Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyby opatentował swoją metodę, byłby bogatszy od Gatesa

Ryszard Tadeusiewicz
O nauce i naukowcach: Gdyby wynalazca Jan Czochralski opatentował swoją metodę otrzymywania monokryształów krzemu, mających zastosowanie w nowoczesnej elektronice, byłby bogatszy od Billa Gatesa.

Opisując w tych felietonach postacie uczonych prezentuję ich sylwetki jako ludzi bez skazy, wielkie autorytety naukowe i moralne. Tymczasem byli to ludzie jak wszyscy - mający umysły, dzięki którym weszli do historii jako wielcy odkrywcy, ale mający też i inne cechy. Myślę, że czasem powinienem Państwu pokazać tych wspaniałych wraz z ich słabostkami. Tylko tak możemy odnaleźć w nich nas samych, bo przecież trudno jest się utożsamiać ze spiżowym bohaterem.

Takich wieloznacznych postaci było w Nauce wiele. Jednak erotyczne przygody Einsteina nie umniejszają wagi teorii względności, a kłótliwy charakter Newtona nie kwestionuje praw grawitacji. Dzieło Uczonego to jedno, a jego życie osobiste to drugie.

Mamy w niedawnej historii polskiej nauki także przykład wielkiego uczonego, wynalazcy i odkrywcy, którego postawa życiowa budziła kontrowersje. Pamiętam, jak studiując fizykę półprzewodników z dumą napotkałem wśród największych odkrywców swojsko brzmiące nazwisko: Czochralski.

Był on wynalazcą powszechnie stosowanej do dzisiaj metody otrzymywania monokryształów krzemu. Monokryształy krzemu są podstawowym surowcem do produkcji wszelkich urządzeń elektronicznych. Bez nich nie byłoby mikroprocesorów w naszych komputerach, telefonów komórkowych, telewizorów i mnóstwa innych elektronicznych gadżetów, które dziś towarzyszą nam na każdym kroku. Nic dziwnego, że metoda ta związana z nazwiskiem Czochralskiego opisywana jest we wszystkich podręcznikach związanych z nowoczesną elektroniką, a sam Czochralski jest najczęściej wymienianym polskim uczonym w światowym piśmiennictwie naukowym i technicznym.

Dowiedziawszy się tego wszystkiego usiłowałem poznać bliżej sylwetkę i dzieje życia naszego wielkiego rodaka i napotkałem na niezrozumiałe (początkowo) trudności. Polskie źródła bardzo powściągliwie i tylko zdawkowo wspominały o tym, kim był Czochralski, a szczegóły jego życiorysu były wyjątkowo trudno dostępne. Po latach dowiedziałem się, jaka była przyczyna tego stanu rzeczy i teraz Państwu o tym opowiem.

Jan Czochralski urodził się 23 października 1885 roku w Kcyni, małej miejscowości na zachód od Bydgoszczy. W tejże Kcyni ukończył seminarium nauczycielskie, ale po otrzymaniu matury podarł ją publicznie, mówiąc: "nigdy nie wydano bardziej krzywdzących ocen". To mu zamykało możliwości studiowania we wszystkich uczelniach. Wyjechał więc w 1904 roku do Berlina. Trzeba pamiętać, że był to jeszcze okres rozbiorów, Kcynia była pod panowaniem pruskim, Berlin był więc dla młodego Czochralskiego po prostu stolicą jego państwa.

Po wielu przygodach, których nie sposób tu opisywać, ukończył on jednak studia chemiczne na Politechnice w Charlottenburgu (pod Berlinem) i zaczął pracę naukową jako asystent Wicharda von Moellendorffa. Tam właśnie w 1916 roku opracował metodę pomiaru szybkości krystalizacji metali, która - zastosowana do wytwarzania monokryształów półprzewodników - miała go okryć do dziś trwającą sławą. Gdyby tę metodę opatentował i gdyby ten patent był aktywny, to Czochralski byłby bogatszy od Billa Gatesa.

Czochralski zyskał opinię wielkiego uczonego, więc w 1928 roku prezydent Polski Ignacy Mościcki zaprosił go do Polski. Jego powrót był entuzjastyczny: już w 1929 roku zatrudniająca go Politechnika Warszawska nadała mu doktorat honoris causa i stanowisko szefa Instytutu Metalurgii i Materiałoznawstwa. Był doceniany i uwielbiany.

Niestety, w 1939 roku Warszawę zajęli Niemcy. Czochralski zapewne ich też uważał za swoich rodaków. W końcu pomiędzy nimi zdobył wykształcenie i pozycję naukową, a także majątek (za wynalazek tak zwanego Metalu B). Nastąpił dwuznaczny okres w historii naszego bohatera.

Polskich profesorów wysyłano do obozów koncentracyjnych, a Czochralskiemu hitlerowcy powierzyli kierowanie pracującym na potrzeby Wermachtu Zakładem Badań Materiałów. Polaków wyrzucano z ich mieszkań, a Czochralski mieszkał w luksusowej willi w dzielnicy przeznaczonej tylko dla Niemców koło Belwederu. Co więcej, utrzymywał bliskie stosunki z Niemcami, także gestapowcami.

Po wyzwoleniu Czochralskiego sądzono pod zarzutem kolaboracji. Sąd uniewinnił go, bo na procesie zeznawali Polacy, którym Czochralski pomagał w czasie wojny - między innymi znany aktor Ludwik Solski. Jednak Senat Politechniki Warszawskiej w 1945 roku odebrał mu tytuł doktorat honoris causa tej uczelni i pozbawił możliwości pracy na uczelni. Wegetował więc w Kcyni do 1953 roku, kiedy zmarł.

29 czerwca 2011 roku Senat Politechniki Warszawskiej ogłosił rehabilitację Czochralskiego. Odnaleziono dowody jego współpracy z Armią Krajową i uznano, że wcale nie był zdrajcą, tylko zakamuflowanym polskim patriotą.

Co można powiedzieć w podsumowaniu tej smutnej historii? Czochralski był niewątpliwie wielkim uczonym i genialnym odkrywcą.
A reszta? Szekspir napisał: "Reszta jest milczeniem". I niech tak zostanie!

Autor: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska