Charakterystyczny zapach wzbudził niepokój, bo w końcu w tym samym miejscu mieszka wiele osób. Nie wahali się, bo zawsze lepiej, żeby sprawą zajęli się fachowcy, niż stać i domyślać się, co może się dziać. Tym bardziej że próbowali się skontaktować z lokatorką mieszkania. Wszystko na nic. Wiadomo było, że kobieta ma kłopoty ze słuchem. O wydarzeniach poinformowali więc jej córkę, która była w drodze.
Straż, która dotarła na miejsce, natychmiast sprawdziła poziom gazu. Mierniki nie wykazały, by stężenie mogło grozić wybuchem, ale na nowo podjęta zastała próba kontaktu ze wspomnianą mieszkanką. W końcu się udało. Tyle tylko, że kobieta nie chciała otworzyć drzwi. Tłumaczyła, że bliscy zabronili jej to robić wobec obcych.
- Zapewniła również, że dobrze się czuje, nic jej nie dolega. Jakoś udało się ją przekonać do otwarcia mieszkania - relacjonuje Dariusz Surmacz, oficer prasowy KP PSP w Gorlicach.
Okazało się, że upór był słuszny - z palnika kuchenki ulatniał się gaz. Wprawdzie upływ był niewielki, ale jednak z gazem nie ma żartów. Mieszkanie zostało przewietrzone, dokładnie sprawdzone, a mieszkanka pouczona.
