Opłata targowa teoretycznie funkcjonuje na terenie Zakopanego. Jednak jej ściągalność w ubiegłych latach była marginalna. Rocznie to ok. 30 tys. zł. Teraz władze miasta upatrują w tej opłacie dużo większe możliwości finansowe. Według szacunków urzędu miasta chodzi nawet o 1,1 mln zł w skali roku. Ok. 30 proc. tej kwoty ma zarobić inkasent.
Ile mają płacić handlarze?
Urząd miasta chce znowelizować przepisy dot. opłaty targowej. Proponowane zmiany mówią o tym, że za sprzedaż „z ziemi, ręki lub kosza” trzeba będzie zapłacić dziennie po 3 zł za zajęcie metra kwadratowego powierzchni pod handel. Z kolei w przypadku straganów, ław, czy budek handlowych stawka ta będzie wyższa o 1 zł – wyniesie 4 zł. Z kolei jeśli ktoś sprzedaje towar z samochodu zapłaci dziennie 22 zł.
W przypadku więc niewielkiego straganu o powierzchni 4 metrów kwadratowych, dzienny koszt wyniesie 16 zł, co w skali miesiąca – zakładając, że sprzedaż odbywa się siedem dni w tygodniu, daje łącznie 496 zł.
Według szacunków urzędników do opodatkowanie jest ok. 500 takich miejsc handlowych, z czego spora część to rejon Gubałówki (183) i obszar pod Wielką Krokwią (53). Znajdujące się tam budy są zdecydowanie większe niż 4 metry kwadratowe.
Na straganiarzy padł blady strach. Bo za chwilę okaże się, że trzeba będzie co miesiąc wyciągnąć z portfela kilkaset złotych. Nie chcą oficjalnie komentować tej decyzji. Nie są jednak zadowoleni.
- Radni od dłuższego czasu apelowali, by opłata targowa była pobierana, żeby z tego tytułu również były dochody do budżetu gminy. Tym bardziej, że wiele bud i straganów nie płaci podatku od nieruchomości, a są zobowiązane do uiszczenia opłaty targowej. A większość się z tego obowiązku nie wywiązywała – mówi Bartłomiej Bryjak, wiceburmistrz Zakopanego.
Opodatkują samowole budowlane
Połowa z punktów, które mają zostać objęte opłatą targową, znajduje się na Gubałówce i pod skocznią. Problem w tym, że w 90 proc. to samowole budowlane. W tym bowiem obszarze plany zagospodarowania przestrzennego nie dopuszczają tego typu zabudowy. Mimo to stragany i lokale gastronomiczne – niektóre nawet dwupiętrowe – funkcjonują od lat. Z tego też powodu właściciele tych budynków nie odprowadzają do urzędu gminy podatku od nieruchomości.
- Jest to niesprawiedliwe. Ludzi ci zarabiają pieniądze tak samo jak legalnie działające sklepy, czy restauracje, a nie płacą nic. Tymczasem wszyscy inni muszą ponosić ten ciężar – mówi pani Anna, pracowniczka sklepu na Krupówkach.
- My legalności ich postawienia nie możemy badać, od tego jest nadzór budowlany. Nie płacą jednak podatku od nieruchomości, ale zobowiązane są uiszczać opłatę targową i chcemy w końcu zacząć egzekwować te przepisy – dodaje Bartłomiej Bryjak. – Każdy z nas płaci podatki, ma w ten sposób swój udział w funkcjonowanie miasta. I właściciele straganów powinni również ponosić ten ciężar.
Przepisy na razie zawieszone
Urząd miasta wybrał inkasenta do pobierania opłat – byłego policjanta z Rabki-Zdrój. Postać ta nie spodobała się radnym. Okazuje się bowiem, że ten pan – o czym informował portal podhale24.pl, ma na swoim koncie wyrok za spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Sąd uznał go za winnego, ale umorzył sprawę na okres dwóch lat próby. To więc oznacza, że wyrok nie jest prawomocny.
Nowe przepisy dot. opłaty targowej i samego inkasenta nie weszły jeszcze w życie. Projekt uchwały został zdjęty z porządku czwartkowej sesji rady miasta. Urzędnicy i radni chcą nam jej kształtem jeszcze popracować.
