Z botanicznego punktu widzenia dynia to jagoda. Taka sama jak borówka i pomidor. Dodam tylko, że największa na świecie. Do Europy trafiła razem z pierwszymi okrętami, które powróciły z Kolumbem. Trudno ją było pominąć na indiańskich targowiskach. Wielkie, pomarańczowe, i ważące nawet kilkaset kilogramów owoce pełne nasion od razu wpadły w oko białym przybyszom.
Pierwotni mieszkańcy Ameryki Środkowej poznali wielorakie zalety rodziny dyniowatych tysiące lat przed Kolumbem. Pestki znaleziono w pochówkach datowanych na blisko dziesięć tysięcy lat! Zaś dynię olbrzymią uprawniono już trzy tysiące lat temu. U nas dyniowy renesans nastał tuż po rozpoczęciu namolnego reklamowania importowanego od Anglosasów rytuału Halloween.
Kilku moich znajomych rolników twierdzi, iż pod koniec października dynie schodzą jak świeże bułeczki. Na tak zwane święto... Zapewne znowu zmarnujemy zacny surowiec na jednorazowy gadżet wydarzenia o co najmniej mrocznym rodowodzie i całkowicie obcego w naszej tradycji. Zamiast przerobić go na rewelacyjne przeciery, nadzienia, zupy, tudzież jako źródło witamin, minerałów i leczniczych substancji.
- 8 najbardziej trujących grzybów w polskich lasach. Niektóre są śmiertelnie groźne!
- Najlepsze punkty widokowe na Tatry. TOP 10 miejsc, które Cię zachwycą!
- Oto małopolskie: Malediwy, Chorwacja, Prowansja, Toskania, a nawet Hawaje!
- Najbardziej betonowe miejsca w Krakowie. Oto ranking "betonowych pustyń"
- Gdzie na lody w Krakowie? Oto miejsca polecane przez internautów
