- Żeby lisy nie zagrażały innym zwierzętom, powinniśmy wystrzelić w skali kraju około pół miliona tych drapieżników. Tymczasem pozbywamy się ich około 120 tysięcy - mówi Jan Budnik, prezes Zarządu Koła Łowieckiego „Lis” w Korzennej. Wspólnie z innymi myśliwymi wziął wczoraj udział w I Gminnym Polowaniu na Drapieżniki na terenie lasów wokół Korzennej. Mieszkańcy tej wsi skarżą się na skutki rosnącej w siłę populacji lisów.
Przebiegły jak lis
- Jednej nocy potrafiły zagryźć 15 kur w moim gospodarstwie - opowiada Maria Kantor, mieszkanka Korzennej. Drapieżniki wykopały dziurę i przez nią weszły do kurnika. - Poradziły sobie nawet z kogutem - dodaje pani Maria, żaląc się z powodu strat, jakie ponosi przez drapieżniki. Rocznie traci nawet 20 kur i kaczek.
Niewarta skórka wyprawki
Lisy czynią szkody również w samym lesie. - Z uwagi na szczepienia ochronne nie mają naturalnego wroga, jakim była wścieklizna, przez którą zdychały. Rozrost populacji lisów sprawił, że na wyginięciu są teraz zające, kuropatwy i bażanty - wylicza straty Roman Graj z Okręgowej Rady Łowieckiej w Nowym Sączu.
Myśliwi od 15 lat nie urządzali polowań na zające. Trzeba na nowo rozmnażać i wpuszczać do lasu bażanty, bo je również wytrzebiły lisy. Same lisy dręczy świerzb i parch, przez co tylko jeden na dziesięć nadaje się na futro. Zresztą zainteresowanie futrami jest niewielkie. - Kobiety przestały chodzić w lisich płaszczach. Może jak moda wróci, populacja lisów zmniejszy się szybciej - mówi pół żartem, pół serio Budnik. - Dlatego też myśliwi niechętnie na nie polują - dodaje Augustyn Jawor, łowczy Koła Łowieckiego „Lis”.
Król polowania
Żeby więc zachęcić do lisich łowów i przez to ochronić zwierzęta przydomowe, koła łowieckie działające na terenie Korzennej zorganizowały sobie wczoraj zawody z udziałem 95 myśliwych. Ustrzelili w sumie 24 lisy - 11 liszek (samica) i 13 psów (samiec). Najwięcej martwych lisów ma na koncie KŁ „Lis”. Królem polowania został Stanisław Krok z KŁ „Rogacz”, który jest mistrzem Polski w wabieniu lisów. - Jestem rolnikiem i solidaryzuję się z tymi gospodarzami, którzy skarżą się na szkody, jakie wyrządzają im drapieżniki - mówi Stanisław Krok, dodając, że ostatnio jego sąsiad stracił przez lisy aż 26 kur.
Źródło: Gazeta Krakowska