- Eurolot poinformował nas właśnie, że z Gdańska i Warszawy jego samoloty polecą do Popradu tylko w okresie świątecznym. To oficjalne stanowisko - zdradził wczoraj "Krakowskiej" Jan Bosnovic, dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej w Polsce. - W pierwszych tygodniach stycznia wszystkie loty na Słowację zostaną więc skasowane. Zainwestowaliśmy sporo pieniędzy na promocję tych połączeń. Dawało to efekty. W czasie ferii czy przed zeszłymi świętami były dni, że liczba chętnych na lot była większa niż liczba miejsc.
Jak dodaje Bosnovic, połączeniami mieli latać Polacy, którzy wybierali się na narty na Słowację czy Podhale. - Dlatego mam żal, że Eurolot nie poinformował nas o swoich planach wcześniej - kręci głową Bosnovic. - W sierpniu zapewne znaleźlibyśmy inną linię lotniczą. Będziemy się starać by połączenia do Popradu ruszyły znów za rok.
O ile dla Słowaków decyzja Eurolotu była szokiem, to wielu górali z Podhala spodziewało się jej od dawna. Kiedy rok temu - o ruszające dopiero połączenia lotnicze pytaliśmy biznesmena Mariana Stramę (prowadzi linię autobusową łączącą Zakopane z Popradem) wątpił by przetrwały one długo.
- Ten pomysł upadnie. Narciarzy nie stać na samolot, który kosztuje 200 złotych od osoby w jedną stronę - przewidywał.
- Teraz czarne prognozy się sprawdziły - mówi burmistrz Zakopanego Janusz Majcher. - Loty na Słowację przez cały sezon okazały się nieopłacalne. Słowaków mi szkoda, ale my na Podhalu straty z tego tytułu nie odczujemy. Turystów, którzy lecieli do Popradu, a potem jechali do Zakopanego, było niewielu.
Poprad nie pierwszy raz traci połączenia lotnicze z Polską. W latach 2007-2008 do tego miasta latały linie SkyEurope, które zbankrutowały. - Dlatego aż dziw bierze, że Eurolot nie wyciągnął z tamtej klęski wniosków - mówi anonimowo ekspert lotniczy i były pracownik Eurolotu. - Loty do Popradu trzeba prowadzić z głową. Tak nie było. Loty były reklamowane jako połączenia dla narciarzy, a tymczasem na pokład nie można było zabierać nart! W eurolotowskich samolotach typu ATR mieściło się 10 par desek, nie dłuższych niż 165 centymetrów. Z kolei w bombardierach, które też latały do Popradu, upchano tyle siedzeń, że maszyna miała problemy ze startem. Skutkiem tego jedna osoba mogła wziąć na pokład tylko 12 kilogramów bagażu. Narty, buty, kijki i ubrania ważą więcej.
Naszych informacji nie chciała komentować w środę Anna Rusajczyk, rzeczniczka prasowa Eurolotu.
Kraków: przetestujmy razem nową siatkę połączeń! [AKCJA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!