Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gazeta Krakowska ma 66 lat. Dla Was staniemy nawet na głowie [WIDEO]

Zbigniew Regucki/ red.
Dziś świętujemy 66 lat istnienia "Gazety Krakowskiej". Z tej okazji przygotowaliśmy specjalną okładkę i wspomnienia byłych redaktorów naczelnych, czym chcemy podziękować Wam drodzy Czytelnicy za to, że jesteście z nami.

WIDEO: Ryszard Niemiec, redaktor naczelny senior Gazety Krakowskiej o jej historii

Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska

Klimat polityczny informacji nie sprzyjał, ale mieliśmy wspaniałych dziennikarzy
Redaktorem naczelnym byłem prawie dziewięć lat. Nie wiem, czy nie za długo, choć stażem przebił mnie Ryszard Niemiec i zasłużenie jest redaktorem seniorem.

Do "Gazety" trafiłem na początku 1971 roku za namową ówczesnego naczelnego Wacława Pituły, któremu nie dane było niestety zbyt długo szefować "Gazecie Krakowskiej". Zginął w wypadku samochodowym pod Bochnią jadąc na spotkanie tzw. wolnej trybuny. Zostałem jego następcą w styczniu 1971 r.

"Gazeta Krakowska" pod ochroną dyplomaty
W Polsce wtedy zaczęła się odnowa po przejęciu władzy przez Edwarda Gierka. W Krakowie I sekretarzem komitetu wojewódzkiego partii został Józef Klasa, dyplomata, który przez parę lat był konsulem we Francji, a później ambasadorem na Kubie.

I to właśnie prosto z Hawany trafił do Krakowa. Wniósł do miasta i regionu wielki powiew świeżości. Zyskał życzliwość i poparcie inteligencji. A w przypadku "Gazety Krakowskiej" nie pozwalał ingerować osobom z różnych szczebli władzy.
Gdy w 1975 roku Klasa musiał odejść ze stanowiska, bo odnowiciele nie byli już potrzebni, także dla "Gazety" zaczęły się trudniejsze czasy. Obok Krakowa powstały nowe województwa: nowosądeckie i tarnowskie, każdy region domagał się coraz większego eksponowania, czyli inaczej mówiąc, większej ilości informacji o zebraniach, naradach, wizytach gospodarskich itp.
Myślę jednak, że moi współpracownicy, ci co jeszcze żyją, zgodzą się ze mną, że gdzieś do 1975 roku to był czas dla dziennikarzy bardzo interesujący. Pofolgowała cenzura, "Gazeta Krakowska" zwiększyła objętość i nakład, powstały nowe wydania magazynowe.

Do zespołu redakcyjnego trafiło sporo dziennikarzy młodszego pokolenia, ci co tworzyli "Kurier Akademicki", a później wyśmienite pismo "Student". Na łamach "GK" było coraz więcej reportaży, a felieton został uprzywilejowany.

Aluzje felietonistów wściekały cenzorów
Na pierwszej stronie w środy Janusz Roszko, a w soboty Maciej Szumowski pisali o tym, o czym w innej formie dziennikarskiej nie sposób było przepchnąć przez cenzurę. Czytelnicy doskonale odczytywali wszelkie aluzje, niedomówienia.

Teksty tych dwóch naprawdę wybitnych dziennikarzy, różniących się od siebie nie tylko wiekiem, ale i poglądami, przysparzały "Gazecie Krakowskiej" splendoru, zaś mnie niemało kłopotów.

Ale sam tego widocznie chciałem, skoro ich namawiałem do współpracy z "Krakowską". A więc we wtorek wieczór Janusz, a w piątek Maciek dostarczali mi osobiście swoje teksty. W tych dniach byłem zawsze na wieczornych dyżurach.

Autorzy zastrzegli bowiem, iż pierwszym i ostatnim "cenzorem" redakcyjnym ma być naczelny. Więc trwały te dyskusje o każdy akapit, o każde słowo.

Kiedy już po tych bojach zatwierdziłem felieton do druku, swoją pracę rozpoczynała cenzura, która była mniej liberalna niż ja. Pewnego razu, po ukazaniu się sobotniego wydania "GK" z felietonem Szumowskiego, rozpętała się burza.

Napisał bowiem Maciek krytycznie o postawie etycznej ważnej osobistości życia publicznego. Wezwany natychmiast do Warszawy, dostałem poważne ostrzeżenie, zaś Maciek zakaz pisania (trwał pół roku).

Informacje czerpane z Wolnej Europy
Rozpisałem się o felietonach, choć fundamentem "GK" była informacja, publicystyka, reportaż. Jeśli z reportażu można być dumnym, o czym świadczyły liczne nagrody naszych dziennikarzy w konkursach ogólnopolskich, to informacją nie tylko czytelnicy, ale i sama redakcja nie była zachwycona. Zapewne to niewystarczające wytłumaczenie, ale taki mieliśmy polityczny klimat.

Lata mojej pracy w "GK" to były inne czasy. Nie było internetu, nie było telefonów komórkowych. Wiadomości czerpano z radia (w tym z zakazanej Wolnej Europy), prasy, telewizji. Stąd też nakład "Krakowskiej" wynosił średnio 190 tys., zaś w soboty przekraczał nawet 400 tys. egzemplarzy. Dodajmy, że przy 2-procentowych zwrotach.

Ja dotrwałem na stanowisku naczelnego do jesieni 1980 roku. Wtedy zaczęła się w Polsce kolejna odnowa. Zaproponowano mi przejście do pracy w Warszawie, bym wspierał reformatorów. Po kilku miesiącach okazało się, że ten wysiłek na niewiele się zdał.

Wspierałem gazetę z Warszawy
Na swojego następcę zaproponowałem Maćka Szumowskiego. W zespole "Gazety Krakowskiej" część dziennikarzy była zdumiona; jak to, felietonista ma być naczelnym? Czas pokazał, że ten wybór nie był tylko koleżeńskim wsparciem. "Krakowska" pod jego kierownictwem była do grudnia 1981 r. redagowana wyśmienicie.

Mieszkałem w Warszawie, ale czytałem ją systematycznie, a jak trzeba było, to broniłem przed atakami partyjnego betonu. Sprawiało mi radość, że "GK" stała się faktycznie pismem ogólnopolskim. Czytano ją i komentowano w całym kraju. Cytowano w prasie zagranicznej.

Może będę nieskromny, ale to ja zostawiłem Maćkowi ten wspaniały zespół dziennikarzy. On zaś swoim talentem redaktorskim wykorzystał nadarzający się czas i pozwolił rozwinąć skrzydła dziennikarzom.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie,
Twitterze i Google+

Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska