Rodzina Bogusława Moronia liczy dziewięć osób. Do segregowania już się przyzwyczaili. Wymogły to względy ekonomiczne i ekologiczne. Zainstalowali więc kontenerki na plastik, szkło czy makulaturę. No i tę resztę, której posegregować się nie da.
- Na szczęście nie mamy odpadów zielonych - mówi gospodarz. - Na wsi, skoszona trwa, obierki z warzyw czy suche kwiaty z jesienniej rabaty znajdą się po prostu w kompostowniku i po paru miesiącach posłużą za nawóz - dodaje.
Jest radnym, więc kwestia wysokości opłaty za wywóz śmieci żywotnie go interesuje. Na nowe ceny czeka tak samo, jak inni. - Rozmawialiśmy na komisji . Przetarg wyszedł znacznie drożej, niż w ubiegłych latach, różnicę trzeba podzielić przez liczbę mieszkańców - dodaje.
Małgorzata Małuch, wójcina Sękowej nowych cen nie chce komentować, ani ich na razie podawać - trzeba wszystko dokładnie skalkulować. - Podwyżka jednak będzie. Najtrudniejsze jest to, że w przypadku opłat za wywóz śmieci, gmina nie ma tej furtki, którą ma, jeśli chodzi o cenę wody czy ścieków - tu uchwałą może wesprzeć mieszkańców dopłatami - dodaje.
Drugi przetarg, pomysł na uszczelnianie systemu
Nowych stawek nie poznamy na razie w Lipinkach. Czesław Rakoczy, wójt gminy Lipinki zdecydował się, na ogłoszenie kolejnego przetargu. Pierwszy nie był satysfakcjonujący. Mówi wprost: po prostu było za drogo. - Mam nadzieję, że kolejny będzie, choć odrobinę przyjaźniejszy dla ludzi - uzasadnia.
O wysokości podwyżki zdecydowali już w Moszczenicy. Wzrost - po 1,5 złotych w przypadku segregowanych. O 2,5 złotych więcej - gdy ktoś oddaje zmieszane. Za te pierwsze mieszkańcy gminy płacą teraz 7 złotych od osoby. W nowych taryfach będzie to 8,5. W przypadku mieszaniny wszystkiego ze wszystkim było to 13 złotych, a będzie 15,5. Zastanawiają się też nad uszczelnieniem systemu. Tak, by rzeczywiście każdy płacił tak, jak wybrał. Można to zrobić na przykład przez wprowadzenie kodów kreskowych na workach.
- Takie rozwiązanie musi jednak być skorelowane z firmą, która śmieci odbiera - wyjaśnia Jerzy Wałęga, wójt gminy.
W nagrodę za sortowanie - mniejsze podwyżki
W Bobowej też ceny wzrosną. Najdotkliwiej dla tych, którzy segregować nie chcą. Do tej pory płacili 9,90 zł za osobę. Po podwyżce będzie to 13,80. - Decydując o wysokości wzrostu ceny, staraliśmy się docenić tych, którzy segregują. System oddawania odpadów uszczelniliśmy, przydzielając domostwom numerki. Te same są potem na workach z odpadami. - mówi Wacław Ligęza, burmistrz gminy.
Podjęta została więc decyzja, że dla tych, którzy segregują, ceny wzrosną z 5,90 zł do 6,90. Burmistrz Ligęza mówi, że kalkulując koszty, starali się zrobić to tak, by nie zniechęcić mieszkańców do sortowania, które w jego opinii ma wiele pozytywnych następstw: dzieci się uczą ekologii, jest mniej śmieci w lasach.
W Uściu Gorlickim zastanawiają się nad zmianą polityki śmieciowej. W gminie wciąż bowiem stosowane są kontenery. Jak wiemy z doświadczenia innych - często lądują tam odpady nie tylko od mieszkańców gminy, ale obcych, którzy wyrzucają je po prostu po drodze. Pojemniki zapełniają się błyskawicznie, a koszty wywozu do niskich nie należą.
Łużnianie, podobnie jak wcześniej wspominani, też zapłacą więcej. W 2019 roku stawka za opady segregowane wyniesie 8,5 zł - o 1,5 zł więcej niż w 2018 roku - zaś w przypadku zmieszanych wzrośnie z 15 do 17 złotych. W gminie wiejskiej Gorlickie decyzja o stawkach podjęta zostanie podczas grudniowej sesji Rady Gminy. Najwięcej za niesegregowane odpady zapłacą mieszkańcy Ropy - dzisiaj jest to 14 złotych od osoby. Od nowego roku trzeba będzie wydać już 20. Za segregowane stawka wzrasta z 8 do 10 złotych za osobę.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Święta uderzą nas po kieszeni. Wydamy więcej niż rok temu