MOJE MIEJSCE W KRAKOWIE. Andrzej Sikorowski: Od lat bywam tu prawie codziennie

„Minghun” to poruszające, czułe i osobiste kino, które opowiada o najważniejszych wartościach w życiu człowieka, dając widzowi to, co w naszych czasach najpotrzebniejsze – nadzieję.
Główny bohater filmu o imieniu Jerzy wraz ze swoim teściem Benem konfrontuje się ze stratą bliskiej osoby i decyduje odprawić chiński rytuał minghun, tzw. zaślubin po śmierci. Bohaterowie ruszają w emocjonalną podróż, której celem jest znalezienie idealnego partnera na wieczność.
Zderzenie odmiennych kultur ma pomóc uświadomić zarówno filmowym postaciom, jak i widzowi, że bez względu na pochodzenie, wszyscy przynależymy do jednej człowieczej rodziny. „Minghun” to opowieść o nadziei, miłości i poszukiwaniu sensu życia oraz tego, co nastaje po nim.
Pomysłodawcą i scenarzystą „Minghuna” jest Grzegorz Łoszewski, mający na swym koncie dwa udane filmy – „Komornika” i „Bez wstydu”. Na fotelu reżysera zasiadł Jan P. Matuszyński, który zasłynął kinowymi obrazami „Ostatnia rodzina” i „Żeby nie było śladów” oraz telewizyjnym serialem „Król”.
- „Minghun” jest historią mierzenia się mężczyzny z traumą. Jest tu w oryginalny sposób podejmowany temat duchowości, religii czy transcendencji, który nie trąci banałem i jest wolny od jednoznacznych konotacji. Jest to także historia o miłości i to nie wprost, ale jednocześnie „Minghun” nie jest pozbawiony romantyzmu. I to takiego o zabarwieniu egzystencjalnym, co bardzo mi się podoba. Jest to również bardzo ciekawa relacja między mężczyznami – Jerzym i jego teściem, Benem, który dodatkowo jest z innego kręgu kulturowego, co daje przestrzeń na ciekawsze rozmowy i sceny – mówi reżyser.
Do zagrania roli Jurka zaangażowano Marcina Dorocińskiego. Większości widzów kojarzy się on z mocnym męskim kinem w rodzaju „Pitbulla” czy „Psów 3”, warto jednak pamiętać, że ma on jednak na swym koncie również udane komedie, jak „Teściowie” czy niekonwencjonalne tragikomedie, jak „Moje córki krowy”. Tym razem wystąpił w kameralnym dramacie psychologicznym.
- Człowiek ma prawo do swojej wrażliwości i nikt inny nie może tej wrażliwości oceniać, ani wartościować. Jurek nie myśli o tym, czy ktoś go obserwuje, czy nie. On przeżywa po swojemu. Chciałbym powiedzieć to dorosłym facetom i facetom rosnącym, czyli nastolatkom, że nie ma nic złego w tym, że damy upust swoim emocjom w różny sposób. Że nie ma się czego wstydzić, że powiemy, co nas boli, że nie będziemy wszystkiego kisili w sobie. Człowiek ma prawo do przeżywania tego, jak chce – tłumaczy aktor.
W postać Bena wcielił się Daxing Zhang, którego możemy pamiętać z „Aniołków Charliego” czy „Matrixa”. Na drugim planie pojawią się: Natalia Bui, Antek Sztaba, Ewelina Starejki, Wiktoria Gorodeckaja, Fenfen Huang, Kwong Loke, Yuk Han i Brid Ni Neachtain.
- Dla Janka Matuszyńskiego i dla mnie to bardzo ważny, osobisty film i dużo jest w nim naszych prywatnych emocji i przeżyć. Jeden z widzów pięknie powiedział, że „Minghun” jest jak medytacja i chciałbym, aby widzowie poddali się temu stanowi i odbyli z nami głęboką podróż w głąb siebie – podkreśla Marcin Dorociński.
- Mam z tym projektem wiele skojarzeń – od „Parasite”, który łączy ciężar egzystencjalny z lekkością podania i przestrzenią na poczucie humoru, przez filmy Kieślowskiego, po niektóre pozycje z filmografii Michaela Manna, które pomimo gatunku często mocno zgłębiały kwestie samotności i nieuchronności, czy wreszcie wybitne filmy o stracie, jak „21 gramów” Alejandro Gonzaleza Inarritu czy „Życie ukryte w słowach” Isabel Coixet – dodaje Jan P. Matuszyński.
„Minghun” będzie można oglądać w krakowskich kinach od 29 listopada.
- Tak wyglądał Kraków ponad 100 lat temu z lotu ptaka. Wielu z tych miejsc już nie ma!
- Najmodniejsze świąteczne wianki na drzwi z okazji Bożego Narodzenia 2024
- Tak świętowano andrzejki w PRL. Wróżby, wosk i śpiew. Zobacz archiwalne zdjęcia
- MOJE MIEJSCE W KRAKOWIE. Andrzej Sikorowski: Od lat bywam tu prawie codziennie