Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Orkiestra dała naszemu zakładowi opiekuńczemu sprzęt za 100 tys. zł

Halina Gajda
Halina Gajda
Kazimiera Szurek, opiekun medyczny, ze sprzętem podarowanym przez WOŚP, ssakiem  chirurgicznym
Kazimiera Szurek, opiekun medyczny, ze sprzętem podarowanym przez WOŚP, ssakiem chirurgicznym Halina Gajda
Marian Świerz, dyrektor szpitala, o medycznych urządzeniach mówi, że są do pozazdroszczenia. Szpital zamierza starać się o kolejny sprzęt, tym bardziej że ten finał WOŚP dedykowany jest seniorom.

Słyszę nieraz, że Zakład Opiekuńczo-Leczniczy to umieralnia, ostatnia droga. Ja mówię, że ZOL to przede wszystkim życie...

Barbara Wojnar, szefowa ZOL-u, w swoim niewielkim gabinecie ma mnóstwo bibelotów. Żadnej chińszczyzny. W zasadzie wszystko wyszło spod ręki personelu oddziału. To dla pacjentów, aby im było milej, domowo i przyjaźnie. - Jak mawiał Mały Książę, wszystkie drogi prowadzą do ludzi - mówi z powagą kierowniczka.

Kilka cennych sztuk, za sto tysięcy złotych

Dzisiaj ZOL ma blisko 40 podopiecznych. Choć przykuci do łóżek, to pogodzeni z losem. Śmieją się, zagadują. Nie ma atmosfery oczekiwania na śmierć. Tu się walczy. O życie. Takie zwyczajne. Niedawno zakład dostał sprzęt medyczny od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ktoś powie: kilka sztuk.

- Tyle że gdybyśmy chcieli kupić tych „kilka sztuk”, to w szpitalnym budżecie musiałoby się znaleźć minimum sto tysięcy złotych - wylicza Barbara Wojnar. - I to licząc po cenach promocyjnych - dodaje z uśmiechem.

Stworzyć zakład opiekuńczo-leczniczy, to trochę tak jakby inwestować w niepewne. Z jednej strony świadomość potrzeby: przecież wszyscy grzmią o starzejącym się społeczeństwie, z drugiej: koszty utrzymania mogą wprawić w drżenie niejedno dyrektorskie serce. Wprawdzie pobyt jest odpłatny - pobierane jest 70 procent dochodu pacjenta, to opieka nad nim ma charakter długoterminowy, a w przypadku ZOL-u bywa, że liczy się w miesiącach, a nawet latach. Najogólniej mówiąc, trafiają tutaj pacjenci wymagający całodobowego leczenia, rehabilitacji. Zakład ma swoją specyfikę - nie słychać tutaj pikania respiratorów, za to na przykład słychać szum pompowanych materaców przeciwodleżynowych. Z puli WOŚP przyjechały dwa. Koszt jednego, dla zwykłego klienta, to nawet 11 tysięcy złotych!

- Owszem, można go kupić za kilkaset złotych, tyle że nie będzie spełniał swojego zadania tak, jak byśmy chcieli - mówi Barbara Wojnar. - Te, które dostaliśmy, to takie mercedesy pośród maluchów - chwali się.

Po cichu dodaje, że materacowych cudeniek przydałoby się kilka razy więcej. Bo pacjenci to niemal w stu procentach osoby unieruchomione przez chorobę. Odleżyny u takich robią się błyskawicznie. Podarowane przez WOŚP są jak małe komputery - czymś na podobieństwo pilota ustawia się na przykład stopień napompowania, położenia, dostosowuje do potrzeb najbardziej narażonych na wspomniane odleżyny miejsc.

Materace to jeszcze i tak nic. Hitem jest mobilny podnośnik i fotel kąpielowy. Też dary od WOŚP. - Z pomocą tego pierwszego można przetransportowywać nawet sparaliżowanych pacjentów. Są w nim jak w kokonie - nie ma niebezpieczeństwa, że spadną, uderzą się. Fotel kąpielowy to też cudo techniki - choć wygląda jak kilka skręconych ze sobą rurek z kawałkiem siedzenia, to jest całkowicie mobilny, sterowany. Można go rozłożyć na płasko, ustawić do pozycji półsiedzącej o każdym kącie nachylenia - tłumaczy.

Szpitalna wigilia też zobowiązuje

W słowach kierowniczki, że ZOL to życie, jest wiele prawdy. To da się wyczuć już od progu. W powietrzu unosi się charakterystyczny zapach... płynu fryzjerskiego. Jedna z pacjentek właśnie miała robioną trwałą ondulację.

- Nie, nie mamy stylisty w załodze - śmieje się Barbara Wojnar.

- To sprawka bliskich jednej z pacjentek. Kiedyś prawie każda porządna gospodyni robiła sobie na święta trwałą, a my w przyszłym tygodniu mamy wigilię, na którą zapraszamy wielu gości. Kobiety zawsze chcą ładnie wyglądać - dodaje z uśmiechem.

Milczała dwa lata, ale jak przemówiła...

Opieka w ZOL to nie tylko zabiegi, rehabilitacja, konsultacje medyczne, ale też... mówienie. Gwar prowadzonych rozmów, słów kierowanych bezpośrednio do pacjentów, dźwięk audycji radiowych i telewizyjnych, to przecież bodźce - stwierdza kierowniczka.

Miała niedawno w ZOL panią Danusię, 70 plus. Z głębokim alzheimerem. Od miesięcy nie wypowiedziała żadnego słowa. W lepszej części życia była krawcową, więc gdy siedziała, dostawała ręcznik. Zwijała go i rozwijała. Zawsze równiutko, precyzyjnie, ale cały czas milczała. I tak przez półtora roku.

- Cały ten czas mówiliśmy do niej, choć nigdy nie odpowiadała - wspomina Barbara Wojnar.

Któregoś dnia do pokoju pani Danuty weszła salowa. Stanęła na jakimś taborecie i zaczęła myć okna. - Nagle usłyszała za swoimi plecami: „spadniesz” - opowiada dalej.

Salowa rzeczywiście omal nie spadła, nie mogła się przecież spodziewać, że milcząca od miesięcy kobieta przemówi. Okazało się, że w głowie, wydawać by się mogło, że neurologicznie spustoszonej, coś się jednak dobrego dzieje, nie wszystkie neurony poddały się chorobie. Czy to sukces? Dla niej na pewno wielki. Tak samo, jak dla personelu.

- Mieliśmy też pana Mieczysława. Był grubo po pięćdziesiątce, trafił do nas z porażeniem czterokończynowym, spowodowanym wypadkiem. Lekarze powiedzieli mu, że ma dziesięć procent szans, by kiedykolwiek stanąć na nogach - przypomina.

Niespełna sześćdziesięciolatek był za młody, żeby położyć się na stałe. Wziął się za siebie z taką samą siłą co personel. Trzy miesiące później odjechał do domu. - Jako pasażer na motorze prowadzonym przez brata - dodaje z uśmiechem. - Aha, na ten motor wsiadł sam - uzupełnia.

Do ZOL z mniej niż czterdziestoma punktami

Narzędziem do oceny stanu zdrowia, jednocześnie kwalifikującym do pobytu w zakładzie, jest skala Barthel.

W stupunktowej pod uwagę bierze się samodzielność przy jedzeniu, ubieraniu się, myciu, fizjologię. Obrazując dalej: uzyskanie od 80 do 100 punktów oznacza, że chory przy niewielkiej pomocy może funkcjonować sam. Im mniej punktów, tym większa zależność od opiekunów. Uzyskanie 40 i mniej punktów kwalifikuje do umieszczenia w zakładzie opiekuńczym. Nasz ZOL jest przeznaczony dla pacjentów powyżej 18. roku życia.

- Najmłodszy pacjent, który był naszym pensjonariuszem, to 24-latek, najstarszy miał 102 lata. Wciąż jest z nami - wylicza kierowniczka.

Marian Świerz, dyrektor szpitala, o orkiestrowym sprzęcie mówi w dwóch słowach: wybitnej jakości. - Nie byłoby łatwo znaleźć w szpitalnym budżecie pieniędzy na taki - przyznaje szczerze.

Wnioski - prośby do fundacji Jerzego Owsiaka szpital wysyła w zasadzie co roku. - I dostajemy. Na różne oddziały. W zależności od głównego motywu dorocznych finałów - dodaje.

ZOL ma dzisiaj 44 łóżka, kontrakt z NFZ opiewa na 24, od stycznia 2017 roku ma wzrosnąć do 34. - Czy jest szansa na więcej? Raczej nie, choć z zapełnieniem tych wolnych nie byłoby problemów - mówi dyrektor.

Lek. Med. Tomasz Płatek, szef gorlickiej geriatrii, o darach z WOŚP mówi też krótko.

- Świetny i bardzo dobrej jakości. Dla nas szczególnie ważny jest ten, który pomaga usprawniać seniorów - podkreśla. Ma już gotową listę życzeń: sprzęt do diagnostyki, holter EKG...

Nowy sprzęt dla ZOL od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Gorlicach trafił następujący sprzęt:

- cztery pompy strzykawkowe - ok. 12 tys. złotych,

- aparat do EKG - ok. 4 tys. złotych,

- dwa materace przeciwodleżynowe - ok. 16 tys. złotych,

- cztery wózki siedzące - ok. 16 tys. złotych,

- dwa ssaki chirurgiczne dwustanowiskowe - ok. 10 tys. złotych,

- podnośnik mobilny - ok. 17 tys. złotych,

- wielofunkcyjny fotel kąpielowy - ok. 12 tys. złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska