To miejsce jest dla mnie naprawdę magiczne - mówi Piotr Piotrowski, fotograf i filmowiec. - Mieszkałem tam kilkanaście miesięcy i zakochałem się w nim. Teraz jestem pewien, że tu każdy się zrelaksuje, pozbędzie stresów, ale też zreperuje zdrowie. Mogę przysiąc, że tu każdy jest po prostu szczęśliwy - dodaje z przekonaniem.
Piotr z takim zaangażowaniem opowiada o w sumie niewielkim zbiorniku wodnym. Zalewie w Klimkówce.
- Może on jest i mały - mówi roześmiany. - Jednak jego potencjał jest przeogromny - dodaje.
Zainteresowanie jeziorem zaczęło się znacznie wcześniej niż czas, gdy Piotr tam zamieszkał. Od dawna już jest fotografem i filmowcem. Przez pewien czas był członkiem zespołu redagującego nieistniejący już lokalny portal internetowy.
- To było właśnie wtedy- opowiada. - Jak teraz przywołuję to w pamięci, to wzbiera we mnie nostalgia. Bardzo często bywaliśmy nad zalewem, jeden z kolegów był wędkarzem i to właśnie on nas tam wyciągał - dopowiada.
Gdy portal przestał działać, w fotograficznym archiwum Piotra były setki zdjęć zalewu i jego otoczenia. Jedno z nich wrzucił na swój prywatny profil na Facebooku.
- To, co się wtedy stało, bardzo mnie zaskoczyło - opowiada. - Pod zdjęciem nie dość, że znalazło się kilkadziesiąt bardzo przychylnych komentarzy, to jeszcze liczba tak zwanych lajków przerosła moje najśmielsze oczekiwania. To było dla mnie motorem napędowym do dalszych działań - dodaje.
Początkowo Piotr założył tylko profil jeziora na portalu społecznościowym. Tam dzielił się swoimi zdjęciami i opowieściami o jeziorze.
- Z czasem zaświtał mi pomysł na portal poświęcony tylko naszemu wspaniałemu akwenowi - opowiada.
W czasie gdy Piotr mieszkał w Klimkówce, poznał bardzo dokładnie całe otoczenie jeziora. Mówi, że mógłby z powodzeniem być przewodnikiem po okolicy. Poznawał nie tylko brzegi jeziora. Zapuszczał się w boczne drogi, przemierzał okoliczne lasy. Poznawał ludzi, słuchał ich opowieści. Plon kilkunastu miesięcy zwiedzania to teraz zawartość strony internetowej. Strona jest żywa, ciągle pojawia się tam coś nowego.
- W czasie jednego z zimowych spacerów natrafiłem tam na coś bardzo ciekawego - opowiada. - Nad brzegiem jeziora podskakiwało kilka osób. W pewnej chwili zrzucili ubrania i wbiegli do wody. Oni radośni, a ja przerażony. Było kilka stopni poniżej zera, woda lodowata - dodaje.
Tak Piotr poznał grupę przyjaciół, morsów z Klimkówki.
- Zacząłem ich podglądać i fotografować - opowiada. - Po kilku spotkaniach pomagałem już w prowadzeniu profilu na portalu społecznościowym. Wrastałem w to środowisko - dopowiada.
Piotr wiele razy był namawiany, by razem z morsami wskoczyć w zimowe nurty jeziora. Jeszcze się na to nie zdecydował, choć jak mówi, ma w planach, może jeszcze nie w tym sezonie, ale przecież świat się jeszcze nie kończy i będzie kolejna zima, a potem znów kolejna.
- Tymczasem pokazuję ich światu - relacjonuje. - Początkowo były to zdjęcia i jakieś króciutkie filmiki publikowane w internecie. Teraz powstała produkcja prawie hollywoodzka - dodaje z szerokim uśmiechem.
To kilkunastominutowa etiuda. Można ją oglądać na ogólnodostępnym kanale filmowym w internecie: - Materiał nakręciłem i opracowałem razem z Krzysztofem Kumorkiewiczem - opowiada. - To plon naszego podglądania morsów z Klimkówki, choć gościnnie w filmie wystąpiły też morsy tarnowieskie - kończy.
Warto wiedzieć
Zbiornik wodny w Klimkówce
Utworzony na rzece Ropie w 1994 roku w pobliżu miejscowości Klimkówka, Łosie i Uście Gorlickie w powiecie gorlickim. Woda w zbiorniku jest wykorzystywana do celów energetycznych, działa tu niewielka elektrownia. Poza funkcjami przyrodniczymi i krajobrazowymi zbiornik posiada również znaczenie przeciwpowodziowe i turystyczno-rekreacyjne. Jest źródłem wody pitnej i przemysłowej dla Gorlic i Jasła.
Kim są ludzie - morsy
Tak potocznie określa się osoby uprawiającej zimowe kąpiele w lodowatej wodzie odkrytych zbiorników wodnych.
Celem tych kąpieli jest utrzymanie ogólnej dobrej sprawności ciała i zdrowia oraz dostosowanie organizmu do chłodnej pory roku.
Grupa uprawiająca zimowe kąpiele w Klimkówce spotyka się w sezonie w każdą niedzielę przy pierwszym zjeździe do jeziora lub jeśli jest ono skute lodem, na wysokości mostu na Ropie w Łosiu.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 9. Co oznacza słowo "ducka?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU