Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gm. Lanckorona: stabilizacja osuwisk jest zbyt kosztowna

Robert Szkutnik
Rodzina Skorutów musiała sama wykonać prymitywne odprowadzenie wody ze zbocza
Rodzina Skorutów musiała sama wykonać prymitywne odprowadzenie wody ze zbocza Robert Szkutnik
Przed dwoma laty w wyniku katastrofalnych opadów deszczu w gminie Lanckorona ruszyła ziemia. Zniszczyła domy w Podchybiu, Skawinkach i Lanckoronie-Łaśnicy. Najbardziej poszkodowanym samorząd gminy za pieniądze rządowe wybudował w innych miejscach nowe domy. Jednak w pobliżu dawnych osuwisk nadal mieszkają ludzie.

- Tu dalej ziemia pracuje. Strach mieszkać, ale dokąd iść? - mówi Krzysztof Mirocha z Łaś-nicy. Razem z kilkupokoleniową rodziną mieszka w trzykondygnacyjnym domu.

W 2010 roku ziemia zabrała centrum wsi - to tutaj było najwięcej zniszczeń. Dziś obok najbardziej dotkniętego kataklizmem terenu jest jeszcze 60 gospodarstw, a w każdym mieszka po kilka osób. Niektórzy ludzie mieszkają jeszcze wprost na osuwisku. Obecnie nie widać tu wywróconych domów i zwałów ziemi, bo teren zarósł krzewami i wysoką trawą, ale ruiny nadal są. I właśnie zlikwidowania takich dzikich miejsc i wykonania zabezpieczeń domagają się łaśniczanie.

- Jak pada deszcz, to woda z nieudrożnionych rowów przelewa się przez drogę i zalewa mi posesję, podmywa też ziemię. A my mieszkamy tuż nad skarpą zrobioną przez osuwisko, to boimy się - mówi Antonina Skorut z Łaśnicy. Jej syn Paweł dodaje, że musieli sami zrobić sobie odwodnienie, bo w przciwnym wypadku już dawno dom by zabrało. W Urzędzie Gminy w Lanckoronie tłumaczą, że po kataklizmie zabezpieczono wiejską infrastrukturę, drogę, kanalizację, wodociągi.

- Jak wyburzymy zniszczone domy i uprzątniemy gruzy, to ziemia sama będzie się stabilizować. Wszystko zarośnie - mówi Teresa Florek, sekretarz Urzędu Gminy w Lanckoronie. To nie zadowala mieszkańców, którzy twierdzą, że klęski można było uniknąć, i że być może doprowadził do niej nie tylko wielki deszcz, ale wieloletnie zaniedbania.

- Trzeba było tylko nas posłuchać i zrobić odwodnienia oraz wzmocnić skarpy - mówi Krzysztof Chorąży z Łaśnicy. W 2007 roku razem z sąsiadami i strażakami z OSP umacniał takie zjeżdżające zbocze, bo urząd gminy nie zrobił nic. - Od 20 lat proszę o betonowe korytka i bez rezultatu - żali się Józef Piwowar z Łaśnicy. Dodaje, że nie wierzy w to, iż reszty wsi problem osuwisk nie dotyczy. Jak się okazuje, niepokój mieszkańców przysiółka jest uzasadniony. - Nadal są kilkumilimetrowe przesunięcia na głębokości od 14 do 17 metrów. Domy tu ciągle pękają- mówi prof. Antoni Wójcik z Państwowego Instytutu Geologicznego z Krakowa. Dodaje, że stabilizowanie osuwisk w Łaśnicy byłoby zbyt kosztowne.

- W Muszynie przy drodze krajowej zabezpieczenie kosztowało 21 mln zł. Tu trzeba wydać 10 razy więcej - mówi.

Co wiemy
W Małopolsce i w Podkarpackiem występuje największa liczba osuwisk w Polsce. Niemal 40 procent obszaru naszego województwa jest zagrożone obsunięciami gruntu. Wszystkie te tereny są ewidencjonowane w programie Systemu Osłony Przeciw Osuwiskowej (SOPO). W Łaśnicy od 1960 roku nadal dochodzi po poślizgu gruntu na dużej głębokości. Dlatego powstrzymanie osuwania się gruntu jest tam możliwe, ale praktycznie niewykonalne ze względu na olbrzymie koszty całej operacji.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo

Krakowski szybki tramwaj na pięciu nowych trasach - sprawdź!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska