Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlickie pogotowie i szpital ocalone

Halina Gajda
Radni podjęli decyzję - pogotowie zostanie włączone w strukturę szpitala
Radni podjęli decyzję - pogotowie zostanie włączone w strukturę szpitala Halina Gajda
To optymalne rozwiązanie, ale mam świadomość ogromu zadań, żeby w sposób pokojowy i odpowiedzialny doprowadzić do sprawnego funkcjonowania obu jednostek. Zapewniam pracowników pogotowia, że te deklaracje, które padły pod ich adresem, są jak najbardziej aktualne. Jestem otwarty na rzeczowe rozmowy z przedstawicielami związków zawodowych.

Przed nami ciężka praca, żeby idea połączenia i system ratownictwa medycznego lepiej funkcjonowały. Nikt z pogotowia nie straci pracy. Takie zapewnienie padło i jest aktualne - mówił po głosowaniu Marian Świerz, dyrektor szpitala.

Uchwała Rady Powiatu o połączeniu obu zakładów zamknęła ponad sześcioletni czas dyskusji. Spośród 23 obecnych na sesji radnych 13 opowiedziało się za, sześciu było przeciwnych, a czterech wstrzymało się od głosu. Temat wywołał wiele dyskusji zarówno wśród załogi szpitala, dyrekcji obu jednostek, radnych, zarządu powiatu, jak i samych pracowników pogotowia. Posiłkowali się również w tej sprawie ekspertyzami własnymi i zewnętrznymi.

Obie strony przedstawiały swoje racje również na naszych łamach. Gdy podczas którejś z sesji pojawiała się wspomniana kwestia, padało wiele argumentów, bywało, że podszytych sporymi emocjami. Ale nie tym razem. Choć sala konferencyjna wypełniona była po brzegi i dla wielu zabrakło miejsca, niezbyt wiele było głośnych komentarzy czy prób ripostowania ze strony zainteresowanych. Pracownicy pogotowia, którzy z korytarza przysłuchiwali się dyskusji w sali konferencyjnej, po głosowaniu wyszli z budynku starostwa bez słowa.

Jedynie Krzysztof Kotowicz, szef powiatowej Solidarności, skomentował, że decyzja radnych jest niewłaściwa, z czego będą musieli złożyć sprawozdanie przed wyborcami. Innego zdania była Danuta Kamińska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych szpitala. Mówiła wprost: - Dobrze, że ta sprawa wreszcie się skończyła. Bardzo długo to trwało i niczemu dobremu nie służyło. Jesteśmy przekonani, że teraz będzie lepiej.

Połączenie stało się jednym elementów programu restrukturyzacji szpitala. Przez lata rósł stos dokumentów i analiz. Dyrekcja twierdziła, że połączenie pozwoli na stworzenie spójnego i kompleksowego ośrodka pomocy doraźnej dla mieszkańców, którzy w ramach szpitala będą mogli korzystać z usług Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, zespołów ratownictwa oraz całodobowej opieki medycznej. W zamyśle pozwoliłoby to na zracjonalizowanie kosztów działalności SOR. Z kolei pracownicy, związki zawodowe i dyrekcja pogotowia potraktowali to jako zamach na dotychczasowe osiągnięcia i groźbę utraty pracy.

Przypominali, że stacja dysponuje nowoczesnym sprzętem i taborem, co zawdzięcza oszczędnemu gospodarowaniu. Radni długo nie potrafili opowiedzieć się, czy są za, czy przeciw. W marcu zażądali dokładnej analizy i audytu, który jednoznaczne odpowiedziałby na pytanie o zasadność decyzji. Dostali go pod koniec kwietnia. W podsumowaniu kilkunastostronicowego dokumentu czytamy: W przypadku braku połączenia, przy obecnej strukturze kosztów, jak i przychodów uzyskiwanych z NFZ, istnieje realne zagrożenie dalszego funkcjonowania SOR, a utworzenie w jego miejsce izby przyjęć pogorszy jakość pomocy doraźnej.

Z wnioskiem nie zgodził się m.in. Jerzy Dusza, dyrektor pogotowia. Stwierdził, że nie wniesie ono nic dla polepszenia sytemu ratownictwa. Apelował o ponowne rozpatrzenie argumentów przeciwko takiemu rozwiązaniu. Po raz kolejny przypomniał motywy, na których opiera swoje stanowisko, m.in. to, że pogotowie ma należytą kadrę, dysponuje sprzętem, a w ostatnich latach dawało dowód sprawności.
Dyrektor Marian Świerz odpowiedział krótko: jedyną dominantą powinien być interes mieszkańców i pacjenta, a związkowcy z pogotowia ani raz nie wspomnieli o pacjencie. Przekonywał: jesteśmy jedynym szpitalem powiatowym w województwie, który nie ma w swojej strukturze pogotowia. Szpital to 20 tys. hospitalizowanych, 120 tys. leczonych w poradniach specjalistycznych, 17 tys. w SOR z drugiej strony mamy pogotowie i 4 zespoły wyjazdowe z obsługą medyczną i administracyjną, a każda karetka wyjeżdża średnio cztery razy na dobę.

- Obowiązujące przepisy zabraniają wykorzystywanie zespołów ratownictwa medycznego do innych celów, co nie oznacza braku możliwości rotowania pracowników SOR - zespoły ratownictwa medycznego. Co do efektywności wydatków: szpital nie pozwoliłby sobie na kupno dwóch karetek za pełną kwotę, w sumie milion złotych. Gdyby przyłączenie nastąpiło w maju 2009 r., szpital kupiłby karetki za 150 tys. złotych. Uciekł ten milion, moim zdaniem szkoda - mówił.

Przekonywał, że wreszcie rozwiązany zostanie problem chorych z bezpośrednim zagrożeniem życia, konkretnie z zawałem, bo na razie nie pomógł w tym nawet system telemedycyny. Wciąż bowiem zdarzało się tak, że pacjent taki trafiał najpierw do SOR, a dopiero stamtąd był wieziony do zakładu hemodynamiki w Nowym Sączu. - Czas jest cenny, złota godzina nie bez przyczyny ma przymiotnik złota. Chory niepotrzebnie traci cenne minuty. Tego nie da się rozwiązać tam, gdzie działają dwie jednostki i jedna ma możliwość przerzucenia kosztów i ryzyka na inną - przekonywał.

Do odpowiedzi wyrwany został również Ludwik Demianiuk, biegły rewident, który opracowywał wspomniany wcześniej audyt. - Sytuacja szpitala jest dobra i ma prawidłową płynność finansową. Rzadko spotyka się szpital powiatowy, który miałby większy majątek obrotowy w stosunku do zobowiązań. W ośmiu szpitalach powiatowych które znam, a które mają u siebie oddział ratunkowy i pogotowie - pogotowie z SOR zamykają się na zero, w niektórych przypadkach jest mały minus. Polega to na tym, że poprzez organizację tych dwóch jednostek, środki kumulują się. Gorlicki szpital będzie funkcjonował tak samo, jak inne jednostki.

Połączenie obu zakładów jest tylko jednym z punktów restrukturyzacji szpitala. Kolejny dotyczył będzie pracowników szpitala. Związki zawodowe tam działające zgodziły się na obniżenie wynagrodzenia lub równoważne urlopy bezpłatne pod warunkiem włączenia pogotowia w strukturę szpitala. Związkowcy argumentowali to między innymi tym, iż od początku reformy zdrowia to głównie pracownicy szpitala ponosili jej konsekwencje. Połączenie zaś pozwoli na uratowanie 40 miejsc pracy.

- Połączenie absolutnie nie oznacza likwidacji pogotowia. To będą wciąż ci sami ludzie, te same karetki. Zespoły wyjazdowe będą w taki sam sposób rozmieszczone w terenie, jak dotychczas. Nie mogliśmy być bierni w sytuacji, gdy w systemie zdrowia jest coraz mniej pieniędzy. Trzeba było znaleźć takie rozwiązania, które na naszym poziomie pozwolą utrzymać w dotychczasowym zakresie sprawnie funkcjonujący system opieki specjalistycznej, ze szczególnym uwzględnieniem pomocy doraźnej - skomentował na koniec starosta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska