Finał procesu w sprawie wypadku z udziałem Beaty Szydło
O zdarzeniu z 10 lutego 2017 r. było głośno w całym kraju. Kościelnik został oskarżony o spowodowanie wypadku w Oświęcimiu, ale sąd I instancji na rok próby warunkowo umorzył jego sprawę. Miał też zapłacić po 1000 zł nawiązki na rzecz byłej premier Beaty Szydło oraz funkcjonariusza BOR, który odniósł obrażenia.
Prokurator chce kary
Oskarżyciel publiczny Rafał Babiński w mowie końcowej chciał dla oskarżonego kary roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania w tym czasie prac społecznych po 20 godzin w miesiącu.
Obrońca mec. Władysław Pociej na procesie wnosił o uniewinnienie, podobnie jak i jego klient. Identyczne wnioski obaj zawarli w złożonych apelacjach, Sąd Okręgowy w II instancji rozpoznawał je od kilku miesięcy, we wtorek obrońca i prokurator wygłosili mowy końcowe. Najpierw odbyła się część niejawna w kancelarii tajnej, później już w części jawnej brali udział dziennikarze.
Prokurator Babiński ponad dwie godziny omawiał poszczególne dowody, zwracał uwagę, że oskarżony podczas pierwszego przesłuchania przyznał się do winy, ale podczas kolejnych już zmienił zdanie i zaprzeczał zarzutom.
- Oskarżony żyje w swoim wirtualnym świecie. Jest sprawcą wypadku, a uznaje się za ofiarę systemu. Nie powiedział nawet słowa przepraszam pokrzywdzonym - odpowiadał prokurator.
Zaskarżył wyrok w całości, wnosząc o uznanie Kościelnika za winnego i wymierzenie mu kary roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej dozorowanej pracy na cel społeczny w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Chce też obciążenia go kosztami i opłatą sądową lub w przypadku uznania, iż przeprowadzenie wnioskowanych przez skarżącego dowodów wymaga przeprowadzenia na nowo przewodu w całości, o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.
Obrońca Kościelnika: uniewinnić
Obrońca Władysław Pociej zwracał uwagę, że jego klient miał praw wykonać manewr skrętu w lewo, podważał ustalenia biegłych, że prędkość rządowej limuzyny w momencie uderzenia w drzewo to było 40 km na godzinę.
- Na skutek uderzenia lipa wbiła się w pancerne auto na głębokość 46 cm, to świadczy z jaką prędkością pojazd mógł jechać - mówił adwokat.
Dodał, że rządowa kolumna gnała bez świateł i sygnałów dźwiękowych, a kierowca audi z Beatą Szydło podjął manewr wyprzedzania na podwójnej ciągłej i przekroczył dopuszczalna w tym miejscu prędkość - nie krył Pociej. Przekonywał, że Kościelnik wykonywa prawidłowy manewr. Nie ponosi więc winy za to, że kierowca BOR nie upewnił się, czy inni uczestnicy jazdy wiedzą, że się zbliża kolumna rządowa.
- Mój klient tego nie wiedział, bo nie było widać odpowiednich sygnałów świetlnych i nie było słychać sygnałów dźwiękowych - argumentował obrońca.
- 50 GENIALNYCH zdjęć Krakowa sprzed 50 lat!
- Odkryte baseny w Krakowie to... prehistoria. Pamiętacie Cracovię, Wisłę i Polfę?
- Krakowski początek kapitalizmu. Tak handlowano pod Wawelem w latach 90.!
- 15 lat temu wielka galeria zmieniła centrum Krakowa. Jak miasto wyglądało bez niej?
- Oto najnowsze hity z kartkówek szkolnych (FOTO)
- Romantyczne miejsca na randkę w Krakowie
