Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gniew weterana wojny w Jugosławii. Zabił, udowodnił, że jest komandosem

Artur Drożdżak
Barbara Myszogląd, siostra Ireneusza Niewiary, pokazuje zdjęcie brata i mówi, że był dobrym człowiekiem.
Barbara Myszogląd, siostra Ireneusza Niewiary, pokazuje zdjęcie brata i mówi, że był dobrym człowiekiem. fot. Artur Drożdżak
Weteran wojny w byłej Jugosławii nie był w stanie przeboleć słownej zniewagi. Dlatego Dariusz O. sięgnął po nóż i zabił kolegę. Sąd złagodził mu karę i wymierzył 6 lat więzienia za zabójstwo w Bukownie.

Wojna w Jugosławii to nie była bajka. Jak żołnierz napatrzy się na tyle okrucieństwa to ma je przed oczami do końca życia. Dariusz O. widział, jak spychacze usuwają z drogi ciała zabitych, by mogły przejechać ciężarówki. Wciągał pod auto rannego kolegę, by nie dobił go snajper. Bezradnie patrzył, jak była mordowani byli cywile. Kazano im kopać rowy przeciwczołgowe, a ludzie nie przypuszczali, że zostali okłamani. I że tak naprawdę przygotowują sobie groby. Potem były już tylko serie z broni maszynowej oraz bezsilność Darka i jego kolegów, którzy z oddali patrzyli na rzeź. Nic nie mogli zrobić, bo byli tylko grupą żołnierzy z Polski z misją pokojową ONZ w ramach międzynarodowego kontyngentu UNPROFOR. Gdy chcieli wkroczyć do akcji, stopował ich twardy rozkaz dowódcy: ani kroku dalej, bo oddam pod sąd. Buntowali się, ale słuchali.

Powrót do domu
Gdy Darek wrócił do kraju, zamieszkał u matki w Olkuszu. Handlował elektroniką i słodyczami. Matka mówi dziś, że z tej Jugosławii, z wojny, wrócił zmieniony, pełen zła. Wojna nie dawała o sobie zapomnieć. Darek pił już na misji, by zagłuszyć ból i rozładować stres. W Polsce nie mógł zasnąć bez łyku alkoholu.

Na prośbę najbliższych podjął leczenie, ale żona już nie mogła z nim wytrzymać. Tego, że przebierał się w długie sukmany z kapturem niczym mnich i śpiewał psalmy. Swoje przebieranki Darek obracał żart, ale żona nie uwierzyła.

Założył zeszyt, w którym odciskał pieczątki. Były tam wymyślone przez niego tytuły: imperator, prezes biura, pretor. Napisał tekst, który zatytułował "Dekret Imperatora Pacyfiku Dariusza II Ryszarda".

Jakby marzył o posiadaniu olbrzymiej mocy, którą można zmieniać świat na taki bez wojen. Niewidzialna siła ciągnęła do miejsc, w których przeżył traumę. Zaczął znikać z domu i raz ocknął się w Wiedniu, stolicy Austrii. Stwierdził, że ma w kieszeni bilet kolejowy do Zagrzebia w Jugosławii. Nie pojechał, zawrócił, znów był w Polsce. Tu czekał go pozew rozwodowy, więc wyprowadził się z domu. Spał w aucie, w lesie. Poznał Krzyśka.

Znajomy z wojennej misji
Krzysztof K. z Bukowna pod Olkuszem znalazł wspólny język z Darkiem, bo też był na misji w Jugosławii, tylko później, bo z kontyngentem sił IFOR w okolicy Sarajewa. Jako snajper miał dużo roboty, ale nie chciał o tym opowiadać. Z Darkiem jakoś się dogadywali, jak to weterani wojny.

Darek zamieszkał u Krzyśka i dołączył do nich Irek Niewiara. Na wojnie nie był, ale znał się na historii II wojny światowej. Na tym tle się spierał z weteranami.

Krzysiek najlepiej rozumiał Darka, który jako 20-latek trafił do armii na Śląsku, a potem do Jugosławii. Tam jeździł na akcje, gdzie widział pacyfikowane wsie i jak obozy uchodźców były ostrzeliwane i obrzucane granatami. Okrucieństwo Serbów, którzy zabijali małe dzieci, bo uważali, że jak dorosną, będą ich wrogami. Darek przeżywał okropności wojny.

Choć wyjechał na misję z jednostki z Żagania to czuł się komandosem, bo 17 miesięcy z nimi na co dzień służył. Z komandosami Czerwonych Beretów z Krakowa, Bielska i Lublińca.

Tragiczny wieczór
Krzysiek, Irek i Darek żyli jak w trzyosobowej komunie.Razem sprzątali, dzielili się obowiązkami. Gdy dowiedzieli się, że zmarł ich dobry kolega, postanowili zrobić stypę.

21 maja 2013 r. kupili 4 butelki wódki. Zjedli kolację, pili bez awantur i wyzwisk. Irek usnął, a Krzysiek i Darek wspominali udział w misjach. Rozmowa obudziła Irka, który zaczął dogryzać weteranom.

Wyśmiewał się z ich dokonań "komandosów", nie pierwszy raz zresztą. Nie reagował na zwracaną mu uwagę.

- Jesteście dupy, ch..., a nie komandosy - wyrwało mu się. Słowa zdenerwowały Darka. Coś w nim pękło. Wziął ze stołu nóż o długości 24 cm i podszedł do Irka, bo chciał go postraszyć.

- Jak chcesz, to jak pokażę ci, kto tu jest komandosem - powiedział i przyłożył koledze ostrze do szyi. Irek leżał na wersalce, złapał nóż obiema rękami i zaczął się siłować z Darkiem. Nóż przesuwał się to w jedną, to w drugą stronę. Mimo że Irek leżał, to zaczął zyskiwać przewagę. Był wyższy, tęższy i silniejszy. Darek wiedział, że przegrywa i wtedy naparł całym ciałem na Irka. Wbił mu nóż w okolice żuchwy.

Poczuł, że Irek słabnie, wtedy wyjął nóż z rany, zadał kolejne ciosy w szyję, a potem w klatkę piersiową. Darek się wystraszył tego, co zrobił, i razem z Krzyśkiem zaczęli ratować rannego. Za późno. Irek zmarł.

Biegli od stresu bojowego
Ma ponadprzeciętną inteligencję oraz skłonność do działań impulsywnych. Tak biegli opisali Darka. Nie bez znaczenia było też to, że przez lata nadużywał alkoholu. To skrzywiło jego psychikę.

Jej mroczne zakamarki były przedmiotem badania dwóch zespołów biegłych. Pierwszy orzekł, że Darek był poczytalny. Drugi był nieco innego zdania. Specjaliści z Wojskowego Instytutu Medycznego, Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego Centralnego Szpitala Klinicznego MON uznali, że zabił w momencie tzw. krótkiego spięcia w psychice. Jak w elektryce. Zaiskrzyło, coś nie zadziało prawidłowo i wtedy postanowił zabić, bo miał ograniczone możliwości samokontroli zachowania. Niczym cyborg, w którego instalacji coś się przepaliło, a jest zaprogramowany do walki.

Psychiatrzy zauważyli, że w przypadku Darka doszło do "krótkiego spięcia" w psychice po słowach Irka godzących, jak to opisali, w "jądro, wokół którego było zbudowane jego poczucie wartości".

Chodziło o to, że gdy weteran z wojny usłyszał słowa laika, że jest ch..., a nie komandosem to nastąpiło w jego zaburzonej przez misję na wojnie psychice takie spiętrzenie gniewu, że musiał zareagować. Gdy jeszcze doszło do siłowania się z nożem, to zrodził się w nim zamiar zabójstwa.

- Myślałem, że jak przegram to nie będzie wesoło - powie potem na przesłuchaniu. I nie miał na myśli strachu o życie, ale naruszenie systemu wartości. Chciał i musiał zabić, by udowodnić, że ma umiejętności żołnierza. A to właśnie Irek kwestionował wyśmiewając się, że nie jest żadnym komandosem.

Zdaniem biegłych Darek oceniał się jako zasłużonego żołnierza. To poczucie bycia "komandosem" stanowiło centralny punkt jego osobowości. Prawdopodobnie, zaznaczyli biegli, to było jego jedyne udane dokonanie życiowe i stanowiło fundament jego wartości.

Słowa kolegi odebrał jako kwestionowanie cech męskości, odwagi, sprawności fizycznej, dlatego urażony postanowił zabić. Miał nabytą w treningu umiejętność walki wręcz i na skutek spiętrzenia gniewu pokazał Irkowi, że faktycznie ma umiejętności komandosa. Dlatego zabił.

Wyrok złagodzony
Sąd zgodził się, że Dariusz O. kierował się zamiarem nagłym i działał pod wpływem wzburzenia na skutek prowokacji Irka. Na sali rozpraw Darek przyznał się do winy, ale mówił, że nie chciał zabić Irka.

- Zabiłem nieumyślnie. Karą dla mnie jest to, że muszę żyć z tym piętnem. Tak jak karą jest i to, że podczas misji w Jugosławii nic nie zrobiłem, gdy ginęli niewinni ludzie - nie krył.

Sąd Okręgowy w Krakowie z uwagi na defekt psychiki nadzwyczajnie złagodził mu karę i wymierzył 6 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny.

Dariusz O. Służył w jednostce wojskowej wojsk zmechanizowanych w Żaganiu. Był w kompanii ochrony i regulacji ruchu. Potem po szkoleniu desantowym w Opolu znalazł się na ochotnika w utworzonej dwa miesiące wcześniej jednostce UNPROFOR i od kwietnia 1992 r. był na misji pokojowej w Bośni i Hercegowinie, w okolicy Bihaca. Typowa misja liniowa. Brał udział w patrolach, był dowódcą check pointu, czyli kontroli pojazdów. Typowa misja liniowa, która dla niego trwała 17 miesięcy. W tamtym czasie zginęło w Jugosławii siedmiu polskich żołnierzy, w tym kolega Darka szeregowy Dariusz Sorokopas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska