Zaczyna się od progu, bo zaraz po jego przekroczeniu w oko rzuca się wełniany zielony dywan. Na nim duże biurko, na oko z przełomu XIX i XX wieku. Obok niego - secesyjny fotel pokryty żółtym obiciem w paski. Kilka kroków dalej podróżny kufer, a na nim charakterystyczne okrągłe pudełko na kapelusz. Kolejne kroki i znowu zmiana - na odmianę czerwony dywan, na nim okrągły stolik kawowy, dwa krzesła.
Obraz z miedzianej płytki i kilku ważnych pierwiastków
Tych fotografii nie znajdziecie nigdzie indziej - przekonywał Zdzisław Tohl, dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach. I miał rację. Gorlice sprzed stu i więcej lat zatrzymane w kadrze. Nie cyfrowym, nie „zrobionym” przez komputer, ale wykonanym m.in. techniką dagerotypu.
- Materiałem światłoczułym była warstwa jodku srebra, którą pokryta była wypolerowana miedziana płytka - wyjaśniał Janusz Sepioł, gorliczanin, który został swoistym przyczynkiem do powstania wystawy.
Po naświetleniu obraz wywoływany był w oparach rtęci.
Zdjęcia miały dużą rozdzielczość, a więc całe bogactwo szczegółów. Mankamentem było to, że powierzchnia takiej płytki była bardzo wrażliwa na dotyk, więc dla zabezpieczenia umieszczano je w specjalnym, szklanym etui.
Znaleziona na strychu historia miasta i rodziny
Na ścianach oficyny jest osiemdziesiąt fotografii, które powstały technikami, o których dzisiaj wiedzą tylko koneserzy fotografii. Skąd się wzięły? Jak to bywa przy takich okazjach, z przypadku. I doskonale sprawdza się tu stwierdzenie, że sami czasem nie wiemy, co się kryje na zakurzonym i zapomnianym domowym strychu. Zwłaszcza gdy dom ów, ma adres Jagiełły 8. Tam bowiem mieszkał nie kto inny jak Edward Tarczyński, gorlicki adwokat, syn Feliksa Tarczyńskiego, aptekarza i burmistrza Gorlic, dziadek Janusza Sepioła. - Gdyby nie zmusiły mnie do tego okoliczności, nie poszedłbym na strych i zaczął porządkować, te wszystkie fotograficzne rarytasy pewnie leżałyby tam do dzisiaj - opowiadał Janusz Sepioł.
Edward Tarczyński przygodę z fotografią zaczął od wspomnianego wcześniej dagerotypu, dosyć naturalnie przeszedł przez szklane płytki, by w latach trzydziestych minionego wieku stać się mistrzem fotografii. Wtedy używał już celuloidowych klisz.
- Na pierwszych fotografiach dominuje rodzina. W ten sposób dziadek doskonalił sztukę - mówił Sepioł. - Większość sportretowanych w ten sposób osób została rozpoznana, ale wiele jest takich, których tożsamości nie udało nam się ustalić - dodaje.
Im lepsze były efekty fotograficznych starań Tarczyńskiego, tym bogatszy był zbiór rodzinnych zdjęć. Ujmująca jest fotografia dziecka w stylowym wózku czy eleganckiego samochodu z epoki zaparkowanego przy budynku Sokoła, przy lewym krawężniku.
- Z opowiadań wiem, że w czasie II wojny światowej zbiory w zasadzie nie były wyciągane na światło dzienne - wspomina jeszcze.
W skrócie
Edward Tarczyński - gorlicki adwokat, pasjonat fotografii, syn Feliksa Tarczyńskiego - aptekarza i burmistrza Gorlic w latach 1911 - 1916. Fotografie jego autorstwa stanowią unikatowy zbiór dokumentujący życie zamożnego, gorlickiego mieszczaństwa, od początku XX wieku do czasów dwudziestolecia międzywojennego, wiernie oddając jego atmosferę. Przedstawiają portrety osób związanych z politycznym i kulturalnym życiem Gorlic, pejzaże galicyjskich miejscowości, architekturę i sceny rodzajowe. Uwieczniają również obraz miasta, kompletnie zrujnowanego przez ostrzał artyleryjski, w czasie I wojny światowej.
Wystawa prezentowana będzie w oficynie dworskiej i foyer kasztelu do 24 września
- Małopolskie Wianki w skansenie w Szymbarku
- Gorlice. Bobowa ma nową atrakcję, park edukacyjny
- Na Joannę Niemiec, projektantkę z Gorlic czeka Paryż!
- Dzisiaj o godz. 20 w TVN premiera MasterChef w pałacu Długoszów
- Koncert na Przystanku Szymbark na 20-lecie powiatu
- Stróżowianie przywitali prymicjanta - rodaka na granicy wsi
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura
