https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Goprowcy uratowali turystów z Krakowa

Paweł Szeliga
Po sześciu godzinach poszukiwań ratownikom Krynickiej i Podhalańskiej Grupy GOPR udało się odnaleźć dwójkę turystów z Krakowa zaginionych w rejonie Przehyby.

W czwartek o godz. 16.30 do goprowców ze Szczawnicy zatelefonował 50-letni krakowianin. Był wyczerpany przedzieraniem się przez śnieżne zaspy do schroniska na Przehybie. Chwilę później do ratowników z Krynicy-Zdroju zadzwoniła 23-letnia studentka, która natknęła się na wyczerpanego turystę. Także prosiła o pomoc, gdyż nie miała sił iść dalej. Była w lepszej formie od 50-latka. Dała mu tzw. pakiety rozgrzewające i rozpaliła ognisko.

Ze Szczawnicy w stronę Przehyby wyruszyło ośmiu ratowników. W tym czasie 15 krynickich goprowców dojechało do Gabonia. Stamtąd dotarli skuterami śnieżnymi na Przehybę, skąd zeszli do przemarzniętych turystów. Okazało się, że byli zaledwie 100 metrów od schroniska.

- Wszystkie beskidzkie szlaki są pod głębokim śniegiem - ostrzega Michał Słaboń, naczelnik Krynickiej Grupy GOPR. - Zaspy mają przeszło dwa metry wysokości. Stanowczo odradzamy wychodzenie w góry w takich warunkach.

Naczelnik Słaboń podkreśla, że 50-letni krakowianin nie poradził sobie na szlaku, choć był dobrze przygotowany do wędrówki. Miał z sobą m.in. rakiety śnieżne do chodzenia, ale na nie-wiele się zdały.

Dwójkę turystów zwieziono do Szczawnicy. Tam 50-latkiem zaopiekowała się załoga karetki. Studentka nie wymagała pomocy lekarskiej.

To druga w tym roku akcja ratunkowa krynickich goprowców. W styczniu zabierali ze szlaku 12-osobową grupę nastolatków, którzy zagubili się w drodze z Jaworzyny na Łabowską Halę.

Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]


Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
M.
ten przypadek dotyczyl malzenstwa doswiadczonych taternikow-podchodzili w zamiec do piątki,odzucili po drodze plecaki i narty i w koncu osłabli i zamarzli.kto w schronisku w zamieci uslyszy jakies krzyki?puknij sie w czolo!
m
marek popiela
Jakby byli 50 metrow od schroniska to wystarczylo by pomachac i zawolac i zaraz by po nich wyszli i wprowadzili. Nawet przed wojna i za komuny by tak zrobili.
Najwazniejsze jest zeby nie isc w gory pijanym bo jak sie popije a pozniej idzie to sie krenci w kolko i sie latwo zgubic.
m
marek popiela
O co chodzi w tym artykule, przeciez GOPRowcy wykonywali swoja prace i wykonalli to co powinni czyli znalezli zagubionych i udzielili im pomocy. Czy juz do tego dochodzi ze GK pisze artukuly o dobrze wykonanej pracy bo tak rzadko sie to zdarza i jest to ewenementem godnym pisma? Jezeli tak to nalezaloby tez napisac o kucharzu ktory dobrze ugotowal zupe, kierowcy MPK ktory jezdzil caly dzien bez wypadku czy tez strazniku Strazy Miejskiej ktory pelnil sluzbe caly dzien i nawet kielicha nie wypil.
G
Gość
ja w beskidzie sądeckim też miałem problemy (zimą) na hali barnowskiej...zmierzam tylko do tego ze jesli warunki są jakie są ,jest zima i kupa śniegu(a to akurat łatwo skontrolować nie ruszając się z domu) to trzeba się zastanowić czy ryzykować po raz pierwszy zimowe podejscie.no przecież rtóżnie może być-złe oznakowanie+mgła=samobójstwo....z dukli idac głównym beskidzkim na zachód o mało co nie zgubiłem się jesienia(nie bylo widocznej sciezki-szlak kluczyl miedzy drzewkami,bylo dosc duzo lisci,znaki czasem zbyt rzadko namalowane)-zimą na 100 % nie znalazlbym drogi...zielonym ze szczawnicy idzie się latem jakieś 3.5 godziny-a zimą to jedna wielka zagadka.sam słyszałm o luidziach ktorzy w tatrach spod schroniska na chochołowskiej na grzesia wychodzili 8 godzin torując na zmianę-nie wiem czy chodzisz po górach czy nie-szlak jest banalny...pozdrawiam :)
f
foksmolder
50-latek i kobieta, śnieg powyżej pasa, skrajne wyczerpanie, nie wiadomo jakie warunki pogodowe, telefon o godz 16:30 - może nie oceniaj jak naoczny świadek? i dzięki za minusa :) już nie polemizuję, bo znam tyle faktów co w tym artykule, a w większości takich przypadków nijak się ma treść do rzeczywistości. pozdrawiam
M
M.
znane byly przypadki ze ludzie zamarzali 50 m od drzwi (np pod schroniskiem 5 stawow kilkadziesiat lat temu).100 m zima moze byc rownoznaczne z godzina marszu-cos na tene temat wiem z autopsji.chodzi mi tylko o to ze ewidentnie nie znali szlaku-gdyby znali zorientowaliby sie gdzie sa na podstawie zmiany kierunku szlaku.poza tym idac ze szczawnicy _(obojetnie czy niebieskim czy zielonym) schroniska nie widac nawet przy dobrej widocznosci bo zaslaniaja go drzewa.budynek ukazuje sie dopiero jak miniesz przekaznik tv...
f
foksmolder
przy takiej ilości śniegu i słabej widoczności mogli stracić rozeznanie, do tego doszło wyczerpanie brnięciem w śniegu, któremu w takich warunkach bliżej do pływania niż chodzenia. Tylko 100 metrów? "Tylko" 100 metrów można dreptać nawet godzinę, byle w dobrym kierunku.
M
M.
to znaczy ze kompletnie nie znali szlaku albo nie mieli mapy-przeciez tam stykaja sie juz szlaki zielony i niebieski,jest charakterystyczny skret o 90 stopni w lewo,za jakies 15 min w prawo na szose do schroniska,moglo byc tez widac wieze telewizyjna(chyba ze byla mgla)....od styku szlaków do schroniska jest ok 20 minut latem...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska