Śledczy mają wyniki badań kryminalistycznych. Te nie pozostawiają cienia wątpliwości, że znaleziony we Włoszech martwy człowiek to właśnie Andrzej F. Włosi powiadomili o jego śmierci ambasadę polską dopiero tydzień po jego odnalezieniu. Zawiadomienie o znalezieniu zwłok otrzymał również olkuski starosta.
- Identyfikacji dokonano na podstawie trzech elementów. Była ona tym łatwiejsza, że przy zwłokach znaleziono paszport mężczyzny - relacjonuje Łukasz Czyż, rzecznik prasowy olkuskiej policji. Dodaje, że następnie porównano linie papilarne oraz zrobiono analizę zdjęć. - Na wszystkich trzech etapach wynik był jednoznaczny i wskazywał na olkuszanina - tłumaczy Czyż.
O 45-letnim Andrzeju F. "Fulbie" z Olkusza zrobiło się głośno w mediach, gdy wyszło na jaw, że omyłkowo zamiast niego do więzienia wtrącono niewinnego człowieka. Gangster, który ścigany był za rozboje, wymuszenia i prowadzenie rzekomo nielegalnej agencji towarzyskiej, chodził wolno, podczas, gdy za jego grzechy za kraty trafił niepełnosprawny mężczyzna.
Stało się to w styczniu 2008 roku. Wówczas policjanci ze Szczecina zatrzymali bezdomnego, który ich zdaniem odpowiadał rysopisowi Andrzeja F. Dopiero po dwóch latach odsiadki wyszło na jaw, że skazany mężczyzna nie jest poszukiwanym gangsterem z Olkusza.
Wtedy znów za "Fulbą" rozesłano list gończy. Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna przebywa na terenie Włoch, bo w rzymskiej ambasadzie starał się o wydanie paszportu. Znalezienie jego zwłok w Castel Gandolfo potwierdza teraz tę tezę.
Reporterzy "Gazety Krakowskiej" wybrali się na jedno z podwórek przy ul. Żuradzkiej, gdzie wychowywał się Andrzej F. Mieszkał tam ze swoją mamą. Sąsiedzi i znajomi nie mają tu o nim najlepszego zdania.
- Wolelibyśmy nie pamiętać, że tu kiedyś mieszkał. Było z nim sto światów - przyznają mieszkańcy bloku.
Policja znała Andrzeja F. doskonale. Był notowany za groźby, rozboje i paserstwo. Dawni znajomi "Fulby" przyznają, że ich kolega był zawsze sprytny. Skoro raz wymigał się od odpowiedzialności, dlaczego miałby i teraz nie uknuć jakiejś intrygi.
- To był bardzo inteligentny facet. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że nie żyje. Nie zdziwiłbym się, jakby któregoś dnia okazało się, że to wszystko też jest pomyłką - mówi dawny kolega "Fulby" z podwórka. Dodaje, że jego zdaniem Andrzej nie był aż taki zły. Tyle tylko, że w którymś momencie zszedł na... złą drogę.
Zagadka śmierci olkuskiego bandyty na odnalezieniu jego zwłok się nie kończy. Nie zostało ujawnione, co było przyczyną jego śmierci, ani w jakich okolicznościach i przez kogo zostało odnalezione ciało. Nie wiadomo również, kto z rodziny miałby dokonać koniecznej identyfikacji zwłok. Jak udało nam się dowiedzieć, rodzina teraz musi sprowadzić ciało zmarłego.
To kosztuje blisko 5 tys. euro. Z tego właśnie powodu nie da się przewidzieć, czy zostanie on pochowany we Włoszech, czy ciało zostanie przywiezione do Polski i mężczyzna zostanie pochowany w rodzinnym mieście.