Fani "Brązowych", spragnieni futbolu - i to dobrego - na boisku przy Rydlówce (I-ligowy sezon Garbarnia spędziła w roli gospodarza na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana przy ul. Reymonta), nie doczekali się punktów na inaugurację nowego sezonu.
Przed meczem uroczyście pożegnano byłego świetnego obrońcę i pomocnika Garbarni, związanego z klubem przez 14 lat, Krzysztofa Kalembę, a minutą ciszy uczczono pamięć tragicznie zmarłego w czerwcu innego byłego gracza klubu, 14-letniego Szymona Wolaka.
Kibice zasiedli na częściowo pokrytych dachem trybunach. Wynik meczu i czas gry mogli śledzić na nowym zegarze, zainstalowanym na ścianie klubowego budynku (stary zegar nadal znajduje się za jedną z końcowych linii boiska). Przede wszystkim jednak oglądali w akcji praktycznie nową drużynę Garbarni, którą trener Łukasz Surma zbudował według własnego pomysłu (i możliwości finansowych klubu).
Gospodarze po pierwszym gwizdku sędziego przystąpili do ataków, ale już pierwsza groźniejsza akcja gości zakończyła się ich prowadzeniem - Paweł Wojciechowski po rykoszecie w polu karnym przelobował Aleksandra Kozioła.
"Brązowi" próbowali odrobić straty, jednak mieli problemy ze stwarzaniem sobie dogodnych sytuacji. Musieli też uważać na kontry rywali. Po jednej z nich, w 34 min, goście mieli świetną okazję na podwyższenie wyniku. Paweł Baranowski wystawił piłkę Michałowi Golińskiemu, ale ten strzelił nad poprzeczkę.
Do końca pierwszej połowy spotkania żadna ze stron nie znalazła sposobu na rozmontowanie defensywy przeciwnika. Gra toczyła się z reguły w środkowej strefie boiska.
Po zmianie stron groźniej atakowali przyjezdni. Kilka razy na polu karnym krakowian zrobiło się gorąco, ale tym razem Kozioł nie dał się pokonać. Trener Surma szukał sposobu na zaskoczenie rywali dokonując roszad w swoim zespole, ale nie przekładało się to na jakość, a przede wszystkich efektywność poczynań jego podopiecznych.
Górnik z kolei szukał okazji do podwyższenia wyniku, m.in. poprzez stałe fragmenty gry. Spokojnie rozgrywał piłkę, starając się kontrolować sytuację na boisku.
Garbarze do końca meczu ambitnie próbowali zmienić jego rezultat. Okazję do doprowadzenia do remisu miał Krzysztof Szewczyk, ale huknął z bliska bardzo niecelnie, a tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego "główkę" Mateusza Wyjadłowskiego obronił Patryk Rojek.
Garbarnia Kraków - Górnik Łęczna 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Wojciechowski 7.
Garbarnia: Kozioł - Kujawa (80 Duda), Masiuda, Jurkowski (64 Marszalik), Mruk - Kuczak, Włodyka (73 Kołbon) - Kowalski, Szewczyk, Słoma - Feliks (61 Wyjadłowski).
Górnik: Rojek - Orłowski, Baranowski, Pajnowski, Leandro - Korczakowski (83 Szczerba), Tymosiak - Goliński (90+1 Lewandowski), Stromecki, Stasiak (71 Mackiewicz) - Wojciechowski (88 Banaszak).
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa). Żółte kartki: Feliks, Masiuda - Korczakowski, Tymosiak. Widzów: 600.
Garbarnia Kraków. Dwie najlepsze jedenastki minionej dekady [ZDJĘCIA]
Garbarnia Kraków. Co robią trenerzy "Brązowych" z ostatnich ...
Garbarnia Kraków. Kadrowe zmiany u II-ligowca - sezon 2019/2...
- Piękne dziewczyny na trybunach małopolskich stadionów
- Wiślacy, którzy mogą się pochwalić największą liczbą trofeów
- Sześć lat Tomasza Ogara w Garbarni Kraków [ZDJĘCIA]
- W Garbarni grał przez 14 sezonów. Został jej legendą
- Garbarnia wraca do siebie. Tak wyglądają teraz jej obiekty
- Piłkarze Garbarni w meczach sprzed około dwóch dekad
