Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galicja, nazywana polskim Piemontem, była otuchą dla Polaków z pozostałych zaborów

Redakcja
Oddział Strzelca w Krakowie (zdjęcie pochodzi z 1914 r.). Legalne działanie tej organizacji paramilitarnej w zaborze to zasługa m.in. Ignacego Daszyńs
Oddział Strzelca w Krakowie (zdjęcie pochodzi z 1914 r.). Legalne działanie tej organizacji paramilitarnej w zaborze to zasługa m.in. Ignacego Daszyńs archiwum
Krakowianie w 1918 roku dopiero zaczynali odczuwać, że ich patria to nie monarchia austriacka lecz Rzeczpospolita - mówi prof. Andrzej Chwalba, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w rozmowie z Małgorzatą Iskrą

Z jakim potencjałem Kraków i zachodnia Galicja wkraczały w listopadzie 1918 roku w niepodległość?
Jeszcze w latach niewoli miejsca te uchodziły za matecznik ruchu politycznego i narodowego - choćby ze względu na panujące w Galicji swobody obywatelskie. Nie bez powodu były więc nazywane polskim Piemontem: ich mieszkańcy podejmowali przecież liczne wysiłki dla odrodzenia narodowego, w tym akcje militarne. Zapewne było to otuchą dla Polaków z pozostałych zaborów.

Są na to jakieś dowody?
Kraków końca XIX wieku był bez wątpienia najjaśniejszym punktem polskości - miejscem, które nie pozwalało zapomnieć Polakom, skąd się wywodzą. Mieszkańcy różnych zaborów - oczywiście, także ci z rejonów podkrakowskich - wybierali Kraków jako miejsce pielgrzymek o charakterze religijno-patriotycznym. Warto dodać, że licznie przybywający tu Ślązacy, przekonywani przez Niemców o wyższości cywilizacji germańskiej, mogli podczas tych pielgrzymek odczuwać poczucie dumy z racji przynależności do kultury polskiej.

Co stanowiło ów patriotyczny napęd?
Zrozumienie fenomenu przynależności do narodu polskiego dawało odwiedzenie niektórych zabytków ściśle związanych z historią Polski: Wawelu z królewskimi grobami, kościoła Mariackiego, Skałki z sarkofagami wielkich Polaków, cmentarza Rakowickiego z grobowcami zasłużonych, pomników Mickiewicza oraz Grunwaldzkiego czy kopca Kościuszki, któremu przypisywano wówczas nieprawdopodobne znaczenie.

Jakie?
Kopiec, na który wędrowano tłumnie, stanowił nie tylko upamiętnienie patriotycznego zrywu powstania kościuszkowskiego, ale też wspólnej pracy obywatelskiej, gdy to kopiec pospołu sypano. Kopiec Kościuszki był postrzegany jako symbol jedności ludzi zamożnych i biednych, tych wykształconych i nie, a wszystkich razem działających dla dobra ojczyzny.

Kim byli ludzie przybywający do Krakowa?
W te pielgrzymki włączał się żywioł ziemiański, lecz ich główny trzon stanowili chłopi - często prości, pierwszy raz goszczący w mieście i podczas tego pobytu poznający zasady higieny. Co nie było bez znaczenia, gdyż wiązało się z nadzieją na postęp cywilizacyjny na polskiej, zapóźnionej w rozwoju wsi. Jednak głównym celem pielgrzymek było krzewienie polskości, co wówczas było równoznaczne z duchem katolicyzmu.

A czy można powiedzieć, że Polacy mieszkający w zaborze austriackim byli patriotami? Szkolne podręczniki historii nie dają jednoznacznej odpowiedzi.
Przed 1914 rokiem trudno było sobie wyobrazić, że powstaną warunki do istnienia wolnej Polski, więc ludzie znajdowali dla siebie miejsce w takiej rzeczywistości, jaka była. Krakowianie byli zazwyczaj lojalnymi poddanymi cesarza Austrii, co nie oznacza, że nie czuli się Polakami. Poza tym wielu ludzi, zwłaszcza młodych, żywiło nadzieję na odrodzenie ojczyzny. Stąd powstanie ruchu strzeleckiego, aprobowanego zresztą przez zaborcę. Galicyjscy Polacy liczyli w tym czasie na wybuch wojny austriacko-rosyjskiej i w zwycięstwie Austrii upatrywali szans na odrodzenie się polskiej państwowości, być może w formie Austro-Węgro-Polski.

Zaborca pozwalał na głośne wyrażanie takich nadziei?
Autonomia dawała duże możliwości, poza tym pewne cele Polaków, na przykład osłabienie Rosji, były zbieżne z intencjami cesarstwa austriackiego. Dość powiedzieć, że w ramach pełnienia funkcji obywatelskiej przez Uniwersytet Jagielloński liczni politycy głosili tam wykłady otwarte, podczas których bez ogródek mówili o chęci wskrzeszenia Polski. Wykłady Józefa Piłsudskiego gromadziły po sto, dwieście osób, czyli w tamtych czasach sporo. Swoimi przemyśleniami dzielili się też w Krakowie zwolennicy Komendanta, a także narodowcy.

Historycy tamtych czasów też mieli wielki wpływ na podtrzymanie narodowego ducha.
Szymon Askenazy przyjeżdżał ze Lwowa na publiczne wykłady, w których m.in. upowszechniał pojęcie Legionów Dąbrowskiego. Mówił o sensie czynu patriotycznego. A profesor Wacław Tokarz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, największy historyk swojej epoki, pierwszy wygłaszał publiczne wykłady na temat polskich powstań narodowych XIX wieku.

A miejscowi politycy? Czy byli aktywni? W zasadzie mówi się tylko o zasługach Józefa Piłsudskiego.
Niesłusznie. Demokrata Juliusz Leo i niedoceniany przez współczesnych konserwatysta Władysław Jaworski, uniwersytecki profesor prawa, lobbowali za utworzeniem Legionów, w których - trzeba podkreślić - znalazło się wielu przedstawicieli zasymilowanej inteligencji żydowskiej. Socjaldemokrata Ignacy Daszyński miał zasługę w tym, że polskie organizacje paramilitarne, w tym Strzelec, zostały uznane przez Austriaków za legalnie działające. Potrafił on ideami niepodległościowymi zainteresować robotników i chłopów. Nie oznacza to, że nic ich nie różniło w wizji przyszłej Polski. Daszewski początkowo widział jej miejsce przy Austrii.

Patrioci tamtych czasów mieli więc od kogo czerpać inspiracje do działania. Lecz które udało się przekuć w czyn?
Idea strzelecka przerodziła się w czyn legionowy. A poza tym niepodległościowym tęsknotom Polaków sprzyjały działania wojenne, a raczej ich konsekwencje. W 1918 roku była już wyraźnie widoczna dekompozycja wcześniejszego układu politycznego. Widać było, że monarchia austriacka się sypie, a wieści o przebiegu działań wojennych docierały do Krakowa.

Gdzie zapanowała radość, że nadzieje niepodległościowe Polaków stają się realne?
Nie można mówić o wzniosłości tych chwil bez kontekstu dnia codziennego. A w Krakowie panowały wówczas opłakane warunki życia. Przede wszystkim brakowało żywności, co było skutkiem tego, że front zniszczył zasiewy, oraz brakowało koni, którymi można by było uprawiać ziemię. Szerzyły się choroby zakaźne, więc znacznie wzrosła śmiertelność. W tej sytuacji charytatywna pomoc księcia arcybiskupa Sapiehy dla ludności Galicji była szczególnie cenna. Dlatego trudno było w Krakowie podczas listopadowych dni 1918 roku o beztroską radość z odzyskanej wolności. Krakowianom nie można jednak odmawiać patriotyzmu - organizowali jubileusze, świętowali odrodzenie patrii - ale w 1918 roku dopiero zaczynali odczuwać, że ich patria to nie monarchia austriacka, lecz Rzeczpospolita.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska