Start sezonu mieliście trudny – w pięciu meczach cztery porażki, dwie wysokie. Jakie miał pan wtedy odczucia? Nie miał pan wrażenia, że Glinikowi może być ciężko w tej lidze?
Tomasz Wacek: - Powiem tak: w meczach, które przegrywaliśmy, nie graliśmy źle. Były fajne akcje, stwarzaliśmy sytuacje – to pozwalało na optymizm, dawało nadzieję, że ta gra w końcu będzie przynosić punkty. Sam prezes mnie uspokajał: „Wiemy, że mamy trudny początek, pracujemy, wierzymy w drużynę”. I rzeczywiście, zaczęliśmy punktować. Ostatnio przywieźliśmy pierwsze punkty z wyjazdu. Ale powtórzę: my nawet w Andrychowie, gdzie przegraliśmy 0:4, zagraliśmy bardzo fajną pierwszą połowę, tak samo w Rabce z Wierchami. We wszystkich czterech pierwszych meczach wyjazdowych remisowaliśmy do przerwy, potem przydarzały nam się błędy, a rywale wykorzystywali naszą niefrasobliwość. Dobrych akcentów w naszej grze jednak nie brakowało, i liczyliśmy, że nie zawsze będzie tak, że przeciwnicy będą nas karać za każdy błąd.
Skład drużyny w porównaniu z poprzednim sezonem zmienił się nieznacznie.
Tak, to były kosmetyczne zmiany. Rzutem na taśmę pod koniec okienka ściągnęliśmy z Wiślan Jaśkowice od Łukasza Skrzyńskiego Piotrka Gogolę. Którego Łukaszowi poleciłem wcześniej. Piotrek grał w Wiślanach, ale wypadł ze składu. Dla nas jego pozyskanie to był strzał w dziesiątkę. Bo w czterech meczach strzelił trzy bramki, po faulu na nim była czerwona kartka w 30 minucie meczu z Jawiszowicami – i też w dużej mierze przyczynił się do tego, że wygraliśmy.
W Wiślanach Gogola był wahadłowym. A w Gliniku?
Jest ofensywnym zawodnikiem. Gra albo w ataku albo w pomocy. Kiedy poprzednio u mnie grał, strzelał dużo bramek. Chwaliłem go za akcenty motoryczne, ale też za decyzyjność pod bramką, no i szkoda mi go na obronie trzymać. Z pożytkiem znalazłem mu miejsce trochę wyżej. Daje jakość, daje bramki, daje nam zwycięstwa. Tylko się cieszyć.
Kto jeszcze pojawił się latem w pana zespole?
Ściągnąłem też mojego byłego podopiecznego z Beniaminka Krosno, Aleksa Gazdę, który był w Lechu Poznań w juniorach. Ciekawy chłopak, środkowy obrońca, teraz wskoczył do składu, gra z powodzeniem. Ponadto doszedł Dawid Kubik, który w Wisłoce Dębica bronił w II drużynie, ale wcześniej był w Gliniku, no i młody wychowanek Sebastian Matuszyk, który był wypożyczony do niższej ligi, ale fajnie też się odnalazł w naszej drużynie po powrocie. No i jest jeszcze Kacper Ostrowski, który grał w Unii Tarnów.
Ma pan poczucie, że połączona, jednogrupowa małopolska IV liga jest silniejsza od tej w poprzednim kształcie?
Mam. Jest więcej solidnych drużyn, bardziej wyrównany poziom, mecze ciekawsze. Jedyny minus to wyjazdy. Wiadomo, że my jesteśmy na skraju województwa i w wiele miejsc mamy daleko. Kiedy jechaliśmy do Andrychowa w środku tygodnia, trafiliśmy na korki i dojechaliśmy dopiero pół godziny przed meczem. Ale jeśli mówimy o sile ligi, to czuć różnicę. W poprzednim sezonie czołówka była solidna, ale były też słabsze drużyny. Teraz słabszych nie ma, w każdym razie my dotąd ze słabymi nie graliśmy. Nawet Okocimski, z którym wygraliśmy 5:0, to nie jest jakiś słabszy zespół. W tamtym sezonie był od nas wyżej w tabeli.
Jaki macie cel na ten sezon? Spokojnie się utrzymać?
Chcemy być w górnej połowie tabeli. Nie ma też co ukrywać, że mocno stawiamy na młodzież. W tym momencie prowadzimy w klasyfikacji Pro Junior System, w poprzednim sezonie zabrakło nam 90 minut, żeby wygrać w PJS, zajęliśmy 3. miejsce. W tym obecnym także chcemy solidną grę połączyć z ogrywaniem utalentowanej młodzieży, bo IV liga to jest fajny poziom, aby juniorów wprowadzać do seniorskiej piłki. Oby kiedyś przyniosło to rezultat w postaci grania w wyższej lidze. Wielu chłopaków dostaje teraz u nas szansę, wiadomo jednak, że na to, by zawodnik doszedł na grania na wyższych szczeblach, musi złożyć się wiele czynników.
A wracając do pytania o cel: pierwsza połowa tabeli byłaby powodem do satysfakcji dla klubu. Do sezonu podchodziliśmy z lekką niepewnością, bo wiedzieliśmy, że liga będzie mocniejsza niż wcześniej. Ale gramy teraz coraz lepsze mecze – z Okocimskim, z Jawiszowicami, ostatnio ze Słomniczanką. Teraz przed nami Unia Oświęcim. Gra tam Kuba Snadny, który pod koniec moich występów w Cracovii wchodził do gry w ekstraklasie. Miło będzie się spotkać, porozmawiać. Ale Unia to też będzie solidny rywal.
- Lewandowscy urządzają się w Hiszpanii. "Zadomawiamy się w Barcelonie" [zdjęcia]
- Byli piłkarze Wisły zmienili kluby. JESIEŃ 2022
- Wisła Kraków. Piłkarze spotkali się z kibicami. Był Angel Rodado
- Tomasz Ogar zmienił stan cywilny ZDJĘCIA
- TOP 10 małopolskich drużyn w 2000 r. Niektórych już nie pamiętacie
- Bułgarska piękność zagra w Tarnowie. Poznajcie Jelenę Beczewą
