Wniosek o rejestrację jagnięciny trafił do Brukseli po trzech latach walk i sporów górali. W pierwszym etapie o mało nie poszły w ruch ciupagi, a jednak góralom udało się wreszcie porozumieć. Od początku obu wnioskodawcom, czyli Regionalnemu Związkowi Owiec i Kóz w Nowym Targu oraz Spółdzielni "Gazdowie" z Leśnicy, nie było po drodze. Gdy jeden z nich składał wstępny wniosek w Ministerstwie Rolnictwa, drugi oprotestowywał go.
Morawczyna: pijany syn ugodził ojca nożem w brzuch
Teraz sprawą zajmie się Komisja Europejska. - Zgodnie z przepisami unijnymi, ocena wniosku nie powinna trwać dłużej niż rok, ale z praktyki wiem, że niektóre sprawy są zamykane po dłuższym czasie - wyjaśnia Dariusz Goszczyński, dyrektor biura oznaczeń geograficznych i promocji w Ministerstwei Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Najważniejsze jednak, że wnioskodawcom udało się dogadać. To było niezbędne, żeby wniosek trafił do Brukseli, by jagnięcinę w ogóle zarejestrować.
Głównym powodem nieporozumienia pomiędzy RZHOiK a Kazimierzem Furczoniem, bacą ze spółdzielni "Gazdowie", było określenie zasięgu występowania. Ostatecznie ustalono, że nazwa chroniona dla jagniąt podhalańskich będzie obowiązywać na tzw. szlaku oscypkowym. - Udało się nam wreszcie dogadać. Wkrótce Podhale stanie się takim miejscem w Polsce, gdzie będzie najwięcej produktów regionalnych z chronioną nazwą - mówi Jan Janczy, dyrektor RZHOiK. - Oznacza to dla górali jedno: że nikt z Podlasia ani Wybrzeża nie będzie mógł sprzedawać młodych owiec jako jagnięciny podhalańskiej.
Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Najciekawsze świąteczne prezenty, wigilijne przepisy, pomysły na sylwestra - wszystko w serwisie świątecznym**swieta24.pl**.