Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice: uwaga na oszustów. Kradną "na kominiarza"

Halina Gajda
Oszuści stosują coraz nowsze metody, by w łatwy sposób zdobyć pieniądze. Trzeba się pilnować
Oszuści stosują coraz nowsze metody, by w łatwy sposób zdobyć pieniądze. Trzeba się pilnować fot. Mikołaj Nowacki
Kolejna odsłona sezonu na oszustów. Mamy zmodyfikowaną wersję "wnuczka", fałszywych policjantów, oferty pomocy, które słono kosztują. Lepiej być czujnym.

Mieliśmy już fałszywych wnuczków, teraz mamy fałszywych hydraulików i policjantów. Cel jak zawsze jest jeden: wyłudzić pieniądze albo po prostu okraść. Biorąc pod uwagę, jak czasem bywamy naiwni, każda taka sytuacja powinna być ostrzeżeniem, wzbudzić czujność. Przede wszystkim dlatego, że najczęściej ofiarami padają ludzie starsi.

Na pękniętą rurę i fałszywego mundurowego
- Metoda na hydraulika jest prosta. Do drzwi dzwoni niby fachowiec i oświadcza, że u sąsiada pękła rura, coś się zatkało albo zepsuło i potrzebna jest interwencja w sąsiednich mieszkaniach - mówi Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach. - Na taką informację bez chwili zastanowienia większość szeroko otworzy drzwi i wpuści domniemanego fachowca. On niby coś zacznie robić przy rurach i albo każe sobie za to zapłacić, albo pod naszą nieuwagę splądruje mieszkanie - dodaje.

Drugi sposób to na policjanta. Zaczyna się od telefonu niby wnuczka, który prosi babcię czy dziadka o przygotowanie pieniędzy, bo coś się stało, bo wypadła nagła potrzeba. Schemat powszechnie znany, można powiedzieć, że nieco już ograny. Teraz oszuści wprowadzili innowację.
- Niedługo po telefonie od rzekomego wnuczka dzwoni kolejny. Tym razem osoba przedstawia się jako funkcjonariusz policji. Mówi, że wpadli na trop fałszywych wnuczków i że szykują zasadzkę. Instruuje, żeby dać pieniądze osobie, która się zgłosi. Resztę załatwią mundurowi i oczywiście pieniądze wrócą do pokrzywdzonego - opisuje Szczepanek. - Większość ludzi w takiej sytuacji reaguje schematycznie - daje pieniądze bez zastanowienia, nie siląc się nawet na wylegitymowanie osoby, która stoi niby w mundurze przed ich drzwiami - dodaje.

Oczywiście po rzekomym mundurowym nie ma śladu, ci prawdziwi zaś, zazwyczaj od poszkodowanego dowiadują się o całej sprawie.
- Przede wszystkim żadna akcja typu zasadzka nie jest organizowana przez telefon. Jeśli już - to policjanci przychodzą do konkretnej osoby. Mają obowiązek się wylegitymować. Więcej, mają pokazać legitymację w sposób umożliwiający dokładne jej obejrzenie, a nawet spisanie danych. Jeśli nadal osoba będzie miała wątpliwości, to może zadzwonić pod numer alarmowy 997 i zażądać potwierdzenia danych - wyjaśnia. - Dopóki wszystkie wątpliwości nie zostaną wyjaśnione, dopóty policjant nie ma prawa działać - podkreśla.

Kominiarz nie kominiarz
Zima za pasem, więc i fałszywi kominiarze zaczynają wychodzić z różnych kątów. Jedna taka ekipa pojawiła się niedawno w Gorlicach na Zawodziu. Kominów wprawdzie czyścić nie chcieli, ale mieli obrazki ze świętym Florianem, które dawali za "co łaska". Działali konsekwentnie, aczkolwiek byli przy tym grzeczni, trochę tylko hałaśliwi. Powoływali się na jedną z gorlickich firm kominiarskich. Podawali nawet nazwiska, ale harmider, w jakim wszystko się rozgrywało, uniemożliwiał wręcz poproszenie o legitymację rzemieślnika, zadzwonienie do rzekomej siedziby firmy. Nim się człowiek zorientował - już ich nie było.

Metoda: chcemy ci pomóc
- Docierają do nas również sygnały o fałszywych pracownikach socjalnych. Najczęściej trafiają do ludzi starszych, samotnych. Hasło przewodnie mają jedno: przyszliśmy do ciebie z ofertą pomocy. Zatroskani pytają o to, czy mają opał na zimę, co jeść, zabezpieczenie przed chłodem. Niby w trosce o ich byt, szybko zlustrują mieszkanie, zajmą czymś uwagę i nim się taki staruszek zorientuje, zabiorą co cenniejsze - przestrzega dalej Szczepanek.
Jest to tym łatwiejsze, że wszyscy jak jeden, jeżeli mamy pieniądze w domu, to chowamy je w podobnych miejscach: pod bielizną, między odzieżą, w książkach itd. Dotyczy to zwłaszcza osób starszych. To ułatwia oszustom działanie - przestrzega dalej.

Co robić?
Andrzej Przybyłowicz, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorlicach, o nowych metodach oszustów dowiedział się od nas. Zapowiedział, że przekaże informacje podległym mu pracownikom, by ci z kolei uczulili swoich podopiecznych.
- Pracownicy socjalni, którzy przychodzą do rodzin, to te same od lat osoby. Jeśli pojawiają się nowe, to pierwsze spotkanie organizowane jest w ośrodku. Chodzi rzecz jasna, by się poznali. Potem mogą się umawiać w domu. Nie ma takich sytuacji, że nagle idzie ktoś zupełnie nieznany. Jeśli doszłoby jednak do takiej, najlepiej poprosić, by się wylegitymował. Pracownik socjalny ma legitymację służbową. Wówczas warto spisać dane i zadzwonić do nas - instruuje.

Sytuacje, gdy ktoś próbował naciągnąć na zbędne wydatki, znane są prezesom spółdzielni mieszkaniowych. Bywało, że nieznane firmy oferowały wymianę drzwi, jakoby po promocyjnej cenie. Potem okazywało się, że owszem drzwi zostały wymienione, cena była daleka od promocyjnej, a co gorsza, dochodziło do włamań. Potem okazało się, że firma była z drugiego końca Polski.
- Uczulamy naszych mieszkańców, że wszelkie grubsze inwestycje poprzedzone są zawsze naszymi ogłoszeniami. Nie jest to robione nagle. Poza tym w spółdzielni pracuje, zresztą od wielu lat, dwóch fachowców, konserwatorów. Znają ich wszyscy mieszkańcy. Niemniej uczulimy, by zwracali uwagę na pojawiające się nowe osoby, które przychodzą z zadaniem naprawienia czegoś - mówi Mariola Migdar, prezes spółdzielni Pod Lodownią w Gorlicach.

Na to samo zwraca uwagę Rafał Kukla, prezes spółdzielni Mariampol.
- Podobnie, mamy swoich ludzi, których mieszkańcy znają od lat. Poza tym o wszelkich awariach to mieszkańcy informują przede wszystkim spółdzielnię. Między sobą również rozmawiają - że będą jakieś prace, bo coś się zepsuło. Niemniej jednak ostrożności nigdy za wiele. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to zawsze może do nas zadzwonić, by potwierdzić wiarygodność takiego fachowca - dopowiada.

Komentarz
Na szczęście nie mieliśmy jeszcze u nas przypadków zmodyfikowanej wersji oszustwa na wnuczka, ale lepiej dmuchać na zimne, niż uczyć się na własnych błędach. Z drugiej strony nie dajmy się zwariować, nie patrzmy na wszystkich jak na potencjalnych zbirów i rabusiów. Wystarczy zdroworozsądkowa czujność. Prawo do wylegitymowania pracownika socjalnego, policjanta, strażnika miejskiego, fachowca, który do nas, przychodzi, coś nam oferuje, to nasz przywilej.
Trzeba z niego korzystać dla własnego i rodziny bezpieczeństwa. Jeśli ktoś ma uczciwe zamiary, na pewno nie będzie tym zdziwiony, oburzony czy obrażony.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska