W wypadku motolotni na lotnisku "Zator", do którego doszło 23 lipca 2022 r. w Gierałtowiczkach (pow. wadowicki, gm. Wieprz) zginął emerytowany strażak, mł. bryg. Paweł Szczepańczyk. Był zastępcą Komendanta Powiatowego PSP w Wadowicach a ostatnio pracował w Urzędzie Gminy Oświęcim na stanowisku inspektora ds. Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. Znany był strażakom w obydwu powiatach.
Wypadek motolotni na lotnisku Zator w Gierałtowiczkach
23 lipca na lądowisku "Zator" odbywały się loty widokowe z podróżnymi w „oknie pogodowym” pomiędzy przemieszczającymi się opadami deszczu. Około godziny 20:10, w trakcie przelotu w rejonie hangarów z ostatnim podróżnym, pilot motolotni zmniejszył obroty silnika i motolotnia zaczęła się zniżać. Kiedy motolotnia znajdowała się na wysokości około 50 metrów od ziemi, rozpoczęła zakręt w lewo z ześlizgiem w dużym przechyleniu. Po chwili zderzyła się z ziemią
Na ratunek przyjechały straże pożarne z Wadowic, Oświęcimia, Wieprza i Gierałtowiczek, pogotowie ratunkowe oraz policja. Wezwano też śmigłowiec LPR. 56-latek był reanimowany, ale bez skutku. Drugi mężczyzna został przewieziony śmigłowcem do szpitala w ciężkim stanie - relacjonowali nam wtedy strażacy.
Wiadomo, że Paweł Szczepańczyk posiadał duże doświadczenie lotnicze. Na motolotniach latał od 2000 r., a wcześniej latał na szybowcach i na samolotach. Dlaczego więc doszło do wypadku, w którym zginął?
Śledztwo w sprawie prowadzi wadowicka prokuratura. Początkowo podejrzewano, że do wypadku przyczyniła się fatalna pogoda.
Po tym, jak Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała raport z tego zdarzenia, na jaw wyszły szokujące fakty.
Komisja ustaliła, że motolotnia nie miała przeglądu technicznego i obowiązkowego ubezpieczenia OC. To jeszcze nie wszystko.
Pilot motolotni w chwili wypadku nie posiadał ważnych uprawnień do jej pilotowania, ważnego orzeczenia lotniczo-lekarskiego - można przeczytać w raporcie komisji.
Eksperci zaznaczają jednak, że o niczym to jeszcze nie przesądza.
Wyniki raportu nie mogą być traktowane jako wskazanie winnych lub odpowiedzialnych za zaistniałe zdarzenie. W związku z powyższym wszelkie formy wykorzystania raportu do celów innych niż zapobieganie wypadkom i incydentom lotniczym, może prowadzić do błędnych wniosków i interpretacji - podkreśla Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych.
To nie pierwszy wypadek, do którego doszło na tym lotnisku. W 2019 roku ranny został paralotniarz, który upadł na pole z dużej wysokości. Mężczyzna spadł na pole w pobliżu miejsca pikniku- dnia otwartego lotniska, niemal na oczach uczestników tej imprezy.
Motoparalotniarz, nie mający żadnego związku z organizatorami dnia otwartego, przyjechał na lądowisko i bez uzgodnienie z kimkolwiek samodzielnie postanowił wykonać krótki lot. Nie korzystał z łączności radiowej, nie zachował należytej ostrożności przy tak wysokiej temperaturze i nie zachował dystansu do własnych umiejętności - opowiadał nam wtedy przedstawiciel organizatora imprezy.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- TOP 10 szkół nauki jazdy w Wadowicach i okolicy. Te szkoły polecają kursanci
- Początek procesu w sprawie zbrodni w Stryszowie. Oskarżonym grozi dożywocie
- Rekordowa akcja charytatywna w Kalwarii Zebrzydowskiej. Zebrali 90 tys. zł
- Musical "Teatru Naszego” z Kleczy Dolnej. Fotorelacja
- Wadowice. Afera o edukacyjne 500+. Przepiją te pieniądze?
- The Voice of Poland. Marek Piekarczyk odkrył talent wadowiczanina
