Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Franczak: Superścieżka, czyli superściema

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak fot. Andrzej Banaś
Najpierw zabrali jeden skwer. Bez słowa. Nie był to może najbardziej zadbany kawałek zieleni w Krakowie, ale miał swoje zalety: w sercu dzielnicy, powiedzmy dumnie, administracyjnej, tuż obok sądu rejonowego, dawał oddech choćby matkom i ojcom z wózkami (bo też, warto dodać, okolica jest intensywnie zamieszkana, coraz bardziej rzekłbym nawet). No, ale zabrali. Nie pojawił się żaden urzędnik, nie pojawiła żadna obywatelska fundacja, którzy powiedzieliby: furda z zabudową, zróbmy tutaj razem z mieszkańcami superskwer. Trudno. Nie był to czas nawet udawanej, jak teraz, miłości urzędników do zieleni, ani czas aktywistów i fejsbukowych wzmożeń. Wycięli drzewa, postawili budynki prokuratury.

Potem przyszli po skwer Eilego, ten naprzeciwko sądu. Protesty były, ale zdołały jedynie obronić stworzony parę lat temu plac zabaw dla dzieci, który inwestor chciał rozjechać ciężkim sprzętem. Teraz ów ogródek znajduje się w sercu potężnej budowy, wciśnięty między wysokie parkany. Nazywam go oazą naiwności. Bo kiedy już obok powstanie ten wielki biurowiec, uwidoczni się bezsens istnienia huśtawek i zjeżdżalni w tym miejscu. Rychło więc po placu zabaw i tej resztce zieleni nie ostanie się żaden ślad, bo tylko kwestią czasu jest, kiedy parol zagnie na ten teren kolejny inwestor i domknie linię biurowców wzdłuż alei Powstania Warszawskiego.

To będzie też ostateczny koniec skweru Eilego. Prawda, wcześniej nie był to najlepiej zaaranżowany fragment przestrzeni miejskiej. Ale nie pojawił się nikt, kto by powiedział: zróbmy tutaj razem z mieszkańcami superskwer.

Ktoś taki pojawił się za to wtedy, gdy w zasadzie nie ma już czego ratować. I jeszcze tak strasznie się napusza, tak okropnie nadyma, że oto oferuje mieszkańcom niezwykły, zjawiskowy projekt: superścieżkę. Ścieżkę, bo jako się rzekło, wszystko co było szersze od ścieżki poszło pod zabudowę i parkingi. Obywatelu Grzegórzek, powiadają pomysłodawcy, masz niepowtarzalną szansę wziąć udział w czymś, co nazywa się placemaking. No, zapachniało wielkim światem. Będziesz mógł, obywatelu, zdecydować, gdzie postawić ławkę, wiele więcej na tej prowadzącej donikąd superścieżce przecież się nie zmieści.

Przedsięwzięcie firmuje jakaś fundacja, urzędnicy pomysł wspierają i klaszczą z zachwytu, a większość kasy wykładają deweloperzy (ci od placu zabaw). Dziękuję, nie mam więcej pytań. Mam za to o wiele lepszy pomysł: zamiast urządzać żałosne akcje wizerunkowe, niech energia aktywistów, entuzjazm urzędników i pieniądze deweloperów wspomogą stowarzyszenie Zielone Grzegórzki w staraniach o utworzenie parku Nadwiślańskiego. Oni walczą o coś naprawdę sensownego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska