Puszcza gra z ostatnim zespołem
Gospodarze zajmują ostatnie miejsce w tabeli i maja w dorobku tylko 10 punktów. „Żubry” są lepsze o dwie pozycje i cztery punkty. Podopieczni trenera Tomasza Tułacza wciąż czekają na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie, a w ogóle trzecie na wyjeździe jeśli chodzi o ich występy w ekstraklasie.
W 25 poprzednich tylko dwa razy przywozili komplet punktów z delegacji – wygrali bowiem z Wartą Poznań w Grodzisku Wielkopolskim 2:0 i na stadionie Cracovii z „Pasami” 1:0 w ubiegłym sezonie. Z tym, że przy ul. Kałuży grają jako gospodarze, więc na tę wygraną trzeba spojrzeć w specyficzny sposób.
Wygrana da kopa?
„Żubry” mają wszelkie dane ku temu, by wreszcie wrócić z pełną pulą. Są po zwycięskim meczu z Widzewem Łódź (2:0), a jadą do zespołu, który u siebie spisuje się najsłabiej w lidze (gorsza jest tylko Lechia Gdańsk), na równi z Korona Kielce – wrocławianie zdobyli dotychczas 7 punktów w 7 meczach, raz wygrali. Z tym, że mają jeszcze zaległy mecz z Radomiakiem.
W ostatnim spotkaniu – w poniedziałek – Puszcza pokazała te cechy, dzięki którym w ubiegłym sezonie uprzykrzała życie rywalom, zdobywała punkty i utrzymała się w ekstraklasie na 12. miejscu. Chodzi o waleczność, nieustępliwość i gole ze stałych fragmentów gry.
- Najważniejsze, że wróciła pozytywna energia, to DNA Puszczy – mówi Tułacz. - Dlatego w minionym sezonie zostaliśmy w tej lidze, bo tak się właśnie prezentowaliśmy. Chcemy być takim rywalem w dalszym ciągu, wtedy mamy szansę walczyć o cel, który nam przyświeca.
Powrót obrońców
Co ważne, wracają podstawowi środkowi obrońcy, którzy pauzowali z powodu żółtych kartek – Roman Jakuba i Artur Craciun.
- Trener będzie miał ból głowy przy ustalaniu składu – śmieje się Tułacz. - Oby więcej było takich sytuacji.
Przed Puszczą jeszcze dwa mecze w tym roku. By na przerwę zimową udawać się w bardziej komfortowej sytuacji, niż teraz potrzebna jest konkretna zdobycz. W spotkaniach ze Śląskiem i Jagiellonią Białystok (8 grudnia w Krakowie) jeśli wywalczy 4 punkty, powinna być zadowolona. Sześć to byłaby pełnia szczęścia.
Nie jest to niemożliwe, zważywszy na fakt, że „Jaga” będzie przemęczona maratonem mecze w lidze i Lidze Konferencji. A niepołomiczanie już nieraz udowadniali, że mogą być postrachem faworytów. Jagiellonia tez się o tym przekonała w ubiegłym sezonie, prowadząc na wyjeździe 3:0 i w końcu remisując 3:3.
