Te ponad dwa hektary terenu, świetnie zakamuflowanego pomiędzy drzewami i krzakami polecają sobie na internetowych forach wszelkiej maści eksploratorzy opuszczonych fabryk. W internecie można znaleźć zdjęcia z wypraw na teren zakładu. Ba, poszperawszy, natrafiliśmy nawet na ślubny pakiet zdjęć z tego miejsca! Plus – jeśli można tak w ogóle określić sytuację – jest taki, iż owi maniacy „zwiedzania” mają na tyle rozsądku, że nie pchają się na niezabezpieczone konstrukcje, bo życie im miłe. Gorzej z innymi bywalcami, szczególnie tymi, pod wypływem alkoholu. Kończą marnie. Schemat jest podobny – kumple od popijawy zgłaszają ratownikom, że kompan nie rusza się albo na martwe już ciało trafia dzielnicowy.
Industrialny zmierzch na ponad dwóch hektarach
Cegielnia za dnia wygląda mało przyjaźnie, w nocy tym bardziej. Niby są jakieś ogrodzenia, bramka nawet, ale nie trzeba być herosem, by dostać się do środka. Zakład zaprzestał produkcji w 2003 roku, a niedługo później zaczęły się kłopoty. Na początek ze złomiarzami, którzy próbowali uszczknąć co nieco na swoje potrzeby. Później sprowadzili się drobni pijaczkowie.
- Wydaliśmy nakaz zabezpieczenia terenu – poinformował nas Aleksander Górski, szef Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Gorlicach.
Właściciel ma kilka możliwości.
- Skuteczne ogrodzenie albo zadeskowanie okien tak, by nie było dostępu do wnętrza budynku dla osób postronnych – wylicza. - By przymusić go do działania, możemy nałożyć grzywnę do 10 tysięcy złotych. Jeśli to nie pomoże, w grę wchodzi wykonanie zastępcze, a później egzekucja należności z – dodaje.
Miejsce jest ustronne. Kusi więc przede wszystkim amatorów taniego alkoholu. I bywa, że staje się grobem. Ostatnio, niespełna dwa tygodnie temu, na martwego człowieka natknął się dzielnicowy, który patrolował teren.
- Wiadomo, że zmarły to 57-latek. Oględziny wykluczyły działania osób trzecich, ale ciało zostało zabezpieczone do sekcji – relacjonował nam Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
Patrole mundurowych to w tym miejscu dosyć częsty widok.
- Zgłoszeń od mieszkańców nie ma, bo wokół nie ma w zasadzie domów – dodaje Szczepanek. - Patrole są natomiast rutynowe z racji tego, że robi się coraz chłodniej, więc wiele osób szuka tam schronienia – dodaje.
To, o czym mówi rzecznik nie wynika bynajmniej, że bezdomni, nie mają się gdzie podziać. Od lat w mieście działa ogrzewalnia. Na razie w budynku Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, ale lada chwila zostanie przeniesiona na teren MPGK przy ulicy 11 Listopada. Niemal pod okna komend policji i straży pożarnej. Przeprowadzka to wynik sposobu bycia korzystających z tego miejsca, który skutkował koniecznością częstych tam interwencji. Nie bez znaczenia były wnioski bliższych i dalszych sąsiadów ogrzewalni do radnego Adama Piechowicza.
- Powinniśmy zastanowić się nad stworzeniem innego miejsca, gdzie można byłoby tych ludzi przesunąć – sugerował wspomniany. - Mam sugestie od mieszkańców, którzy mają dosyć trudnego sąsiedztwa – argumentował.
Bywalcy ogrzewalni to niestety także bywalcy cegielni. I jak na razie, ani z jednym, ani z drugim nikomu nie udało się uporać.
- Problem z opuszczonym, zakładem jest znany i bez wątpienia wpływa na wizerunek miasta, ale samorząd nie ma narzędzi, by móc temu przeciwdziałać – komentuje z kolei Robert Ryndak, przewodniczący Rady Miasta.
Niegdyś nowoczesna chluba miasta
Mniej więcej trzy lata temu w serwisach z nieruchomościami pojawiła się oferta sprzedaży całej tej nieruchomości. Cena – pięć milionów złotych. Ogłoszenie jest już nieaktualne. I bynajmniej nie z powodu, że znalazł się kupiec, bo raczej nikt nie zdecydowałby się wydać sporej przecież sumy i nic tam nie robić. Co ciekawe, gdy poszperać w sieci, wciąż można natknąć się na dane adresowe firmy - 11 listopada 35. Jest też numer telefonu.
- Pamiętam, że od strony ulicy 11 Listopada mieściły się biura, a zakupione pustaki były wydawane od strony ulicy Korczaka – opowiada nam jeden z mieszkańców. - W latach osiemdziesiątych zakład specjalizował się w produkcji tak zwanych pustaków modularnych, stosowanych najczęściej przy stawianiu ścianek działowych. Jak na ówczesne czasy, to była nowoczesna cegielnia. Produkty zamawiało się z rocznym wyprzedzeniem – wspomina.
