https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Forum Ekonomiczne w Krynicy-Zdrój. Polski rynek pracy: między wojną a rewolucją. Czy wszyscy wygrają?

Zbigniew Bartuś
Czy automaty i roboty odbiorą ludziom pracę? Niektórym tak. Ale pojawią się nowe zajęcia, atrakcyjniejsze i lepiej płatne
Czy automaty i roboty odbiorą ludziom pracę? Niektórym tak. Ale pojawią się nowe zajęcia, atrakcyjniejsze i lepiej płatne Fot. Archiwum
Na polskim rynku pracy trwa wojna między pracodawcami, pracownikami, samorządowcami i systemem edukacji. Jak sprawić, by wygrali ją... wszyscy? - zastanawiali się uczestnicy debaty „Rynek pracy 4.0”.

Pracodawcy narzekają, że nie mogą znaleźć pracowników, pracownicy, że nie ma dla nich odpowiednich ofert pracy, samorządowcy - że mniejsze rynki pracy są drenowane przez większe, wszyscy złorzeczą na system edukacyjny - że nie potrafi wykształcić odpowiednich kadr. Szkoły także narzekają: na niskie kompetencje uczniów.

Jan Karasek z KPMG w Polsce przedstawił wyniki najnowszych badań opinii polskich pracodawców o sytuacji na rynku pracy. Niemal wszyscy zwrócili uwagę na kłopoty z utrzymaniem pracowników, zwłaszcza na stanowiskach robotniczych, produkcyjnych, ale też specjalistów. Problem niekontrolowanych odejść sygnalizuje 40 proc. firm, tylko 17 proc. pracodawców nie ma problemu z rekrutacją kadr.

Piotr Dziwok, prezes Shell Polska, zauważył, że uczelnie dostarczają wiedzę, ale gorzej z umiejętnością analizy, pracy zespołowej, znajomością kultur. - Pracownicy muszą posiadać miękkie umiejętności. Mamy tu sporo do nadgonienia w porównaniu z krajami zachodnimi - dodał szef Shell Polska.

Zgodził się z nim Bartosz Ciołkowski z Mastercard: - Dziś liczy się nie tyle twarda wiedza, która się bardzo szybko zmienia, co otwartość, znajomość świata i chęć permanentnego uczenia się - przekonywał.

Jakub Papierski, wiceprezes PKO BP, zwrócił uwagę na rewolucję technologiczną: w wielu dziedzinach pracownicy zostaną wkrótce zastąpieni przez algorytmy, komputery, automaty. Ale pojawią się nowe, inne miejsca pracy, np. w obsłudze klienta.

- Z jednej strony automatyzujemy i cyfryzujemy mnóstwo zadań, ale z drugiej stale szukamy pracowników, oferując im coraz bardziej zaawansowane, a przez to ciekawsze i lepiej płatne prace - podkreślił prezes Dziwok. Jego zdaniem, automaty nie odbiorą ludziom pracy.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
O ile np. większość robotników kwalifikowanych, techników, inżynierów czy lekarze to ludzie poszukiwani na rynku pracy, o tyle, np. humanista może w ogóle nie znaleźć dla siebie pracy w specjalności, odpowiedniej do poziomu wykształcenia. Jestem filologiem-bułgarystą ze stopniem naukowym doktora i kiedyś pracowałem w Polskiej Akademii nauk, gdzie straciłem posadę. od tego czasu jestem … bezrobotnym (z doktoratem). Odpowiednich ofert pracy nie ma i nawet w Urzędzie Pracy wpisują do kartoteki "kwalifikacje nieprzydatne na lokalnym rynku pracy". A spawacz, hydraulik, bufetowa itd. znajdzie pracę od zaraz.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska