Ale zaryzykuję. Jak mówi znajoma: „muszę, bo się uduszę”. W moim środowisku do nauki miało się wielki szacunek. Ale przecież każdy wiedział, że za wyjątkiem pewnych aksjomatów, nauka jest dziedziną… niepewności. Bo nauka nieustannie ewoluuje: stare ustalenia zastępowane są nowymi, bardziej precyzyjnymi, a czasem wręcz rewolucyjnie odmiennymi. I one także mogą pewnego dnia zostać skorygowane. Nauka to nieustanna weryfikacja i nieustanne doskonalenie obserwacji.
Tymczasem medialne frazy typu „naukowcy ustali”, mają zamykać i uniemożliwić polemikę. Najczęściej tej metody używa się przy opisywaniu zjawisk społecznych lub cywilizacyjnych, choć tu obszar wątpliwości i fluktuacji jest wyjątkowo obszerny, a błędy analizy pojawiają często. Nie wynika to ani z dezynwoltury badaczy, ani z ich złej woli. To cecha immanentna nauk społecznych, które opisują świat zgodnie z ‘wrażliwością’ epoki. Jaskrawym tego przykładem mogą być teorie pedagogiczne. Kilkadziesiąt lat temu naukowcy dowodzili, że wychowanie polega na nauce dyscypliny. Panowało przekonanie, że człowiek dojrzały ma być człowiekiem uporządkowanym, odpowiedzialnym za rodzinę, kraj, zakład pracy a nawet za swój staranny wygląd. To się kompletnie zmieniło i dzisiaj większość teorii pedagogicznych kładzie nacisk na wspieranie dziecka w swobodnym samorozwoju. Czy słusznie? To się dopiero okaże.
Opowieścią z mchu i paproci serwowaną często w mediach jest przekonanie, że ewolucja jest równoznaczna z postępem, czyli zmierza do coraz większej doskonałości. Nic bardziej mylnego! Ewolucja nie musi oznaczać doskonalenia, ponieważ jej głównym narzędziem jest sukces reprodukcyjny. Innymi słowy realny wpływ na kierunek ewolucji mają osobniki posiadające liczne potomstwo. Jeśli geniusze mieliby najwięcej dzieci, to w kolejnych pokoleniach gatunek ludzki prawdopodobnie mógłby się składać z coraz większej liczby osób zdolnych. Obecnie tak się nie dzieje. Ewolucja nie posuwa nas w kierunku ‘najlepszym z możliwych’, tylko w kierunku zależnym od warunków.
Kolejnym standardowym błędem jest twierdzenie, że ludzie pochodzą od małp. No, nie pochodzą. Mamy wspólnych przodków. Jednak gatunek ten rozdzielił się na osobne linie, z których osobno wyewoluowały małpy człekokształtne, a osobno ludzie.
Kiedy i jak to się stało? Odpowiedź dają badania prof. Pawła Stankiewicza z Baylor College of Medicine w Houston i prof. Anny Gambin z Wydziału Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego. Mówi się, że ustalenia te mogą im dać Nobla.
Z felietonowej konieczności przytoczę tylko to, co najciekawsze, bo idące w poprzek dotychczasowego stanu wiedzy. Wszyscy ludzie pochodzą od jednego (!) osobnika płci męskiej. Dlatego w relacjonującej to publicystyce pojawia się określenie „genetyczny Adam”. Najprawdopodobniej jakieś 900 tysięcy lat temu u genetycznego Adama doszło do fuzji, czyli
połączenia się dwóch chromosomów. Jego potomstwo – podobnie jak wszyscy ludzie – miało już 46 chromosomów, a nie 48, jak jego przodkowie, a teraz zwierzęta naczelne, czyli np. goryle. To była tzw. ewolucyjna zwrotnica, ponieważ w wyniku redukcji liczby chromosomów powstała definitywna bariera reprodukcyjna między liniami ewolucyjnymi naczelnych. Innymi słowy potomkowie genetycznego Adama nie mogli mieć płodnego potomstwa z przodkami małp. Ponadto zmiana ta umożliwiła szybszy rozwój intelektualny i smuklejszą postawę naszych przodków.
Badania prof. Stankiewicz i Gambin dowodzą, że najważniejszym mechanizmem w ewolucji naszego genomu były niekodujące DNA nazywane ‘śmieciowym’. Łącząc wiedzę z zakresu genetyki z metodami informatycznymi badaczom udało się poskładać kawałki chromosomów naczelnych, które w czasie fuzji zostały utracone. Jakby tego było mało, udowodniono, że fuzja chromosomów w wyniku której jesteśmy ludźmi, zdarzyła się tylko raz. To było jednokrotne ‘wyjście z raju’. Zyskaliśmy inny status ale utraciliśmy jedność z całą inną naturą.
Jak doszło do tego niesamowitego odkrycia? Prof. Gambin mówi, że „nasza informatyka jest na światowym poziomie, a prestiżowych grantów Europejskiej Rady Nauki, przyznawanych na wyjątkowe projekty, w informatyce dostajemy tyle, co Oxford i Cambridge razem wzięte.” Równie wyjątkowy i uznawany za lidera w skali świata jest Zakład Genetyki Molekularnej i Genetyki Człowieka w Baylor College of Medicine, gdzie profesorem jest Paweł Stankiewicz.
Jeśli temat Państwa zaintrygował, polecam długą rozmowę z obojgiem naukowców, którą w internetowym Radio Naukowym (odc.168) przeprowadziła Karolina Głowacka.
