https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fisz i Emade podsumowują karierę. Turbo ciągle ma moc. Oranżada jeszcze bardziej psychodeliczna. Żywica gra słowiańskie reggae

Paweł Gzyl
Turbo
Turbo Mystic
Na nowej płycie Fisz i Emade podsumowują ćwierć wieku kariery. Turbo powraca po 12 latach z pełną mocą. Oranżada stawia na improwizacje. Żywica odsłania słowiańską wersję jamajskich brzmień. Recenzujemy nowości płytowe.

Fisz Emade „25”, Mystic, 2025

W tym roku mija ćwierć wieku od debiutu synów Wojciecha Waglewskiego – Piotra i Wojtka. Przybierając malownicze pseudonimy Fisz i Emade wraz ze swym pierwszym dziełem pod tytułem „Polepione dźwięki” stworzyli nową wersję polskiego hip-hopu: inteligencką, bez wulgaryzmów, z dala od osiedlowej ławeczki. Płyta okazała się wielkim sukcesem, ściągając na koncerty braci licealistów i studentów. Od tamtej pory Fisz i Emade działają z wielkim powodzeniem, zarówno w grupie Tworzywo, jak i mając w swoim dorobku przygodę z garażowym rockiem w grupie Kim Nowak czy wspólny projekt z ojcem.

Wydana właśnie nowa płyta duetu zgodnie ze swoim tytułem jest swoistym podsumowaniem dotychczasowej drogi Waglewskich. Mamy więc tutaj mocne odwołania do ich wspomnianego debiutu w nagraniach oscylujących wokół hip-hopu, ale też typową dla ich późniejszych dokonań piosenkową elektronikę o niemal klubowym uderzeniu, a nawet wycieczki w stronę alternatywnego rocka. Teksty śpiewane i rapowane przez Fisza są tym razem bardziej osobiste i refleksyjne: wspomnieniom z minionych lat towarzyszą nostalgiczne rozważania nad nieubłagalnie płynącym czasem. Może „25” nie jest najwybitniejszą płytą Fisza i Emade, ale i tak słucha się jej z przyjemnością.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Turbo „Blizny”, Mystic, 2025

Pokolenie dzisiejszych 60-latków odkrywało polski rock za sprawą takich piosenek, jak „Dorosłe dzieci”. Ten pierwszy przebój poznańskiej grupy Turbo był balladą i niespecjalnie odpowiadał charakterowi jej twórczości. Początkowo był to klasyczny hard rock, który jednak pod wpływem zachodnich wiatrów zmienił się na płycie „Kawaleria Szatana” z 1987 roku w thrash metal, co uczyniło z zespołu pioniera tego rodzaju ostrego grania nad Wisłą. W tym czasie Turbo dowodził gitarzysta Wojciech Hoffman i wokalista Grzegorz Kupczyk. Ten drugi potem rozstał się z zespołem, który w kolejnych dekadach to kończył działalność, to się reaktywował.

„Blizny” to pierwszy nowy album Turbo od 12 lat. Śpiewa na nim Tomasz Struszczyk, dla którego jest to już trzecia płyta Turbo w dorobku. Mimo, że na co dzień jest informatykiem, tutaj pokazuje, że nieprzypadkowo weterani metalu postawili go przed mikrofonem. Zresztą wszyscy muzycy sprawiają się na „Bliznach” na medal. To jednak nie tylko zasługa ich technicznych umiejętności, ale też wyjątkowo dopracowanych kompozycji. Kunsztowna konstrukcja utworów, wykraczająca wręcz poza metal w stronę progresywnego rocka, zgrabnie łączy porywające melodie z pomysłowymi harmoniami. W efekcie „Blizna” to jakby suma tego, co było najlepsze w Turbo – żywiołowy metal o szlachetnym brzmieniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Oranżada „Salto”, Oranżada, 2025

To bardzo chwytliwa nazwa – ale i tak nie pomogła otwockiemu zespołowi przebić się do pierwszego szeregu polskiego rocka. Nic dziwnego: wszak tworzona przez Oranżadę muzyka wymyka się obecnym kanonom „alternatywności” na rodzimej scenie. Od początku swej działalności kwartet pod wodzą wokalisty i basisty Roberta Derlatki penetruje powiem rozległe obszary kosmicznego rocka z początku lat 70. Muzycy czerpią więc garściami z dokonań zarówno brytyjskich, jak i niemieckich gwiazd gatunku, jak Hawkwind czy Faust, które nigdy w Polsce nie były zbyt znane i popularne. Nic więc dziwnego, że Oranżada pozostaje w cieniu.

Nie znaczy to, że grupa tworzy wtórną czy nieciekawą muzykę. Przeciwnie: również jej najnowszy album potwierdza, że jest jednym z najbardziej oryginalnych zjawisk w polskim rocku. Tym razem otwoccy muzycy postanowili pójść na całość i nagrali muzykę składającą się ze studyjnych improwizacji. W efekcie dostajemy sześć utworów instrumentalnych i jedną piosenkę. Tym razem muzyka Oranżady ma mocno psychodeliczny ton, tchnący wyzwoloną energią i nieskrępowaną inwencją. Swoje na pewno dołożył tu producent – Maciek Cieślak. Ten znany ze Ścianki muzyk i realizator ma świetną rękę do takiego grania. Nic więc dziwnego, że „Salto” brzmi po prostu świetnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Żywica „Trzecie oko drzewa”, Zima, 2025

Kiedy na początku lat 80. młodzi rebelianci z punkowej sceny zaczęli grać reggae, ich muzyka różniła się nieco od tej, którą tworzyli rastamani z Jamajki. Była bardziej surowa, hipnotyczna i energetyczna. Nic dziwnego, że mówiło się wręcz o „słowiańskim reggae”. Dziś niewiele już jest zespołów, które kontynuują tego typu granie. Należy do nich bytomska Żywica. Jej liderem jest wokalista i gitarzysta Jacek Karolewski. Choć działa ona w zmieniającym się składzie od 2005 roku, dopiero teraz może się pochwalić debiutanckim albumem, który stanowi podsumowanie jej koncertowego dorobku.

Ci, którzy pokochali reggae za sprawą Izraela czy Kultury, odnajdą na „Trzecim oku drzewa” podobne brzmienia. Utwory są długie, dzięki czemu zespół tworzy transowy puls, podawany przez sprawnie współgrające bębny i bas. Lider śpiewa w trochę „nieziemski” sposób, oddając w ten sposób mistyczny ton swych tekstów. Psychodeliczny sznyt nadają muzyce rozwibrowane partie gitary, które momentami uderzają wręcz rockową energią. Z drugiej strony nie brak tu typowych dla reggae dęciaków, dzięki którym piosenki mają jednak „słowiańską” melodyjność. Blisko tej płycie do dokonań Bakszysza czy Habakuka i to chyba najlepsza rekomendacja do jej posłuchania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska