Oba zespoły bez problemów przeszły dwie wcześniejsze rundy play-off. GKS Tychy wyeliminował GKS Katowice i Polonię Bytom (po 4:0), „Pasy” odprawiły z kwitkiem Unię Oświęcim (4:1) i TatrySki Podhale Nowy Targ (4:0).
Krakowianie i tyszanie spotykali się w tym sezonie siedmiokrotnie (w tym raz w Pucharze Polski), sześć razy wygrał GKS, a tylko raz Cracovia. Jest jednak jeszcze jedna kwestia statystyczna, korzystniejsza dla „Pasów” - nigdy nie przegrały wielkiego finału, gdy rywalizowały z GKS-em. Było pięć takich starć i za każdym razem zwycięsko wychodziła z nich Cracovia. Przed rokiem w siódmym, decydującym meczu zwyciężyła w Krakowie 2:1, a bramkę na wagę złota strzelił Petr Sinagl.
- Statystyki mnie nie interesują, zapominam o nich. Patrzę tylko do przodu - mówi trener Cracovii Rudolf Rohaczek. - W play-off każdy mecz jest inny, każdy zaczyna się od stanu 0:0. Chcemy wygrać pierwsze spotkanie w Tychach. Doceniamy klasę rywala, ale wierzymy w siebie, w nasze umiejętności. Jak zawsze w hokeju wielki wpływ na końcowy wynik będzie miała postawa bramkarzy. Musimy grać bardzo uważnie, konsekwentnie w obronie, nie popełniać prostych błędów, unikać głupich kar. No i chciałbym mieć jeszcze szczęście na naszych kijach.
Dla bramkarza Rafała Radziszewskiego będzie to już dziesiąty wielki finał. Sześć razy z Cracovią wychodził z niego zwycięsko.
- Trochę już czasu minęło od pierwszego finału. W barwach Podhala w 2004 roku przegraliśmy z Unią Oświęcim. Było kilka dramatycznych finałów, najbardziej utkwił mi w pamięci mecz z 2009 roku z GKS-em Tychy w Krakowie. Jeszcze na 27 sekund przed końcem przegrywaliśmy dwoma bramkami, ale doprowadziliśmy do dogrywki 4:4, a w karnych byliśmy lepsi. Uważam, że pierwszy mecz jest bardzo ważny, bo ustawia rywalizację - kto wygra, ten poczuje się pewniejszy. Dlatego naszym celem jest zwycięstwo. Myślę jednak, że nie byłoby źle, gdybyśmy z dwóch pierwszych spotkań przywieźli jedną wygraną - mówi Radziszewski.
Nieco innego zdania jest najlepszy strzelec Cracovii w play-off Damian Kapica (osiem goli i pięć asyst).
- Wygrana na otwarcie byłaby cenna, ale pamiętajmy, że potem trzeba jeszcze zwyciężyć w trzech spotkaniach. Musimy zachować spokój, nie wolno dać się ponieść nerwom. Widzę u kolegów pełną koncentrację. Na ostatnich treningach dużo pracowaliśmy nad taktyką - mówi Damian Kapica.
W Tychach stawiają sprawę jasno. - Chcemy zdjąć klątwę z naszych spotkań finałowych z Cracovią. Mamy tylko jeden cel - zdobyć mistrzostwo - mówi trener GKS-u Jirzi Szejba. - Po meczach z Polonią Bytom mieliśmy sporo czasu na regenerację sił i przygotowanie się do walki z „Pasami”. Oba zespoły ostatni mecz rozegrały kilka dni temu, sam jestem ciekaw, jak to wpłynie na dyspozycję.
Kapitan GKS-u Marcin Kolusz nie przejmuje się złą serią z Cracovią w finałach. - Teraz mamy zapisać nową kartę, myślę tylko o tym, co będzie, na tym się koncentruję. Nie może nas uśpić to, że w tym sezonie to my przeważnie byliśmy górą w meczach z krakowianami - mówi Marcin Kolusz.
W Cracovii zabraknie Marka Wróbla. Kontuzjowani ostatnio Lukas Zib i Petr Kalus trenują, ale decyzja o tym, czy dzisiaj zagrają, zapadnie po porannym rozruchu. W GKS-ie nie wystąpią kontuzjowani Adam Bagiński i Kamil Kalinowski.
- Szanse obu zespołów oceniam 50 na 50. No, może z minimalną przewagą dla Tychów, 52 do 48, biorąc pod uwagę to, co się do tej pory wydarzyło w tym sezonie. Zapowiada się długa, ciężka walka w play-off. Kto wie, czy nie będzie trzeba grać siedmiu spotkań - mówi olimpijczyk Roman Steblecki.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska