielu uczestników Forum.

Jadwiga Emilewicz:
- Niektóre branże szybko się podnoszą, ale w innych potrwa to dłużej. Np. wiadomo, że podróże międzynarodowe, takie, jak przed pandemią, mogą być niemożliwe przez najbliższe dwa, trzy lata. Turystyka międzynarodowa odczuje to boleśnie. Podobnie działalność hotelarska będzie mocno ograniczona, choćby dlatego, że korporacje ograniczyły bezpośrednie spotkania biznesowe, co uderza też w konferencje, sympozja, szkolenia itp. Interwencjonizm państwa ma swoje granice. Winniśmy podtrzymywać przy życiu tę tkankę, która jest chwilowo oparzona i można ją przywrócić do zdrowia. Na pewno zmierzymy się z recesją. Szacunki dla polskiej gospodarki oscylują między minus 4,3 proc. a minus 9 proc. Skutki będą zatem ogromne, ale relatywnie najmniej dotkliwe w porównaniu z tornadem przetaczającym się przez większość krajów.

Wojciech Przybylski, prezes Krakowskiego Parku Technologicznego:
- Staliśmy się zakładnikami narracji skrajnych. Z jednej strony mamy lekceważące: „Spokojnie, to tylko katar, parę miesięcy pokichamy i będzie jak dawniej”, z drugiej: „To potop, który zmieni wszystko, zerwane zostaną łańcuchy współpracy, wartości, trzeba będzie odbudować świat na nowo, z potopu wyłoni się całkiem nowy porządek geopolityczny, również w sensie gospodarczym”. Gdzie leży prawda?

Jadwiga Emilewicz:
- Powiedziałabym: mamy ruchy tektoniczne, których skutki wszyscy odczuwamy. Widać wyraźnie, że przewartościowanie w globalnej gospodarce następuje i ono nie zaczęło się wraz z pojawieniem się pierwszych zakażeń w Europie czy USA. Hamulec globalizacji, jaką znamy, zaczął zaciągać Biały Dom na początku kadencji prezydenta Donalda Trumpa. Gruntowne zmiany w Światowej Organizacji Handlu zaczęły się przed COVID-19, pandemia je tylko przyspiesza.
Wszyscy zasadniczo zmodyfikowaliśmy myślenie o tym, czym jest bezpieczeństwo: to już nie tylko armia, zbrojenia, ale też substancje do produkcji leków czy komponenty środków dezynfekujących. Częściowo zgodzę się z panem prezesem KPT, że nie będziemy mieć odwrócenia gospodarki światowej, europejskiej, polskiej o 180 stopni, w efekcie czego np. wszystkie fabryki wrócą do Europy – tak z pewnością nie będzie. Ale na pewno będą sektory związane z owym szeroko dziś rozumianym bezpieczeństwem, które za wszelką cenę będziemy chcieli z powrotem na Stary Kontynent sprowadzić. Czeka nas zatem poważna zmiana modelu rozwojowego w skali globalnej – i pandemia ten proces wyraźnie przyspiesza.

Wojciech Przybylski:
- Zapytałem o to w kontekście olbrzymich środków, jakie Unia Europejska zamierza przeznaczyć na odbudowę gospodarki po pandemii. Czy powinniśmy te pieniądze wydawać bardziej w ramach interwencji, pomagając np. poszczególnym branżom, zwłaszcza turystycznej, czy jednak potraktować je jako dodatkowy strumień środków, który pozwoli przełamać bariery rozwojowe i rozwiązać problemy strukturalne polskiej gospodarki? Mówię tu choćby o źródłach energii czy cyfryzacji i potencjalnym przyspieszeniu zmian w tych obszarach, czyli jeśli np. coś planowaliśmy na 2030, to teraz moglibyśmy zrobić o pięć czy siedem lat wcześniej.

Jadwiga Emilewicz:
- Walcząc z pandemią i jej skutkami Europa nie zawiesza swoich ambitnych celów, na czele z klimatycznym. To jest wielkie wyzwanie, bo z jednej strony chcemy być w pełni neutralni dla środowiska, wytwarzać całą energię nie szkodząc klimatowi, z drugiej strony - pragniemy zachować, albo nawet zwiększyć konkurencyjność europejskiej gospodarki, a z trzeciej – utrzymać otwarty, wolny handel. To niezwykle trudno pogodzić.

Na pewno pewne obszary działalności ze wspomnianych przeze mnie względów bezpieczeństwa zostaną przerzucone do Europy. Tu Polska ma coś do powiedzenia i warto, by z tej okazji skorzystała. Czy powinniśmy zatem przeznaczać dostępne środki, zwłaszcza unijne z funduszu odbudowy, na doraźną pomoc, łatanie dziur w poszczególnych branżach? Ja jestem za tym, by była to raczej dźwignia modernizacyjna. Widząc dzisiaj cele, jakie stawia sobie Komisja Europejska proponując fundusz odbudowy, nie mamy wątpliwości, że to będzie duży impuls rozwojowy. Tylko od sprawności administracji oraz gotowości inwestycyjnej firm w danym kraju zależy, jak ten impuls zadziała i czy będziemy mogli przesunąć terminy planowanych, a pożądanych zmian np. z 2030 na 2028 itp.

Fundusz odbudowy, jako główne źródło środków na najbliższy czas, jest przedmiotem mojej szczególnej troski. Połowa pieniędzy, jakie mają trafić do Polski, to dotacje, zaś 60 proc. wszystkich musi być zakontraktowane do końca 2022 roku i zainwestowane do 2024 r. To znaczy, że już-już musimy mieć projekty gotowe w szufladach, żeby te fundusze odpowiednio wykorzystać i zmodernizować Polskę w kluczowych obszarach. To wymaga od nas zupełnie innego podejścia: musimy mieć gotową listę inwestycji, wskazanych „z imienia i nazwiska”, wraz z uzasadnieniem, że są nam one niezbędne dla osiągnięcia celów zapisanych w funduszu odbudowy. Takich gotowych projektów, zarówno publicznych, jak i prywatnych, intensywnie szukamy. Cieszę się, że państwo tutaj, na Forum Przedsiębiorców Małopolski, zainspirowali mnie do tego, by na tej liście umieścić projekt rewitalizacji i modernizacji realizowany w Nowej Hucie, bo on idealnie wpisuje się w cele, jakie stawia sobie Unia Europejska.

Katarzyna Woszczyna, kanclerz Loży Małopolskiej BCC:
- Jesteśmy jeszcze na etapie przetrwania wielu firm i tu potrzebne są środki na utrzymanie płynności finansowej. Np. środki zablokowane na kontach VAT - split payment – mogłyby szybko i bez formalności wesprzeć firmy. Teraz tymi środkami nie dysponuje ani budżet państwa, ani przedsiębiorca.

Jadwiga Emilewicz:
- Tarcza finansowa PFR to 100 mld zł właśnie na to, by podtrzymać płynność firm. Ale to nie wyczerpuje wsparcia w tym zakresie. Np. w ostatniej tarczy wśród rozwiązań antycovidowych znalazło się zniesienie obowiązku wpłacania wadium przez MŚP w przetargach publicznych; równocześnie nakładamy obowiązek wypłacania wykonawcom zaliczek. Rozumiem zarazem potrzebę przyspieszenia zwrotu VAT – i biorę ten postulat do przekazania szefowi Krajowej Administracji Skarbowej.

Katarzyna Woszczyna:
- Recesja przed nami, więc kluczowe wydaje się pobudzanie nie tylko inwestycji publicznych, ale i prywatnych. Czy rząd ma tutaj jakiś plan?

Jadwiga Emilewicz:
- Największa kwota, jaka co roku trafia na rynek, to pieniądze z zamówień publicznych państwa i samorządów: to jest 200 mld zł rocznie. Bardzo ważne, by podczas walki ze skutkami pandemii nie wstrzymywać tych inwestycji, bo dzięki nim żyje wiele firm. Z drugiej strony – rozwiązania podatkowe: ulga robotyzacyjna i estoński CIT mają sprawić, że także przedsiębiorcom będzie się opłacało inwestować.

Stefan Życzkowski, prezes ASTOR, BCC:
- Bardzo podoba mi się pomysł, by ulga na robotyzację została uruchomiona od początku 2021 r. i obowiązywała do końca 2025 r. Ale czy termin nie jest zagrożony?

Jadwiga Emilewicz:
- Mogę zapewnić, że do końca lipca otrzymacie państwo od nas wiążącą informację. Robimy wszystko, by taka ulga weszła w życie od 1 stycznia razem z estońskim CIT-em. Chcę się trzymać zasady, że zmiana przepisów podatkowych może nastąpić najpóźniej pół roku przed ich wejściem w życie.

Janusz Kowalski, prezes Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości:
- Koronakryzys? My mamy w rzemiośle permanentny kryzys od 40 lat. Jak się coś robi, zwłaszcza jakiś nowy przepis, to trzeba to konsultować z tymi, których to dotyczy i którzy się na tym znają. Z rzemiosłem nikt niczego nie uzgadnia, a nawet jak uzgadnia, to podejmuje często potem decyzje inne niż to, co uzgodniono. Wciąż nie ma w Polsce wymogu posiadania kwalifikacji zawodowych, który jest w innych cywilizowanych krajach. Wciąż wprowadzane są przepisy, które uderzają w rzemieślników szkolących uczniów i całe szkolnictwo zawodowe... Czy jest szansa na odwrócenie tego trendu?

Jadwiga Emilewicz:
- Idą nowe czasy dla rzemiosła, m.in. za sprawą tego, że będziemy chcieli mieć rzeczy produkowane bliżej, a nie gdzieś daleko. I to będą rzeczy produkowane na miarę. Poza tym będziemy chcieli naprawiać rzeczy. Te trzy trendy sprzyjają rzemieślnikom. Po raz pierwszy od 1989 r. rzemiosło ma też swojego ministra – moja zastępczyni Olga Semeniuk zajmuje się realnie obsługą państwa, zapowiedziała właśnie nowelizację ustawy o rzemiośle. Może nie wprowadzimy w 100 proc. rozwiązania niemieckiego czy szwajcarskiego, ale – zwłaszcza jeśli chodzi o szkolnictwo zawodowe - idziemy w stronę postulowaną przez rzemiosło od dawna. Jako minister rozwoju chciałabym pokazać także nową twarz rzemiosła. Jest mnóstwo młodych mam, które w domach szyją poduszki z prosem, albo malują obrazki. One są niezrzeszone. Ponadto uruchomimy akcelerator rzemiosła: środki na rozwój skierowane do izb.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska