Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlicki ratusz powstał z dwóch domów dziedziców miasta i karczmy. Kiedyś wyglądał zupełnie innaczej [ZDJĘCIA]

Tomasz Pruchnicki
Dzisiaj trudno uwierzyć, że gorlicki ratusz to zlepek co najmniej trzech budynków. Choć współczesna bryła nie wskazuje już na to, pierwsza siedziba gospodarzy miasta powstała z dwóch domów właścicieli miasta i karczmy, do której prowadziło wejście od dzisiejszej ulicy Mickiewicza.

Rano, w lipcu 2003 roku idący do pracy urzędnicy ratusza, zastają na klatce schodowej dwóch pracowników, którzy skuwają tynk na drugim podeście, licząc od początku schodów. Szybko przechodzą do swoich pokoi, aby nie wdychać wapiennego kurzu, unoszącego się wszędzie.

Tak rozpoczyna się kilkuletni remont poszczególnych pomieszczeń tego budynku. Po skuciu tynku odsłonięte zostały fragmenty łukowych nadproży i zamurowanych drzwi co dobitnie świadczyło o innym kiedyś układzie obecnej klatki schodowej.

Ślady na murach mówią o istniejących dawniej drewnianych schodach i innym rozmieszczeniu pomieszczeń. Kiedyś w okresie od 1820 roku do 1956 pokoje biurowe miały przejścia pomiędzy sobą i odrębne wejścia z korytarza - zwane amfiladą. Miało to na celu pozostawienie petenta w pokoju, a w tym czasie urzędnik mógł przez szereg pokoi iść do innego działu, nie wychodząc na korytarz, w celu uzgodnienia jakiejś sprawy.

Każdy z pokoi wyposażony był w piec kaflowy i biurko z rozsuwaną żaluzją w kształcie łuku, zamykaną na kłódkę po skończonej pracy.

Biurko zabezpieczane było w taki sposób, aby nikt niepowołany nie mógł dostać się do pozostawionych wewnątrz dokumentów.

Na biurku stały przyrządy piśmiennicze w postaci ołówków, ołówków kopiowych (to takie ołówki chemiczne, które pisały dopiero pod wpływem wody), kałamarza z czarnym atramentem, zestawu stalówek i drewnianych obsadek.

Lampa naftowa była przenośna i po skończonej pracy odstawiana na parapet okienny.

Kiedy w okresie międzywojennym budynek urzędu miejskiego zelektryfikowano, to na biurku burmistrza i niektórych kierowników pojawiły się mosiężne lampki w kształcie walca, ułożonego poziomo z żarówką i pustą częścią od dołu, aby światło nie raziło w oczy.

Nieodłącznym elementem stroju urzędnika były zarękawki na gumce, wykonane z czarnego jedwabiu, sięgające od mankietu do łokcia. Obowiązkowe białe koszule i marynarki były symbolem urzędnika. Żadnych kolorowych koszul.

Obecna lokalizacja ratusza i jego układ jest zlepkiem trzech budynków - z dwóch jako domów obydwu dziedziców miasta w obecnym poziomie, a trzeci jako karczma u wlotu ulicy Mickiewicza (potem będzie mieścił się tam „Koktail Bar”).

Wewnętrzne przejście z poziomu ulicy Mickiewicza na poziom parteru ratusza poprzez odrębną klatkę schodową pozostało do dzisiaj.

Budynki od strony Rynku połączono w jedną całość, jako jednopiętrową budowlę, gdzie nad jednym z nich wybudowano wieżę zegarową - „na cztery strony świata”.

Konstrukcyjnie pozostało dwoje drzwi głównych. Z lewej strony prostokątne drzwi do apteki, gdzie później w latach 1853-1855 Ignacy Łukasiewicz eksperymentował i drzwi pośrodku tej bryły, łukowe, jako główne do ratusza. Część pomieszczeń pod koniec XIX wieku zaadaptowana była na sale lekcyjne dla szkoły żeńskiej i szkoły męskiej.

W okresie zaborów i międzywojennym na parterze ratusza w pomieszczeniu po lewej stronie znajdowało się biuro pisania podań. Aby rozpatrzyć jakąkolwiek sprawę, urzędnik musiał mieć podanie petenta z przyklejonym znaczkiem opłaty skarbowej.

Problem z mieszkańcami polegał na tym, że większość była analfabetami. Wyjściem z tej sytuacji było właśnie biuro pisania podań, gdzie specjalni pisarze za pobieraną opłatą w postaci jajek, drobiu lub ryb (istniał odpowiedni kurs dzienny do przeliczania opłat w naturze) lub pieniędzy przenosili na papier (również zakupiony w naturze) aktualne problemy ludności.

Wyjątek stanowili członkowie gminy żydowskiej, bo rabin jako biegły w piśmie, nie tylko talmudycznym, pisał swoim współwyznawcom urzędowe pisma, a zdarzało się, że uczniowie jesziwy, jako przyszli prawnicy, lekarze lub handlowcy sami wprawiali się w czynnościach administracyjnych.

Wybudowany w 1892 roku obok budynek Publicznej Szkoły Powszechnej Żeńskiej był wyższy i miał bardziej okazałą bryłę. Pozostawiono wówczas (istnieje do dziś) wolne przejście na podwórko pomiędzy budynkami, które zamykał inny budynek z klatką schodową na ulicę Podkościelną. Przy organizacji Domu Polsko-Słowackiego przebudowano ten trakt wewnętrzny.

Po okupacji hitlerowskiej przybyło zadań realizowanych przez samorząd lokalny i wymagało to większej ilości urzędników. Postanowiono przebudować ratusz według projektu inż. Józefa Baruta z lat 1955-1956. Dobudowano drugie i trzecie piętro, dobudowano skrzydło od strony podwórka i wybudowano nową wieżę ratuszową z podestem wokół.

Inwestycję oddano do użytku w 1957 roku. Od strony płyty Rynku ryzalit z balkonem został zwieńczony trójkątną ścianą z łukowym oknem.

Wykonawcą większości robót był pan Wojciechowski z Bystrej.

W połowie lat 60. XX wieku podjęto decyzję o wybudowaniu w piwnicach sąsiedniej szkoły kotłowni, która zasilałaby podstawówkę i ratusz, likwidując uciążliwe piece kaflowe. Zamiar ten zrealizowano dopiero w 1972 roku. Z początkiem lat 90. zmieniono rodzaj kotłów z węglowych na gazowe, a w roku 2006 dokonano rozbiórki komina od tej kotłowni. Po 35 latach od jej budowy zlikwidowano kotłownię i nową wymiennikownię podłączono do miejskiej sieci ciepłowniczej.

Kiedy w 2005 roku remontowano pomieszczenia na pierwszym piętrze ratusza (od strony dzisiejszego Domu Polsko-Słowackiego) skuto spękane tynki i nagle „nastąpiła ciemność”… Okazało się, że z zamurowanych czopuchów dawnych pieców kaflowych wypadły duże ilości sadzy przykrywając grubą warstwą zaskoczonych pracowników i posadzki pomieszczeń. Długo trwało sprzątanie. Dopiero wówczas można było przypomnieć sobie o istnieniu takich archaicznych urządzeń, jak piece na węgiel. Kiedy kończyła się dekada lat 80., zlecono dwóm młodym inżynierom - J. Kapeckiemu i K. Filarowi opracowanie projektu budowlanego rewaloryzacji elewacji ratusza. Sięgnięto do starych fotografii, na których w okresie do pierwszej wojny światowej widoczne są piękne obramienia i obdasznice okien. Specjalną konstrukcję obsadzenia tych obdasznic zaprojektowano na nowo. Z początkiem lat 90. postawiono drewniane rusztowanie z tak zwanych „londynów” i przystąpiono do realizacji projektu. Obdasznice oraz elementy sztukatorskie wykonał znany z takich robót J. Łabno, budowlaniec z Gorlic. Realizacja tych prac wymagała od pracowników firmy dużej znajomości zapomnianych już technik tynkarskich.

Już mało kto umiał „ciągnąć tynk na gzymsie według szablonu”, albo wykonać klasyczny trójwarstwowy tynk. Obecny wygląd elewacji jest wynikiem tamtych robót, z których deszcz wypłukał farbę, a słońce spowodowało, że kolory wyblakły.

Potem przez kolejne 15 lat nic nie działo się na elewacjach ratusza, aż do momentu wymiany okien. Wojewódzki konserwator zabytków nie zgodził się, na wbudowanie nowości, w postaci okien z plastiku, tylko okna miały być tradycyjnie drewniane. Problem polegał na tym, że duże zakłady, które produkowały drewnianą stolarkę, przebranżowiły się na inny rodzaj okien. Dopiero firma spod Rzeszowa podjęła się ich wykonania, a montażu dokonał J. Liszka. Obecne okna istnieją już od 11 lat i sprawdziła się ich jakość, którą gwarantował producent.

Przygotowywany jest kolejny remont elewacji konieczny po ostatnich 27 latach eksploatacji.

Dobrze byłoby, gdyby trafiła się solidna firma i podtrzymała tradycję dobrej roboty.

FLESZ - Droższa żywność i paliwo znów uderzą po kieszeniach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska