- Sytuacja jest niemal identyczna. Tyle że rok temu nikt nas nie powiadomił o zamknięciu. W tym przypadku w czwartek dostaliśmy sygnał, że nastąpi przestój, bo między innymi Zakłady Mechaniczne odcinają nam prąd. Znów będziemy zmuszeni do końca walczyć o znalezienie kogoś, kto uratuje Fabrykę przed wejściem syndyka i upadkiem - zapowiada Waldemar Ptaśnik, szef zakładowej "Solidarności".
Ponad 180 pracowników nerwowo oczekuje na rozwój sytuacji. Niemieckiego właściciela nie widziano tutaj od dwóch tygodni. Podobnie jak wypłat. - Za lipiec dostaliśmy zaliczkowo jedynie po 203 złote - jak za to wyżyć? Czujemy się oszukani. Dyrekcja z nami nie rozmawia, samorządowcom jesteśmy potrzebni tylko podczas wyborów - grzmieli wczoraj pracownicy FMT. W piśmie Hermann Weiler zaznacza, że pracownikom przysługuje wynagrodzenie za przestój. Załoga ma być w gotowości do stawienia się do pracy na wezwanie telefoniczne bądź pocztowe. Pod zamkniętymi drzwiami Fabryki już nikt jednak nie wierzy, że zakład stanie jeszcze na nogi.
- Sytuacja jest bardzo trudna i niezrozumiała. Właściciel stosuje zasadę, że ci ludzie są nadal jego pracownikami. W tym przypadku nie możemy podjąć żadnych działań - tłumaczy Stanisław Dydusiak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Tar-nowie. - Mało tego, ponieważ z nikim nie rozwiązano umowy, to zobowiązania kumulują się. Ludzie nie otrzymali świadectw pracy, więc nikt nie przyjmie ich do nowej.
W piątek w tarnowskim sądzie został złożony kolejny wniosek o ogłoszenie upadłości FMT. Poprzedni, który wpłynął 26 lipca, zwrócono z powodu braku szeregu dokumentów. W najbliższych kilkunastu dniach okaże się, czy uzupełniono braki. Prezydent Tarnowa widzi w ciemnych barwach przyszłość FMT pod wodzą Hermanna Weilera.
- Wniosek związany z upadłością firmy jest wnioskiem oczywiście bardzo niedobrym dla Tarnowa, ale być może uda się wejść na ścieżkę, w której nie będzie pełnej likwidacji, tylko podtrzymanie produkcji. Na pewno miasto wyciągnie pomocną dłoń do pracowników - deklaruje Ryszard Ścigała.
Kalendarium upadku Fabryki Maszyn
Listopad 2010
W wyniku przekształceń, produkcja cywilna tarnowskich Zakładów Mechanicznych przeszła w ręce brytyjskiej firmy 600 Group UK. Nowy właściciel przejął całą załogę, liczącą prawie 200 osób. - Za rok, dwa, jak się znowu spotkamy, przyzna mi pan rację, że przeniesienie produkcji z Tajwanu do Tarnowa było doskonałym posunięciem - tak Edward Nowak, prezes Bumaru, przekonywał wówczas Davida Normana, dyrektora generalnego 600 Group UK.
Sierpień 2012
Pracownicy FMT zastają zamkniętą bramę zakładu. Właściciele poinformowali o fiasku rozmów z potencjalnym inwestorem, wobec czego tarnowska firma stała się niewypłacalna.
Wrzesień 2012
Hermann Weiler, właściciel niemieckiej firmy GDW kupuje fabrykę, stojącą na skraju upadłości. Niemca powitano w Tarnowie kwiatami i brawami. Hermann Weiler rozmawiał z wierzycielami i zabiegał o wznowienie dostaw. - Mamy już wystarczająco dużo zamówień, trzeba je teraz wykonać - zapowiadał.
Początek lipca 2013
Kolejny kryzys. Druga część majowego wynagrodzenia wpływa na konta pracowników. Hermann Weiler w rozmowie z pracownikami zapewnia, że produkcja będzie kontynuowana i nie myśli o zamykaniu zakładu.
Koniec lipca 2013
Do tarnowskiego sądu trafia wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej spółki. Sąd zwraca go z powodów braków formalnych.
Sierpień 2013
Fabryka Maszyn Tarnów znów zamknięta dla pracowników, a kolejny wniosek zostaje złożony do sądu.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
