https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z kondycją dzieci jest fatalnie. Nie są w stanie przejść nawet płaską Doliną Kościeliską. Na pomoc musi wyruszać TOPR

Łukasz Bobek
Szlak do Doliny Kościeliskiej w Tatrach. Nawet tak płaska trasa jest w stanie pokonać obecną młodzież
Szlak do Doliny Kościeliskiej w Tatrach. Nawet tak płaska trasa jest w stanie pokonać obecną młodzież WOJCIECH MATUSIK / POLSKA PRESSE
Kondycja fizyczna polskiej młodzieży jest tak słaba, że w Tatrach nie są w stanie przejść nawet płaskiej Doliny Kościeliskiej. – W tym tygodniu udzieliliśmy pomocy już kilkunastu takim osobom – mówi Grzegorz Kubicki, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Spis treści

W Tatrach przyszedł czas na zielone szkoły. Koniec roku szkolnego sprzyja wyjazdom zorganizowanych grup dzieci i młodzieży. Zwiększoną ilość wycieczek szkolnych widać zarówno w samym Zakopanem, jak i w Tatrach.

- Od początku tygodnia obserwujemy wzmożony ruch wycieczek szkolnych. I niestety mamy sporo interwencji związanych z uczestnikami tych wycieczek. Codziennie notujemy kilka interwencji w niżej położonych obszarach. W tym tygodniu pomagaliśmy już kilkunastu osobom – mówi Grzegorz Kubicki.

TOPR pomaga dzieciom i młodzieży. Młodym ludziom, którzy się potknęli, uszkodzili nogi, ale także opadli z sił.

Obserwacje z Tatr: kondycja młodzieży dramatycznie spada

Zatrważające jest to, że jest dużo interwencji związanych z wyczerpaniem młodych wędrowców.

- Zwozimy takich turystów z niższych partii Tatr. Niestety, te dzieci nie są do końca przygotowane kondycyjnie, by pokonać szlak choćby w Dolinie Kościeliskiej czy Chochołowskiej - mówi Grzegorz Kubicki. - Notujemy wyraźne zwiększenie młodych pacjentów bez kondycji. To niestety pokazuje, że dzieci w naszym społeczeństwie coraz mniej się ruszają i mają problemy, by pokonać najprostsze szlaki tatrzańskie.

Tomasz Zając, pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego i przewodnik tatrzański przyznaje, że z rok na rok z kondycją jest coraz gorzej.

- Widać to szczególnie na szlakach, gdzie trzeba podchodzić w górę, np. na Halę Gąsienicową. Ale także na szlakach niżej położonych, jak ta właśnie Dolina Kościeliska. Dzieci obecnie w ogóle nie są nauczone i przyzwyczajone do ruchu. Nagle podnosi się im tętno, inaczej zaczynają oddychać i od razu larum, że jeden czy drugi nie da rady iść – mówi.

Dodaje, że o ile dawniej na klasę było średnio 90 proc. osób z dobrą w miarę kondycją, a tylko 10 proc. z nadwagą, to obecnie - niestety - te proporcje kształtują się zupełnie inaczej.

- Teraz 10 proc. ma kondycję i coś trenuje, a reszta nic – ocenia Zając.

Dzieci się buntują, pani się ugina

Dodaje jednak, że jego zdaniem w wielu przypadkach - np. na tym przykładowym szlaku do Doliny Kościeliskiej - daje o sobie znać nie tyle słaba kondycja, co roszczeniowość uczniów.

- Dzieci się buntują i krzyczą. Bo im się nie chce dalej iść. A że czasy mamy jakie mamy, to nauczyciele boją się dzieciom coś powiedzieć, godzą się i zawracają. Ja miałem taką sytuację. Widziałem, że dzieci dadzą radę. Powiedziały jednak pani, że nie chcą iść dalej, zbuntowały się. Pani się ugięła i zawróciliśmy.

Grzegorz Bochnak, mieszkaniec Zakopanego, mówi wprost: to także wina rodziców.

- Bo notoryczne stało się zwalnianie dzieci z lekcji wychowania fizycznego. Do tego wszędzie dziecko trzeba podwozić, nawet jak do szkoły ma 800 metrów. A po co? Dziecko powinno chodzić do szkoły pieszo. To byłby dodatkowy trening – mówi góral.

I dodaje, że z jego obserwacji wynika, że brak kondycji fizycznej i ruchu widać także w samej postawie uczniów.

- Idą zgarbieni, ciągną nogi za sobą. Tymczasem idący z nim nauczyciele, czasami, 50-, 60-latkowie, idą wyprostowani. Widać to od razu. Niestety, skoro pokonuje takich uczniów Dolina Kościeliska, nie mają co marzyć, by wejść na Giewont - kwituje Bochnak.

Nie lepiej jest z dorosłymi. Brak kondycji i wyobraźni

Ogólny brak kondycji fizycznej przekłada się także na dorosłych. Zaobserwował to Paweł Dutka, fotograf z Zakopanego, który codziennie wchodzi na Kasprowy Wierch.

- Odkąd nie kursuje kolejna linowa na Kasprowy Wierch, obserwuje dużo ludzi na szlaku na ten szczyt. Jednak w mojej ocenie to są ludzie, którzy powinni jechać tym wagonikiem, a nie iść. Niektórzy nie wiedzą nawet dokładnie gdzie idą, jakie warunki zastaną na szczycie. Nie mają odpowiedniego ubrania, obuwia, kurtek. Nic nie mają ze sobą - mówi zakopiańczyk.

A są też i tacy, którzy kompletnie nie mają kondycji, a mimo to próbują wyjść na szczyt.

- We wtorek mijałem pana w połowie szlaku. Nie miał już siły, posuwał się w górę na czworaka. Mówię mu, żeby już zawrócił, że to za ciężka dla niego droga. Odmówił. Poszedłem więc na Kasprowy. W drodze powrotnej spotkałem go może 100 metrów wyżej. Ledwo co szedł, dalej się jednak upierał, że da radę - mówi Paweł Dutka.

Dwie godziny później tego mężczyznę ewakuował TOPR. Nie zdobył Kasprowego Wierchu. Nie dał rady.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wybrane dla Ciebie

Kuchnia inna niż wszystkie. Tak mieszka facet, który kocha gotować

Kuchnia inna niż wszystkie. Tak mieszka facet, który kocha gotować

Są problemy z kładką Dębniki - Salwator. Powstanie... przeprawa flisacka?

Są problemy z kładką Dębniki - Salwator. Powstanie... przeprawa flisacka?

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska