https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Grzegorza Tabasza. Pełzacz zakochany

Grzegorz Tabasz
Andrzej Banas / Polska Press
Drugi dzień słońca i ciepła. Ptaki dostały miłosnego zawrotu głowy, który tylko przypadkowo miał początek w Walentynki. Ot, co z upierzonych istot może uczynić odrobina ciepła. Dopiero co podsłuchiwałem pełzacza, który ćwierkając zalotnie przeszukiwał stare topole w poszukiwaniu miejsca na gniazdo. Zdatna będzie mała dziupla czy pęknięty pień. Przy okazji zapełniał żołądek znalezionymi owadami i pająkami.

Pełzacz leśny czy ogrodowy to niepozorne z pozoru ptaszki wielkości wróbla z długim dziobem i mocnym ogonem. Plus solidne łapy z pazurami. Upierzenie szarobure, nic ciekawego, ale za to ma rzucający się w oczy styl życia. Pełzacz dosłownie pełza po pniu drzewa. Od podstawy po koronę. Spiralnym ruchem okrążą pień dookoła wspierając się zręcznie na ognie. Wtyka długi dziób w każdą szczelinę. Wyszukuje owady i pająki. Zje co znajdzie i leci dalej. Pewnie pomyślicie o dzięciołach, lecz pełzacz nigdy nawet nie próbuje uderzyć dziobem w pień. Co najwyżej oderwie kawałki kory czy wygrzebie z dziupli resztki spróchniałego drewna. Byłbym zapomniał o najważniejszym. Mamy dwa gatunki pełzaczy: leśny i ogrodowy.

Różnią się drobnymi szczegółami, które trudno wypatrzeć z oddali. Zresztą nie ma potrzeby. Pełzacz leśny żyje tylko w lasach, zaś ogrodowy w ogrodach i parkach. Tym samym zakochany ptak, którego widziałem rano w parku na pewno był pełzaczem ogrodowym

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska