Inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami po interwencji w Osieczanach odebrali właścicielom zaniedbaną spanielkę. Dość powiedzieć, że zwierzę dźwigało na uszach ważący 2 kg(!) kołtun z odchodów, błota i sierści. I to nie wszystko, bo weterynarze, do których trafił pies, stwierdzili jeszcze u suczki stan zapalny, kołtuny na łapach, pchły, pasożyty, poprzerastane pazury i niemal doszczętnie starte zęby co świadczyć może o tym, że najprawdopodobniej gryzła nimi kamienie i drewno.
- Właścicielka tłumaczyła, że dba o psa, a tylko od dwóch tygodniach go nie czesała - mówi Artur Kułakowski, inspektor KTOZ, jeden z dwóch biorących udział w interwencji. Nie dali wiary tym zapewnieniom. - Kiedy przyjechaliśmy ma miejsce widać było, że kojec w którym przebywał pies nie był sprzątany co najmniej od kilku miesięcy. Pies na początku zachowywał się agresywnie w stosunku do właściciela, a wiem, bo sam mam spaniela, że są to psy przyjaźnie nastawione do ludzi. Zresztą, jak się później okazało, taka też jest suczka Fifi. Okazała się ponadto ładna, po tym jak została wykąpana, wyczesana i pozbawiona kołtunów. - Jej zachowanie podczas interwencji wskazywało też na to, że boi się swojego właściciela, co by potwierdzało podejrzenie osoby zgłaszającej, że pies jest bity - mówi Artur Kułakowski.
Interwencja zakończyła się odebraniem jej właścicielom, na co ostatecznie oni sami przystali podpisując dokument o zrzeczeniu się psa. Niezależnie od tego KTOZ zamierza złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa z art. 35 ustawy o ochronie zwierząt.
To już druga interwencja KTOZ w gminie w ostatnich dniach. Poprzednia, przypomnijmy, miała miejsce w Trzemeśni. Tam na jednej z posesji odkryli zamarznięte dwa psy. Wcześniej (kilka miesięcy wstecz) byli na tej posesji i zawiadomili gminę oraz policję, że warunki w jakich przebywają psy są złe. Zarówno policja, jak i magistrat nie mają sobie w tej sprawie nic do zarzucenia tłumacząc, że właścicielka dostała zalecenia do których się zastosowała poprawiając tym samym warunki psom, co miały potwierdzić kolejne kontrole. Jak odpowiada UMiG, od zabrania zwierząt odstąpiono, jako, że stanowiły dla ich właścicielki (osoby samotnej, mieszkajacej na uboczu) pewne zabezpieczenie.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Jedziesz na ferie? Niewiedza może Cię drogo kosztować