NFZ refunduje lek o nazwie l-asparaginaza. Problem w tym, że nie wszystkie chore dzieci go tolerują - niektóre są uczulone. To dla nich bardzo groźne, gdyż może doprowadzić do wstrząsu anafilaktycznego, czyli niewydolności krążenia, spadku ciśnienia, a nawet śmierci.
Kraków w budowie - zobacz galerię krakowskich inwestycji
Właśnie w takich przypadkach trzeba sięgać po erwinase. Magdalena Oberc, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego, informuje, że dyrekcja placówki zwracała się do NFZ o zgodę na sfinansowanie w ramach chemioterapii niestandardowej tego preparatu.
- Dostaliśmy jednak odmowę - mówi Oberc. - Ratują nas fundacje, głównie Fundacja na rzecz Dzieci z Chorobą Nowotworową "Wyspy Szczęśliwe", które w takich przypadkach pokrywają koszty leczenia - wyjaśnia rzeczniczka.
Nie jest to jednak rozwiązanie problemu.
- Bo fundacje nie mogą w nieskończoność partycypować w kosztach leczenia - zauważa prof. Jerzy Kowalczyk, krajowy konsultant ds. onkologii i hematologii dziecięcej. Prof. Kowalczyk walczy o wprowadzenie erwinase na listę leków refundowanych od dwóch lat. Interweniował w NFZ i Ministerstwie Zdrowia. Na razie bez większych skutków.
NFZ rozkłada ręce. Jolanta Pulchna, rzeczniczka prasowa małopolskiego oddziału funduszu, potwierdza, że dyrekcja na wszelkie wnioski szpitali o sfinansowanie leczenia za pomocą erwinase na razie odpowiada odmową. Dlaczego? Po pierwsze, erwinase nie jest zarejestrowany do obrotu na terenie Polski (szpitale mogą go sprowadzać z zagranicy). Ponadto ta sama substancja czynna (asparginasum) występuje zarówno w erwinase, jak i w preparacie l-asparginasa, refundowanym w ramach chemii standardowej.
- Szpital nie może rozliczać preparatu w ramach chemii niestandardowej, jeśli ta sama substancja jest refundowana standardowo - tłumaczy Pulchna.
Kłopot mógłby rozwiązać producent leku. - Powinien wykazać inicjatywę i przystąpić do procedury refundacyjnej - mówi prof. Jerzy Kowalczyk. Konsultant rozmawia na ten temat systematycznie z przedstawicielami koncernu farmaceutycznego. - Ostatnio obiecywali, że w ciągu dwóch miesięcy złożą w Ministerstwie Zdrowia skompletowane dokumenty. Mam nadzieję, że tak się stanie - dodaje prof. Kowalczyk.
Lekarze sugerują jednak, że producentowi nie opłaca się wprowadzać zmiany w obrocie erwinase. Aktualnie sprzedaje go w ustalonej przez siebie cenie. Zanim zaś lek pojawi się na liście refundacyjnej, koncern czekają rozmowy i negocjacje cenowe w resorcie zdrowia. Ani NFZ, ani minister zdrowia jednak nie mogą wpływać na decyzję producenta w tej spawie. To on powinien dokonać wyboru.
Z przedstawicielami producenta - Eusa Pharma - nie udało nam się skontaktować.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+