Nic dziwnego, że metoda Czochralskiego opisywana jest we wszystkich podręcznikach związanych z elektroniką, a sam Czochralski jest polskim uczonym najczęściej wymienianym w światowym piśmiennictwie naukowym.
Na czym polega metoda Czochralskiego?
W uproszczeniu na tym, że chcąc uzyskać duże monokryształy krzemu (które w przyrodzie są bardzo rzadkie, a które są potrzebne w dużych ilościach do wytwarzania wszelkich elektronicznych układów scalonych), najpierw topi się w piecu indukcyjnym krzem dostarczony w postaci drobnych kryształów (łatwy do uzyskania i tani), a następnie do roztopionego krzemu wprowadza się zarodek kryształu i powoli się go wyciąga, stale obracając. Jeśli odpowiednio dobierze się temperaturę i szybkość wyciągania - to za zarodkiem rośnie pręt zestalonego krzemu, mający pożądaną strukturę monokryształu. Dokładnie taką, jakiej potrzebują elektronicy! Żeby tak uzyskany krzem był odpowiednio czysty - cały proces przeprowadza się w próżni lub w atmosferze gazu obojętnego, a do topienia stosuje się tygle wykonane z kwarcu.
Wyciągnięty pręt kroi się w plasterki, a plasterki te stają się tworzywem, z którego wytwarza się układy scalone niezbędne do budowy wszystkich urządzeń elektronicznych.
Żartem można powiedzieć, że gdyby Czochralski tę metodę opatentował i gdyby ten patent był aktywny, to byłby bogatszy od Billa Gatesa. A tak, to jest TYLKO sławny...
Do niedawna jednak Czochralski był bardziej sławny na świecie niż w Polsce. Gdy podczas studiów spotkałem się z jego metodą i chciałem się czegoś dowiedzieć o jej twórcy - to nie mogłem znaleźć żadnych informacji! Wynikało to z faktu, że Czochralski był w Polsce źle widziany, ponieważ przypisywano mu współpracę z Niemcami w okresie II wojny światowej. To posądzenie spowodowało, że po wojnie został aresztowany, a Senat Politechniki Warszawskiej pozbawił go stanowiska profesora i tytułu doktora honoris causa tej uczelni.
Jednak niedawno, po uzyskaniu dodatkowych informacji o współpracy prof. Czochralskiego z wywiadem AK, Senat Politechniki Warszawskiej ogłosił rehabilitację Czochralskiego (w 2011 roku), a Sejm RP ogłosił rok 2013 Rokiem Jana Czochralskiego.
No cóż, lepiej późno niż wcale. Jednak godne zastanowienia jest, dlaczego Polacy są tacy skorzy do deprecjonowania każdego, kto wyrasta ponad przeciętność.