
Jak twierdzą świadkowie zdarzenia, kot od czwartku miauczał na balkonie jednego z mieszkań na Ruczaju. To właśnie oni skontaktowali się ze strażnikami , prosząc o pomoc.
- W mieszkaniu lokatorów nie było, dlatego próbowaliśmy się dostać do zwierzęcia z innego balkonu, ale że okazało się to zbyt ryzykowne, wycofaliśmy się z tego pomysłu i wezwaliśmy na miejsce strażaków. Ekipa PSP odłowiła kota, by ostatecznie przekazać go pod opiekę pracowników KTOZ-u - podkreślali strażnicy miejscy.

Podobno ten puszystonogi zwierzak występuje w Ameryce Południowej, ale tym razem wystąpił o dwudziestej pierwszej czterdzieści osiem przed klatką schodową jednego z bloków na Wysłouchów.
Niezwykle skuteczna w ujarzmieniu dzikiego zwierzęcia okazała się zgłaszająca, która, nim strażnicy przyjechali na miejsce, przykryła pająka miską.

Ta sytuacja miała miejsce na os. Centrum E . Gdy strażnicy dojechali na miejsce okazało się, że mają do czynienia z pytonem królewskim, który leniwie zmierza w stronę bloku.
- Ten mało zrywny sposób bycia w sumie był nam na rękę, bo dzięki temu bez problemu zabezpieczyliśmy go przed dostępem osób postronnych. Później zadzwoniliśmy do pobliskiego sklepu zoologicznego w nadziei, że ,,królewski gad” może pochodzić stamtąd. Niestety trop był zły, ale za to pracownik bardzo dobry. Wziął bowiem węża do sklepu i obiecał, że się nim zajmie do czasu odbioru przez powiadomionych o zdarzeniu specjalistów - podkreślają strażnicy.

Na początku sierpnia strażnicy dostali zgłoszenie, że w okolicy przystanku ,,Teatr Bagatela" leży półnagi mężczyzna. Na miejscu zastali śpiącego na zieleńcu młodego chłopaka, rozebranego od pasa w dół. Gdy podeszliśmy bliżej, szybko zorientowali się, co jest powodem jego niedyspozycji. Chłopak nie był w stanie wstać o własnych siłach, mówił bełkotliwie, a z jego ust wydobywała się dobrze znana z wcześniejszych interwencji woń.
Po przewiezieniu go do MCPU i sprawdzeniu danych okazało się, że jest obcokrajowcem i nie ma 18 lat.