Mamy XXI wiek, a z nami postępuje się jak w najgorszym okresie stalinizmu - uważają górale z zakopiańskiej Gubałówki. Tak mocne słowa to odpowiedź na zamiar władz Zakopanego, które znów chcą zmienić plany zagospodarowania przestrzennego dla tego kiedyś popularnego wśród narciarzy wzgórza.
Dokument ma ułatwić budowę na zboczu stoków narciarskich, ale zdaniem właścicieli tamtejszych działek wszystko dzieje się wbrew ich woli.
W poniedziałek przed zakopiańskim urzędem miasta planowany jest wielki protest mieszkańców Gubałówki. Zdaniem organizatorów może w nim uczestniczyć nawet 200 ludzi. - Tylu podpisało się już pod petycją do władz miasta - mówi Elżbieta Zwijacz, mieszkanka góry. Ona i inni żądają w petycji natychmiastowego zaprzestania prac nad zmianą planów dla Gubałówki.
W poniedziałek o godz. 10 radni na komisji będą dyskutować nad taką propozycją spółki Polskie Koleje Górskie, która wnosi o zmianę planu. Dzięki temu będą mogły powstawać na Gubałówce nowe stoki. - Zapytano radnych o zdanie, ale zapomniano nas zapytać, czy się zgadzamy na nowe rozwiązanie - zauważa Elżbieta Zwijacz. I mówi, że górale chyba mają coś do powiedzenia, bo plany dotyczą ich ziemi. Jak dodaje, dotychczas nikt ani jej, ani sąsiadów podpisanych pod petycją nie pytał jednak o możliwość kupna tego terenu lub o jego dzierżawę.
Burmistrz Janusz Majcher, który wniósł projekt zmian na sesję, nie uważa jednak, że zrobił mieszkańcom na złość. - Miasto potrzebuje stoków - mówi samorządowiec. Jego zdaniem Gubałówka to idealne miejsce na ich budowę. Dlatego chce zmienić plan zagospodarowania.
- Ludzie powinni się z tego cieszyć, bo dzięki temu ich działki zyskają na wartości. Tam, gdzie teraz jest łąka lub las i nie można niczego budować, będą mieli tereny inwestycyjne. Po zmianie planu sami będą mogli postawić tam stok nawet bez spółki PKG. Ja już nie wiem, jak mam dotrzeć do tych ludzi - ubolewa.
Pomysł zmiany planu dla Gubałówki wraca jak bumerang. Miesiąc temu radni też mieli o nim dyskutować, ale wówczas (były już) prezes Polskich Kolei Linowych (spółka należy do PKG) Piotr Gosek w dniu sesji napisał do przewodniczącego rady list, w którym prosił o zdjęcie tego punktu z porządku obrad. Gosek tłumaczył wówczas, choć co innego twierdzili jego współpracownicy, że na Gubałówce nic nie może powstać, bo jego firma nie ma zgody na zajęcie terenu od właścicieli działek. Dziś temat wraca.
- Nie wiem, jak radni do niego podejdą. Sprawa będzie na obradach komisji i na sesji 23 października, bo chciał tego burmistrz. Ja zgodnie z prawem nie mogę tego odmówić - mówi Jerzy Zacharko, przewodniczący rady miasta.
Ma wątpliwości, czy można robić coś wbrew ludziom, by uszczęśliwić firmę z Luksemburga (gdzie zarejestrowany jest większościowy właściciel PKG).
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!