- Starych drzew się nie przesadza - płacze pani Anna. - Myślałam, że umrę podczas wojny: tygodniami chowałam się w bunkrze. Teraz przeżywam największy dramat swojego życia. Dlaczego mam opuszczać swoją własność? Sama z własnej woli stąd nie wyjdę. Umrę we własnym domu i kropka - dodaje kobieta.
Urzędnicy zaproponowali pani Annie lokal zastępczy na drugim piętrze w ośrodku zdrowia w Gdowie. Emerytka nie wie jednak, jak sobie poradzi w nowym miejscu. - Nawet nie będę w stanie tam wejść po stromych schodach - kręci głową.
Kobieta nie chce blokować budowy drogi. Ma nawet propozycję rozwiązania: posiada przy domu ponadhektarową działkę. Zaznacza, że zgadza się na to, by droga przebiegała przez działkę w dowolny sposób. - Byle domu nie burzyć - nie kryje łez staruszka.
Zbigniew Wojas, wójt Gdowa, tłumaczy jednak, że wykreślenie łuku na działce pani Kuć nie jest takie proste. - Trzeba by zmienić projekt, a ten już został zatwierdzony i ma zostać sfinansowany z pieniędzy wojewódzkich. Przy kolejnych zmianach, budowa może wypaść z budżetu - mówi. Obwodnica ma kosztować około 30 mln zł, na wykup gruntów wojewoda przeznaczył 1 mln 200 tys. zł.
Ponadto budowa drogi już trwa. - Rozumiem, że cztery rodziny, których domy zostaną zburzone, ciężko to przeżywają. Ale proszę mi wierzyć, rozpatrywaliśmy wiele wariantów i gdyby zmienić przebieg trasy, inne domy musiałyby zostać wyburzone, domy z wielodzietnymi rodzinami. Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby jak najmniej ludzi ucierpiało - zapewnia wójt.
Wczoraj urzędnicy z Zarządu Dróg Wojewódzkich zjawili się przy Grzybowej. Cel: dobrowolne przejęcie nieruchomości. Anna Kuć jednak się nie zgodziła na wyprowadzkę. Zapowiada walkę z urzędnikami. Wysłała zażalenie do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. Liczy na jego wsparcie.
- W styczniu spodziewamy się decyzji ministra w tej sprawie - informuje Roman Leśniak z Zarządu Dróg Wojewódzkich. Urzędnicy w tym czasie nie mogą eksmitować staruszki. To dobra wiadomość dla niej. Zła jest taka, że minister do tej pory zawsze popierał decyzję wojewody. Prawdopodobnie będzie tak i tym razem.
Jeżeli Anna Kuć zostanie wyeksmitowana, może liczyć na odszkodowanie za wyburzony dom. Ile i kiedy - o tym nikt z nią jeszcze nie rozmawiał. Również dyrektor Leśniak, choć deklaruje, że będzie ono "godne", nie podaje konkretnej kwoty.
Tak dawniej wyglądała droga Kraków - Tarnów [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!